Ks. Marcin dyskretnie mi o tym przypomniał i krótko przed wjazdem orientalnych gości do Konina zdążyliśmy porozmawiać. I co z tym wielbłądem? – zapytałam na początek. Z inspiracji ks. Zaworskiego bowiem mieszkańcy Konina wzięli udział w ogólnopolskim orszakowym konkursie, w którym nagrodą był żywy wielbłąd. Zwycięska miejscowość nie otrzymywała wielbłąda na własność, tylko na czas orszaku. – Konin był drugi! – westchnął z żalem ks. Marcin. – Wygrała maleńka podkarpacka miejscowość Borek Stary. My natomiast otrzymaliśmy 5 tys. miniaturek batoników dla uczestników orszaku. Pomyślałam: a może tak miało być? Może wielbłąd w mieście, które ma konkurencyjnego wierzchowca w herbie, czułby się skrępowany? Poprosiłam ks. Zaworskiego, słynącego ze wspaniałych kazań dla dzieci, by przed wymarszem mędrców na ulice Starówki, zdradził co nieco z programu ich wizyty. – Najpierw udadzą się do Heroda, w którego wcieli się poseł Tomasz Nowak – oznajmił. Zobaczymy Heroda i jego żonę w scenerii alkowy. Oboje obudzą się w zaaranżowanej przed pałacem (na co dzień ratuszem) sypialni, słysząc dochodzące niepokojące odgłosy. (Gdyby to ode mnie zależało, nagrodziłabym Teresę Kołodziejczak „Złotą Palmą” za kreację Herodowej i dodatkową nagrodą za charakteryzację). Królewscy małżonkowie będą rozmawiać pełnym humoru wierszem – kontynuował ks. Zaworski. W scenie balkonowej (balkon ratusza) pojawi się jako wezwany przez Heroda doradca prorok Micheasz, który ogłosi gawiedzi, że narodził się Król świata. Rola proroka przypadła ks. prałatowi Tomaszowi Michalskiemu, proboszczowi fary. Herod przyłączy się do mędrców i ruszy z nimi oddać pokłon Dzieciątku, a droga, którą przebędzie, będzie drogą przemiany, nawrócenia. Anioły i diabły będą śpiewać kolędy – wyliczał ks. Marcin. Mijana po drodze szkoła muzyczna, na czas orszaku zamieni się w Akademię Śpiewu Anielskiego. Z jej okien popłyną kolędy w wykonaniu konińskiego chóru gospel. Orszak przechodząc obok siedziby Straży Pożarnej, stanie się świadkiem „Przedstawienia z piekła rodem”, któremu towarzyszyć będzie cuchnący dym z gotowanej piekielnej czarnej polewki ze smoły i zupy gotowanej ze starych butów.
I tak było, jak mówił ks. Zaworski. Ale to nie wszystko. Tuż obok ronda Ducha Świętego stoi na konińskiej Starówce kościół ewangelicko-augsburski. Przy wejściu pojawił się nagle jego proboszcz, który zaprosił uczestników w mury świątyni, a później przyłączył się do orszaku. Rolę Betlejem „odegra” klasztor Ojców Franciszkanów. Tu mędrcy odnaleźli Dzieciątko Jezus, Maryję i Józefa.
Długo można by opowiadać o orszaku, jego organizatorach i ich pomocnikach. Trzeci koniński orszak Trzech Króli był liczniejszy niż poprzednie i jeszcze bardziej udany. Dorośli bawili się równie dobrze jak dzieci. Z ks. Zaworskim, gejzerem energii w kwestii ewangelizacji najmłodszych (do tego góralem wodzirejem w orszakach), umówiłam się na osobny wywiad. Tym razem na pewno nie zapomnę.