Pan Jezus zwraca nam uwagę, że nie chodzi w tym wypadku o naturalne zdolności, lecz o zadania, które nam zostały powierzone i za które odpowiadamy. Pan Bóg obdarzył nas bowiem różnymi darami i oczekuje, że je wykorzystamy, pomnożymy. Bóg pyta o to, jak spożytkowujemy słowo Boże, które usłyszeliśmy. Kogo zaraziliśmy naszą wiarą, jak wiele osób podnieśliśmy na duchu, czy podzieliliśmy się miłością i przyjaźnią, jakich odważnych dzieł dokonaliśmy? Chrześcijanin, który ukrywa swoją wiarę, wstydzi się przynależności do Chrystusa, zakopuje Słowo, przytłacza je własną gadaniną, nie spełnia swojego zadania.
Dary od Boga
Małżonkowie otrzymują różne dary od Boga. Pierwszym jest dar sakramentu małżeństwa. Dbamy o niego, gdy przypominamy sobie słowa przysięgi i gdy ją odnawiamy. Błogosławieni małżonkowie Maria i Luigi Quattrocchi, którzy towarzyszą nam w adwentowych rozważaniach, od dnia ślubu nie używali terminu „ja” i „ty”, ale „my”. Aby podtrzymać jedność, pisali wiele listów do siebie. Nie było w nich śladu rutyny, która mogłaby charakteryzować znudzonych małżonków. Umocnieniem dla tego sakramentu było całe ich życie religijne i sakramentalne.
Kolejny dar to dar miłości. Umiejętność kochania drugiej osoby i bycia kochanym to bardzo ważny talent. Pomnażamy go przez codzienne gesty miłości. To może być spojrzenie, uśmiech, dotyk, wzięcie za ręce, przytulenie, podziękowanie. Maria pisała w listach: „Mój ty piękny, miłowany, ty, który jesteś najukochańszą duszą. Jakże jesteś dobry, o wiele lepszy ode mnie”. A Luigi odpowiadał: „Jakże spragniony jestem twoich słów, tak dobrze działają na mnie. Twoja miłość bardziej skłania mnie ku dobru i działaniu, bo w tej miłości odnajduję najdroższe mi uznanie każdego wysiłku”.
Wielkie wyzwanie
Talent wierności jest dzisiaj dla małżonków wielkim wyzwaniem. Polega on na dostrzeżeniu piękna drugiej osoby, odsuwając od siebie wszelkie pokusy. Dlatego właśnie stawiamy wyraźne i nieprzekraczalne granice. Próbą wierności w małżeństwie jest też stosowanie naturalnych metod planowania rodziny. Wówczas bardzo umacnia się więź małżeńska. Maria mówiła: „Nie potrafię myśleć o tobie inaczej jak o jednym z najwspanialszych Bożych stworzeń”. Troska o jedność przejawiała się w tysiącach drobnych czynności, wspólnych dążeń, małych radości.
Darem w małżeństwie jest też rodzicielstwo. Powołując nowe życie, uczestniczymy w Bożym dziele stworzenia. Błogosławieni Quattrocchi byli otwarci na życie. Mieli czworo dzieci. Gdy podczas czwartej ciąży lekarze zalecali aborcję, Luigi z Marią ustalili, że życie dziecka jest najważniejsze. Luigi powtarzał, że nawet gdyby Maria zmarła, on wychowa dzieci. Tymczasem dziecko urodziło się zdrowe, matka przeżyła i to właśnie przy ostatnim potomku zakończyli swoje życie. Małżonkowie powinni odważnie dawać życie, ale też wychowywać w wierze. To Bóg zaszczepia powołanie, ale rodzice mogą je pielęgnować i się modlić.
Związek mocny wiarą
Sam współmałżonek też jest dla nas darem. Może nie pamiętamy o tym na co dzień, ponieważ wkrada się przyzwyczajenie. Codzienne troski bardzo nas angażują, zabierają czas i siły. Tak trudno w osobie współmałżonka dostrzec samego Boga. A jednak współmałżonek to wielki skarb złożony w ręce drugiej osoby. Przecież dobrowolnie małżonkowie wiążą się nierozerwalnym węzłem. Maria pisała: „Coś z ciebie dostrzegam we wszystkim, co piękne, święte, Boskie”. Bardzo troszczyła się także o stronę duchową męża. Zachęcała go do pogłębiania problemów wiary i osobowej relacji z Bogiem. Maria o swoim mężu mówiła: „głowa rodziny”, „pan domu”, „król” z niezwykłą intensywnością uczuć. Łatwo jest wymieniać negatywne cechy współmałżonka, ale czy modlimy się w jego intencji?
W małżeństwie ważny jest też dar wiary. Dzięki niej rozmawiamy z Bogiem, poznajemy Go. To wiara czyni nasz związek mocnym. Małżonkowie, którzy utracili dar wiary, zakopali ten talent głęboko w ziemi i nie uczynili tego specjalnie. To był proces: najpierw zgrzeszyli, potem trwali w grzechu, krytykowali naukę Kościoła, a wreszcie odrzucili ją, gdyż domagała się zmiany sposobu życia. A tego już nie potrafili dokonać. Coraz rzadziej pojawiali się w kościele. Nie wołali już: „Panie, przymnóż nam wiary”. Wiara w Boga i miłość małżonków wydają się łączyć w jedno. „Twoja miłość – pisała Maria do męża – przywróciła mi życie moralne i przywróci także fizyczne. Całą nadzieję pokładam w tobie, wierzę tobie, jak wierzę w Boga”. To ważne, że miłość małżeńska nigdy nie jest konkurencyjna wobec miłości do Boga.
Umieć przebaczać
Przebaczanie sobie nawzajem też jest darem. Przekonała mnie o tym starsza pani, która mówiła, że nigdy nie pokłóciła się ze swoim mężem, co nam wydaje się niemożliwe. Mówiła: „Myśmy sobie nie ślubowali, że będziemy się kłócić, myśmy sobie ślubowali miłość, wierność i uczciwość. Daj buzi. I kłótnia kończyła się, zanim jeszcze się zaczęła”. Przebaczenie jest z pewnością najważniejszym czynnikiem dialogu i porozumienia pomiędzy małżonkami. Spróbujmy dzisiaj wieczorem usiąść razem i pomyśleć, a może nawet zapisać to, co było w naszym życiu dobre i piękne, co dobrze wspominamy. Zapomnijmy z kolei o rzeczach niemiłych, trudnych, które już minęły. Wspominajmy je jedynie w rachunku sumienia i szczerym żalu za nasze grzechy.
Trzecia niedziela Adwentu wnosi w nasze życie sporo nadziei i radości. Wykorzystując nasze talenty – dary od Boga, zasługujemy na zawołanie św. Pawła: „Bracia, zawsze się radujcie… w każdym położeniu dziękujcie, taka jest bowiem wola Boża w Jezusie Chrystusie względem was”.