Jednak czas ten, jak się później okazało, nie był z woli opatrzności Bożej czasem straconym. Wręcz przeciwnie – był jakby ewangelicznym zasiewem i czasem obumierania ziarna, które miało wydać obfity owoc. Szczególnie widoczny był on wtedy, gdy przygotowywano się i przeżywano Millennium chrztu Polski w roku 1966. Właśnie w więzieniu zrodziła się idea programu duszpasterskiego znanego jako Wielka Nowenna, a będącego ukonkretnieniem i próbą wcielenia w życie napisanych jeszcze w więzieniu przez prymasa Ślubów Narodu, złożonych przed obliczem Matki Bożej Częstochowskiej na Jasnej Górze w dniu 26 sierpnia 1956 r. To między rokiem 1953 a 1956, w okresie więzienia i przymusowego odosobnienia, powstał „List do moich kapłanów”, będący ciągle inspirującym źródłem dla kształtowania ducha kapłańskiego życia i posługiwania. To tam dojrzewała idea Nawiedzenia kopii Obrazu Matki Bożej Częstochowskiej i milenijny akt oddania narodu w niewolę miłości.
Tak mało się o tym mówi i niezbyt często przypomina. Szczególnie smutne jest to, że ci, którzy w tamtym czasie swoimi wystąpieniami i publicznymi wypowiedziami wspierali poczynania ówcześnie rządzących, przez co wspierali walkę z religią i Kościołem, dzisiaj nadal zajmują ważne pozycje w życiu publicznym i pełnią funkcje doradcze, a także narzucają narrację o tamtym czasie, usprawiedliwiając często zarówno tych, którzy w taki nikczemny sposób się zachowywali, jak i to wszystko, co się wówczas działo złego. Bez cienia wstydu czy wyraźnego przyznania się do błędów wypierają z pamięci tamten czas.
Zacieranie pamięci to dość powszechne zjawisko dziś funkcjonujące w Polsce. A przecież pamięć jest istotna dla zachowania tożsamości. Bł. Jan Paweł II mówił kiedyś, że „pamięć jest siłą, która tworzy tożsamość istnień ludzkich, zarówno na płaszczyźnie osobowej, jak i zbiorowej. Przez pamięć bowiem w psychice osoby tworzy się poniekąd i krystalizuje poczucie tożsamości”. Bez znajomości tamtych wydarzeń ciągle nie zrozumiemy do końca tego, co jest dziś, i tego, kim jesteśmy i jacy mamy być jako Polacy. I wcale nie chodzi o to, by się separować od innych narodów, lecz żyjąc we wspólnocie z nimi, wnosić te wartości, o których tak często i z taką mocą mówił niezłomny Prymas Tysiąclecia Stefan kardynał Wyszyński – dziś sługa Boży, którego rychłej beatyfikacji oczekujemy i o którą powinniśmy się gorliwie modlić.