Logo Przewdonik Katolicki

Encyklika Humanae vitae czytana po latach

Ks. Adam Sikora
Fot.

Pontyfikat Ojca Świętego Pawła VI zaowocował wieloma niezwykle znaczącymi dokumentami, w których Kościół pod przewodnictwem papieża na nowo zdefiniował swoją naukę.

Wystarczy wymienić dokumenty Soboru Watykańskiego II, który zwołany i rozpoczęty przez św. Jana XXIII zakończył swoje prace, gdy u steru Łodzi Piotrowej stał Paweł VI. To jego podpisy widnieją pod dokumentami soborowymi.

Paweł VI ogłosił w 1967 r. znaczącą dla rozwoju nauki społecznej Kościoła encyklikę Populorum progressio, która odpowiadała na ówczesne znaki zapytania i problemy społeczne lat 60. XX wieku. Encyklikę tę uznaje się za traktat na temat prawa do rozwoju narodów ubogich. Można jednak powiedzieć, że szczególne znaczenie – także dla ludzi żyjących dzisiaj – ma inna encyklika Pawła VI – Humanae vitae, którą papież ogłosił 25 lipca 1968 r. Podobnie jak w wielu innych przypadkach, jest ona odpowiedzią na zjawiska i procesy, których świadkiem była zachodnia cywilizacja w połowie lat 60. XX wieku. Był to czas, który wielu z nas, zwłaszcza z pokolenia 50+ kojarzy z nowymi trendami w popkulturze. Jednak istotnym – dla kontekstu powstania i wymowy Humanae vitae – jest wymiar ideologii i obyczajowości promowanej w ówczesnym fermencie społecznym. Istotą tej rewolucji było zakwestionowanie klasycznych norm moralnych. Ich miejsce zajęła totalna wolność, której nie wolno niczym krępować. „Zabrania się zabraniać” – hasło widniejące na paryskiej Sorbonie, stało się ideowym symbolem tego czasu. Dotknęło ono także, a może przede wszystkim, sfery ludzkiej seksualności, małżeństwa i rodziny.

 

Naprzeciw głosom krytyki

Trzeba jednocześnie podkreślić, że przemian obyczajowych, kulturowych i ideowych nie można ograniczyć do środowisk studenckich czy hippisowskich. Przewartościowanie w sferze ładu moralnego obserwuje się w tym okresie także w środowisku katolickich teologów. Posoborowa odnowa metody teologii i doktryny Kościoła przerodziła się w wypadku wielu teologów w kwestionowanie klasycznej doktryny moralnej.

Zjawiskiem, które jeszcze bardziej bezpośrednio związane jest z tematyką encykliki Humanae vitae, jest opracowanie i masowe stosowanie środków antykoncepcyjnych, których zaczęła dostarczać czy wręcz proponować małżonkom ówczesna biomedycyna i przemysł farmaceutyczny. Swoje działania podbudowywano „promocyjnie” doktrynami socjologicznymi i demograficznymi, które głosiły, że światu grozi przeludnienie i głód, w związku z czym należy ograniczyć liczbę rodzących się dzieci.   

W takim kontekście Ojciec Święty Paweł VI, spełniając misję nauczyciela i strażnika porządku moralnego, podjął zadanie nowego określenia natury ludzkiej miłości, małżeństwa, rodziny i prokreacji. Wydaje się, że był on świadomy, że podjęcie tych tematów w dokumencie tak wysokiej rangi, jaką jest encyklika, może budzić zastrzeżenia, wątpliwości czy nawet sprzeciw.

Wychodząc niejako naprzeciw głosom krytyki, uzasadnia swoje działanie, odwołując się do określonej wizji Kościoła i porządku moralnego. „Zapewne nikt z wiernych nie zamierza przeczyć, że w kompetencjach Nauczycielskiego Urzędu Kościoła leży interpretowanie naturalnego prawa moralnego. Nie ulega bowiem wątpliwości, że – jak to wielokrotnie oświadczali Nasi Poprzednicy – Jezus Chrystus, czyniąc Piotra i Apostołów uczestnikami swojej boskiej władzy i posyłając ich, aby nauczali wszystkie narody Jego przykazań, ustanowił ich zarazem autentycznymi strażnikami i tłumaczami całego prawa moralnego, a więc nie tylko ewangelicznego, ale także naturalnego. Prawo bowiem naturalne jest również wyrazem woli Bożej i jego wierne przestrzeganie jest ludziom konieczne do zbawienia” (HV 4). Wspomniane nauczanie poprzedników to doktryna papieży – począwszy od Piusa XI, a na św. Janie XXIII skończywszy.

Jak łatwo się było domyśleć, publikacja encykliki Humanae vitae wywołała bardzo burzliwą dyskusję, w której wielu, także wybitnych teologów, kontestowało zaprezentowaną doktrynę lub odmawiało Kościołowi prawa do podejmowania tego typu tematów i czynienia z nich obowiązującej katolików nauki moralnej. O tego typu kontrowersjach wspomina najwybitniejszy moralista tego czasu – o. B. Häring w swej autobiograficznej książce Fede, storia, morale (Wiara, historia, moralność).

 

Natura miłości i ludzkiej seksualności

Nie sposób tu przedstawić całej doktryny zawartej w tej encyklice. Fundamentalnym jest niewątpliwie problem potrzeby jednoznacznie określonej wizji człowieka. Paweł VI podkreśla konieczność integralnej wizji człowieka, która pozwoli uniknąć błędów wynikających z izolowania cząstkowych spraw, które redukują człowieka do wymiaru biologicznego i odzierają relacje małżeńskie z ich pełnego znaczenia (por. HV 7). Położenie takiego antropologicznego fundamentu jest tym bardziej konieczne z tego względu, że współcześnie takowego wyraźnie brakuje, a po wtóre, dlatego, że w powszechnym odbiorze i dzisiejszej świadomości encyklika Humanae vitae funkcjonuje jako dokument wyłącznie formułujący zakaz stosowania środków antykoncepcyjnych. Tymczasem istotna treść tego dokumentu jest zdecydowanie szersza.

Obok wizji osoby ludzkiej, Paweł VI określa naturę miłości. „Jest to przede wszystkim miłość na wskroś ludzka, a więc zarazem zmysłowa i duchowa. Toteż nie chodzi tu tylko o zwykły impuls popędu lub uczuć, ale także, a nawet przede wszystkim, o akt wolnej woli, zmierzający do tego, aby (…) małżonkowie stawali się niejako jednym sercem i jedną duszą, i razem osiągali swą ludzką doskonałość” (HV 9).

Na tym tle papież określa z kolei naturę ludzkiej seksualności, którą można streścić dwoma pojęciami – zjednoczenie osób i prokreacja. „Jeżeli zatem zostaną zachowane te dwa istotne elementy stosunku małżeńskiego, a więc oznaczanie jedności i rodzicielstwa, to wtedy zatrzymuje on w pełni swoje znaczenie wzajemnej i prawdziwej miłości oraz swoje odniesienie do bardzo wzniosłego zadania, do którego człowiek zostaje powołany – a mianowicie do rodzicielstwa” (HV 12).

Z powyższego Paweł VI wyprowadza praktyczne wnioski: „Odrzucić również należy wszelkie działanie, które – bądź to w przewidywaniu zbliżenia małżeńskiego, bądź podczas jego spełniania, czy w rozwoju jego naturalnych skutków – miałoby za cel uniemożliwienie poczęcia lub prowadziłoby do tego” (HV 14).

 

Potrzeba nowej Humanae vitae?

Przypomniawszy sobie, w ogromnym skrócie, nauki zawarte w encyklice Humanae vitae, należy postawić sobie pytanie o nasze spojrzenie na ten dokument Pawła VI z perspektywy ponad 40 lat, jaki upłynęły od jej ogłoszenia. Jak zaznaczono, odpowiadała ona na ówczesne wyzwania. Czy są one ciągle znaczące i aktualne? Oczywiście, że tak.

Ciągle, a może jeszcze bardziej niż wtedy, brakuje nam jednoznacznej i zintegrowanej wizji człowieka. Manipulowanie przy naturze ludzkiej osoby, zwłaszcza w odniesieniu do jej płciowej tożsamości, jest dzisiaj problemem rozpalającym do czerwoności filozofów, etyków, moralistów, publicystów, polityków i całe społeczeństwa. Małżeństwo jako wyłączny, stały i płodny związek kobiety i mężczyzny zostaje zastąpione dzisiaj pojęciem nieokreślonego „związku partnerskiego” w dowolnej konfiguracji płciowej, który cieszyłby się takimi społecznymi prawami jak „klasyczne” małżeństwo.

Encyklika Humanae vitae odpowiadała na rozerwanie związku między seksualnością i płodnością, co skutkowało chęcią przeżywania seksualności bez płodności. Dzisiaj pojawia się zjawisko poszukiwania prokreacji bez seksualności. Zachodzi to przede wszystkim w technice in vitro. Rozerwanie tego związku jest właściwie istotą tej techniki i podstawą jej negatywnej oceny ze strony Kościoła. Do tego dochodzi oczywiście wiele innych motywów – z kwestią zagrożenia dla poczętego życia na czele.  

Już to każe nam sformułować dwa wnioski. Po pierwsze: nauczanie Pawła VI zawarte w Humanae vitae zachowało swoją aktualność. Po drugie: zaistniały nowe fakty, które wymagają refleksji, oceny i sformułowania stanowiska ze strony Kościoła. Czy to jest moment, w którym powinna pojawić się kolejna encyklika na miarę Humanae vitae?

 

Na to pytanie nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Wszystkie nowe zjawiska zostały podjęte w wielu innych dokumentach Kościoła, chociażby w instrukcjach Kongregacji Nauki Wiary. Trwa Synod Biskupów poświęcony rodzinie. Zaowocuje on z pewnością posynodalną adhortacją, w której Kościół określi swoje stanowisko wobec takich i wielu innych znaków zapytania. Nie trzeba być prorokiem, żeby stwierdzić, że podobnie jak poprzednio, także teraz będą kontrowersje, pojawi się krytyka i sprzeciw. Ale przecież Kościół musi być znakiem sprzeciwu – w imię wierności Ewangelii. Takim znakiem sprzeciwu była myśl Pawła VI. I tak będzie do końca czasów. 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki