Ponad 150 osób ze Wspólnoty Odnowy w Duchu Świętym „Nazaret” w Myślenicach woła: „Pójdź za Jezusem!”.
Nie bądź sam
Wspólnota „Nazaret” działa przy parafii Narodzenia Najświętszej Maryi Panny. To jedna z wielu wspólnot Odnowy w Duchu Świętym działająca w Polsce. To, co charakteryzuje wspólnotę, to świadomość obdarowania chrześcijan charyzmatami. Głoszą, że to, czego doświadczali pierwsi chrześcijanie, dzisiaj nie jest czymś nieaktualnym, lecz wręcz przeciwnie, należy te dary cały czas odkrywać. Początki stworzenia wspólnoty w Myślenicach wymagały solidnej, modlitewnej podstawy. Jedenaście lat temu małżeństwo Jerzego i Elżbiety Malczewskich, związanych z krakowską wspólnotą „Jeruzalem”, przeprowadzając się z Krakowa do Myślenic, zapragnęło, aby w ich mieście powstała wspólnota Odnowy w Duchu Świętym. Modlitwa w tej intencji trwała przez około dwa lata. Z początkowej pięcioosobowej grupy, pod wpływem głoszonych rekolekcji, z roku na rok grupa powiększała się o kolejne osoby. Obecnie pod opieką ks. Leszka Harasza wspólnotę tworzy ponad 150 osób – rodzin, małżeństw, młodzieży i starszych osób. Każda z tych osób to osobna historia. Często momentem przełomowym, który decyduje o wstąpieniu do wspólnoty, jest pragnienie, by w swoim chrześcijaństwie nie być samemu, bo nie jest łatwo żyć w duchu chrześcijańskim, nie dzieląc się wiarą i życiem z innymi. Ich celem jest ewangelizowanie ludzi, którzy są ochrzczeni, ale nigdy nie spotkali Jezusa. Swoim życiem pokazują, że chrześcijanie to nie ludzie smutni, którzy tylko trwają na modlitwie. To „normalni” ludzie, którym spotkanie z Jezusem pozwala cieszyć się pełnią życia, a nie od czegoś odcina.
Więcej niż grupa przyjaciół
Wspólnota spotyka się w parafii na uwielbieniu, Eucharystii, raz w miesiącu prowadzi modlitwę o uzdrowienie. Organizuje także spotkania dla dzieci, konferencje, koncerty, prowadzi dziecięcą grupę teatralną i diakonię muzyczną, włącza się w działania Caritasu. Wspólnie spędzony czas buduje ich wzajemne relacje. Tworząc wspólnotę, nie wystarczy jednak być grupą przyjaciół, którzy się rozumieją i spędzają razem czas. Grupa skierowana tylko na siebie, do wewnątrz, nie może być prawdziwą wspólnotą. |Dlatego chcą wyjść na zewnątrz, dzielić się Ewangelią z innymi. To, co stanowi o sile wspólnoty, to obdarowanie przez Boga darami, których każdy z osobna nie posiada. Bóg udziela ich wtedy, kiedy razem się o nie modlą. Doświadczają tego na wspólnej modlitwie i właśnie to jest dla nich najpiękniejsze. Wspólnotę „Nazaret” tworzą ludzie, którzy przeżyli nawrócenie, zostali uzdrowieni i chcą o tym głosić innym. Chcą zachęcać do tego, by inni otworzyli się na łaski udzielane przez Boga. Dlatego głównym działaniem wspólnoty jest prowadzenie rekolekcji, które głoszą w innych parafiach przez około dziesięć tygodni. Na rekolekcje wyjeżdża tylko część wspólnoty, co nie oznacza, że nie uczestniczą w nich wszyscy członkowie. Podczas spotkań w innych miejscowościach cała wspólnota gromadzi się w myślenickim kościele i modli się o dobre owoce rekolekcji. Oprócz modlitwy ofiarują także post w tej intencji. Uczestnicy rekolekcji każdego dnia rozważają słowo Boże, dyskutują, rozmawiają, dzielą się swoimi świadectwami, opowiadają o tym, jak Jezus zmienia ich życie. I właśnie to powoduje, że do wspólnoty dołączają kolejne osoby. Jak mówią, można dyskutować, czy Bóg istnieje, czy wiara jest komuś w ogóle potrzebna. Ale gdy ktoś świadczy, że Bóg go uzdrowił, zmienił życie i widać tą zmianę naocznie, to trudno temu zaprzeczyć.
Tak zbawisz siebie i innych
Wspólnota oprócz opiekuna duchownego ma świeckiego lidera. Jacek Kołodziejczyk jest tu liderem od sześciu lat. Przeprowadzając się ze swoją żoną Anią do Myślenic, pewnej niedzieli, po Mszy św. zostali zaproszeni na rekolekcje prowadzone przez wspólnotę. Przeszli przez cały okres nauki z myślą, że zastanowią się, czy chcą do wspólnoty dołączyć. Po rekolekcjach poinformowano ich, że brakuje animatorów, którzy mogliby prowadzić spotkania wspólnoty, i zaproponowano, by dołączyli do wspólnoty w takim charakterze. – Przed podjęciem decyzji dużo modliliśmy się z Anią, czytaliśmy Pismo Święte. Otwarliśmy pierwszy list do Tymoteusza, rozdział 4 i tam było napisane tak: „Nie zaniedbuj w sobie charyzmatu, który został ci dany za sprawą proroctwa i przez włożenie rąk kolegium prezbiterów. W tych rzeczach się ćwicz, cały się im oddaj, aby twój postęp był widoczny dla wszystkich. Uważaj na siebie i na naukę, trwaj w nich! To bowiem czyniąc, i siebie samego zbawisz, i tych, którzy cię słuchają”. Takie słowo dostaliśmy. Jak moglibyśmy nie odpowiedzieć? Bo to właśnie tak jest, że jeśli odkryję, że Bóg mnie kocha, to ja odpowiadam na Jego miłość. Tylko i aż tyle – wspomina Jacek.
Poznać Nieznajomego
Prowadzone rekolekcje są początkiem drogi, aby odkryć dary udzielane przez Ducha Świętego. Często po rekolekcjach ludzie żałują, że tak późno odkryli to, co tak na prawdę wydarzyło się na bierzmowaniu. – Dary, które otrzymaliśmy na chrzcie i bierzmowaniu, można porównać do pięknie zapakowanych prezentów, które postawiliśmy na półce, i cieszymy się, że one tam stoją, nieużywane. O tym często mówi nasz opiekun ks. Leszek. My musimy te dary wykorzystywać w swoim życiu, odpakować je, odkryć na nowo. Myślę, że rysem Odnowy jest właśnie to – żeby Kościół na nowo odkrył Ducha Świętego, aby dzielić się tymi darami z innymi i później się w tym „rozpłynąć”. – mówi Ania, żona lidera wspólnoty. Wspomina także rekolekcje prowadzone w Mszanie Dolnej. – Przychodził tam starszy pan o kuli, na początku był bardzo poważny i smutny, przyglądał się wszystkiemu z boku, nie chciał się także podzielić swoim świadectwem. Przez te dwa miesiące był zawsze, na każdej modlitwie. Jakby go pani zobaczyła po tych dwóch miesiącach! Jego kula aż mu podskakiwała, oczy się śmiały. Po to żyłam, na to czekałam – żeby zobaczyć, że taki jest mój Kościół, że ludzie czytają Pismo Święte, bo są tam rzeczy dla nich! – wspomina. Jacek uważa, że każda grupa Odnowy w Duchu Świętym jest inna, ale to, co łączy, to pragnienie i wyzwanie do tego wspólnego spotkania na modlitwie, aby chwalić Pana. – Modlitwa i uwielbienie – odkrycie Ducha Świętego jako Osoby. Żeby nie był to dla nas Wielki Nieznajomy – dodaje Jacek.
Z małej iskry duży ogień
Nie ma klucza, według którego można by stworzyć tak liczną wspólnotę. Jeśli pojawia się pragnienie, aby coś takiego powstało, to prędzej czy później się to zrealizuje. Ważna jest świadomość, że nie jest to wola człowieka, ale wola Boga. Mówi o tym lider, Jacek. – Wydaje się nam, że my, chcąc jakiejś zmiany, powinniśmy coś działać – rozwieszać plakaty, ogłaszać spotkania. Nasze doświadczenie jest takie, że po pierwsze jest to rzeczywistość duchowa, trzeba się o to modlić, bo to Jezus Chrystus jest sprawcą wszystkiego. To działa jak iskry, które potem zapalają kolejne ognie. Najczęściej właśnie jest tak, że to jedni ludzie zapalają drugich. Proste i trudne zarazem. Moje osobiste marzenie jest takie, że kiedyś, jak ludzie będą wychodzić z kościoła, to ci, którzy tam nie chodzą, popatrzą na nich i zapytają sami siebie, co oni w sobie mają, co się tam takiego dzieje przez tę godzinę, że wychodzą stamtąd tacy radośni? Zauważą, że oni mają w sobie coś takiego, że warto tam zajrzeć. Duch Święty jest sprawcą wszystkiego i wierzę, że kiedyś tak właśnie będzie, nie tylko u nas, ale w każdej parafii – podkreśla.