„Radujcie się zawsze w Panu… Pan jest blisko!” – śpiewają wierni na powitanie kapłana i służby liturgicznej procesyjnie zmierzających do ołtarza w III niedzielę Adwentu. W połowie Adwentu Kościół wzywa wiernych do radości: złagodzony kolor szat liturgicznych z fioletowego na różowy, ołtarz ozdobiony kwiatami, radosny śpiew – „raz jeszcze powtarzam: radujcie się! Pan jest blisko!”.
Jednak słowa te nie dotkną uszu wszystkich ochrzczonych. Posłyszy je zapewne niezbyt wielki procent obmytych wodą chrztu. Głusi na słowo Pana są według przypowieści Jezusa o winnym krzewie odciętymi, suchymi winnymi latoroślami, nadającymi się jedynie na spalenie (J 15, 1–10). Widok ich budzi smutek w sercach. A Jezus pragnie, by Jego radość była w nas i aby radość nasza „ była pełna” (J 15, 11). Tym, co najbardziej pustoszy, niszczy Kościół nie są odejścia ani też wrogość do Kościoła czy prześladowania. Kościół niszczy letniość i obojętność, ospałość duchowa jego członków. Dlatego już na samym początku Adwentu słyszeliśmy w liturgii wezwanie Chrystusa: „Czuwajcie więc…”, by Pan „nie zastał was śpiących” (por. Mk 13, 36-37). Obecnie w większości nasze świątynie wypełniają wierni „przebudzeni duchowo”, nawróceni – reszta pozostaje w domach. I to właśnie te domy, chrześcijańskie rodziny będące według bł. Jana Pawła II „kolebką Kościoła”, mogą stać się początkiem jego „wiosny”, jeśli tylko otworzą się na zwiastowane im słowo Boga.
„Duch Pański nade mną, bo Pan mnie namaścił. Posłał mnie, by głosić dobrą nowinę ubogim, by opatrywać rany serc…” (Iz 61, 1) – proroctwo to wypełniło się w Jezusie Chrystusie. Wskazał na to sam Jezus w Nazarecie. Natomiast misja Jego trwa nadal w posłudze Kościoła, w przepowiadaniu Jego Ewangelii. I chodzi tylko o to jedno, by dokonało się zapowiedziane w Starym Testamencie zamieszkanie Boga pośród swego ludu – shekinah (Wj 26, 1), by Słowo Boże zamieszkało pośród nas (J 1, 14), chodzi o przyjęcie Słowa, gdyż „tym, którzy je przyjęli dało moc, aby się stali dziećmi Bożymi” (J 1, 12). A można też Bożego Słowa nie przyjąć, można je odrzucić, chociaż przyszło do swoich (por. J 1, 11). Tych spotkają gorzkie słowa Chrystusowego „biada” (por. Mt 11, 20-24). Tak przecież niewiele trzeba, aby w naszych rodzinach dotkniętych pewną niemocą duchową zaczęła się przemiana. Według Benedykta XVI „tam, gdzie człowiek, choć ułomny i grzeszny, otwiera się szczerze na spotkanie z Chrystusem, rozpoczyna się radykalna przemiana… Przyjąć Słowo znaczy pozwolić, by nas kształtowało, ażebyśmy mocą Ducha Świętego upodobnili się do Chrystusa” (VD 50). Niech więc każdy dom polskiej rodziny będzie gościnny dla Bożego Słowa, by w sercach małżonków i dzieci Boże Słowo stawało się ciałem.
Dziś staje znowu przed nami wielki prorok Adwentu Jan Chrzciciel i woła z wyrzutem: „Pośród was stoi Ten, którego wy nie znacie…” (J 1, 26). „Działo się to w Betanii” tzn. w „Domu świadectwa” – dodaje Ewangelista. Świadectwa wiary zrodzonej z przyjętego Słowa potrzebuje otaczający nas świat. Dlatego Biblia w każdym domu, przechowywana z szacunkiem, czytana i rozważana będzie największym skarbem, jakim mogą obdarzyć rodzice swoje dzieci na drogę ich życia. „Radujcie się! Pan jest blisko!”