Co sprawia, że nie potrafimy znaleźć porozumienia, nie umiemy zbudować dobrych wzajemnych relacji? Wielu rodziców, załamując ręce, stwierdza, że poniosło klęskę wychowawczą. Nie wiadomo kiedy, nie wiadomo dlaczego miły, kochany dzieciak wyrósł na raroga. Ma postawę roszczeniową wobec starszych, stał się milczący, jakby obcy. Z kolei przedstawiciele młodszego pokolenia zadają pytania typu: dlaczego starzy niczego nie rozumieją? Czemu stale się czepiają, chcą nas ustawiać? Wkurzające jest ich zacofanie; myślą, że przebudowali świat, a przecież nic takiego nie zrobili.
W dużej mierze istniejący stan rzeczy wywołał szybki postęp technologiczny dokonujący się w ciągu dwóch ostatnich dekad. Zwłaszcza dynamiczny rozwój internetu oraz telefonii komórkowej. Najmłodsi błyskawicznie przyswajają sobie wszelkie nowinki techniczne, wielu starszych nadal ma do nich dystans. Często wypowiada się o nich pogardliwie, jako o ogłupiających, niekoniecznych do życia gadżetach. Znacznie gorzej jest, gdy ta ironia odnosi się do młodych osób korzystających z owych „wymysłów służących do trwonienia czasu”.
Taka postawa nie może prowadzić do dobrych relacji między pokoleniami.
Winienie postępu technicznego byłoby oczywiście nadużyciem, uproszczeniem kwestii wojny pokoleń. Zapoznając się z publikacjami, dyskusjami, jak również będąc uczestnikami lub świadkami ścierania się poglądów, mamy możliwość na bieżąco obserwować odwieczną walkę starszych i młodszych. Każde kolejne pokolenie jest inne niż poprzednie. Należy jednak pamiętać, że dane nam jest uczestniczyć, obserwować tylko jeden z etapów tego konfliktu. Jedno z ogniw długiego łańcucha. Popatrzmy na swoje życie z pewnej perspektywy. Każdy z nas był kiedyś nastolatkiem. Wchodząc w dorosłe życie, wielokrotnie buntowaliśmy się przeciwko starszym. Niejednokrotnie ten bunt przybierał dość radykalne formy.
Niebagatelną rolę w konflikcie pokoleń odgrywają też okoliczności, wydarzenia, zachodzące wokół nas zjawiska. W ich obliczu inne troski będą zaprzątały starszych, inne młodszych. Bezwzględny, nieraz brutalny egoizm jest cechą charakterystyczną dla bardzo młodego wieku, kiedy mało albo w ogóle nie rozumie się złożoności relacji międzyludzkich. Objawia się to choćby uznawaniem za słabość pobłażliwości, wyrozumiałości czy skłonności do kompromisu. Można zakładać, że stąd bierze się pogarda wobec starszych. Tu jednak pokolenie rodziców powinno uderzyć się w piersi. Przecież nie byliśmy lepsi! Nie uznawaliśmy kompromisów, świat miał należeć do nas, wszystko wiedzieliśmy najlepiej. Także dzisiejsza młodzież, dopiero gdy sparzy się wielokrotnie i doświadczy na własnej skórze bezwzględności otaczającego świata, nauczy się poznawać życie, zrozumie, że jest ono – jako dar Boży – bezcenne, znacznie bardziej skomplikowane, złożone i piękne. Bardziej „warte zachodu”, niż się wcześniej wydawało.
„Naszą tak ciężką teraźniejszość będą w przyszłości nazywali dawnymi dobrymi czasami” – stwierdziła przed laty Janina Ipohorska. Mądre to słowa. Każda teraźniejszość, każde czasy są trudne, każe niosą inne wyzwania, problemy, bolączki. Jednak z perspektywy czasu oceniamy przyszłość łagodniej. Za to niezmienne pozostają prawa, które kształtują stosunki międzyludzkie, w tym relacje między dwoma pokoleniami. Wniesienie w te stosunki mądrej miłości może zaowocować lepszym zrozumieniem dla odwiecznych praw rządzących światem. Nie czekajmy z tym. Pora nigdy nie będzie idealna.