Niespiesznie rozwijana fabuła oscylująca wokół losów czterech głównych bohaterów, krytyczna ocena XIX-wiecznej Anglii, odważny głos w sprawie kobiet oraz wspaniałe opisy przyrody to kwintesencja narracji Shirley Charlotte Brontë, autorki niezapomnianej historii Jane Eyre, nad którą niejedna z nas wylała morze łez. Jak będzie tym razem?
Zgodnie z podanym przez autorkę na zaproszeniu adresem znajdujemy się w hrabstwie York, w okolicy West Riding, stoimy przed drzwiami domu z ogrodem na skraju Whimbury i lada chwila zostaną nam przedstawieni trzej zacni wikariusze właśnie spożywający wspólny posiłek. Prześcigając się w niewybrednych komentarzach dotyczących bardziej fizjonomii i charakteru każdego z nich aniżeli polityki czy teologii, nie zauważają, że właśnie przekroczyliśmy próg ich bawialni... Gwoli wyjaśnienia trzeba dodać, że zaproszenie wystosowała sama Charlotte Brontë, a zamieściła je w dotąd niewydanej w Polsce powieści Shirley.
Zaskakująca deklaracja
Choć podobnie jak w przypadku jej wcześniejszych utworów koneserzy charakterystycznego stylu pisarki, bogatego w niezwykle szczegółowe opisy postaci, nie będą zawiedzeni, to już we wstępnie autorka słynnych Dziwnych losów Jane Eyre (film oparty na łamach powieści niedawno gościł w polskich kinach) wystawia z premedytacją swoich czytelników na nie lada próbę. Tak oto zachęca do dalszej lektury: „Jeśli ten wstęp wzbudził w Tobie, Czytelniku, nadzieję na romantyczne wrażenia, czeka Cię zawód. Czy liczysz na sentymentalizm, poezję, rozmarzenie? Czy spodziewasz się płomiennych uczuć, ekscytacji i melodramatu? Ucisz swoje oczekiwania, sprowadź je na ziemię. Leży przed Tobą coś autentycznego, prozaicznego i namacalnego. Rzecz tak nieromantyczna, jak poniedziałkowy poranek, gdy wszyscy posiadający miejsce pracy mają obowiązek powstać i do niego się udać”. Co chciała osiągnąć jedna z trzech sióstr Brontë, których biografie, obok życia i twórczości Williama Szekspira, Williama Blake'a czy Oskara Wilde'a, należą do najbardziej znanych opowieści w nowożytnej literaturze angielskiej, decydując się w ten sposób rozpocząć powieść?
Gorzka historia
Intrygujący wstęp, szczery do bólu, jest jednak w swej wymowie niezwykle gorzki, nie zostawia bowiem miejsca na romans, przeciwnie, gwarantuje historię prawdziwą, z życia wziętą. Dalsze karty powieści wydanej u nas dopiero po 162 latach od powstania dowodzą, że początek dzieła nie był nieprzemyślanym zabiegiem literackim, gdyż Brontë konsekwentnie podąża tropem zaskakiwania odbiorcy, niekiedy balansując na skraju rozczarowania. Z premedytacją ukrywa główną, tytułową bohaterkę Shirley, koncentrując się na nakreśleniu sytuacji historyczno-społecznej Anglii. Jej północna część, obiekt szczególnego zainteresowania autorki, staje się areną dynamicznych przemian społecznych, których autorem jest jeden z głównych bohaterów – Robert Moore. Młody przedsiębiorca, zafascynowany postępem technicznym, wprowadza go w życie w swojej fabryce. Społeczność robotników, i tak ledwo wiążąca koniec z końcem, nie jest jeszcze na to gotowa. Bieda, głód, bezrobocie, brak perspektyw, agresja, strach przed nowoczesnością nieuchronnie prowadzą do tragedii, z której szczęśliwie Moore uchodzi z życiem. Tło zazwyczaj służące jedynie uwypukleniu losów głównych postaci odgrywa tutaj ważną rolę. Brontë, nie sprzeciwiając się regułom rządzącym tym gatunkiem, umiejętnie utrzymuje czytelnika w niepewności, również co do tajemniczej, tytułowej postaci. Pojawia się ona dopiero w krytycznym momencie życia Roberta, gdy ten jest na skraju bankructwa, od którego może go uchronić tylko małżeństwo z zamożną, jednak zbuntowaną i nieprzebierająca w słowach Shirley Keeldar. Na marginesie trzeba dodać, że młoda kobieta ze wzajemnością zakochana jest w ubogim Luisie, guwernerze w rodzinie jej wuja.
W imieniu kobiet
Wątek miłosny nie jest tu bynajmniej przedstawiony schematycznie, gdyż i Robert od dawna żywi odwzajemnione uczucia do introwertycznej Caroline, finansowo uzależnionej od swojego stryja. Samotna, snująca już plany na staropanieńską przyszłość, Caroline, tak różna od Shirley, jest w gruncie rzeczy bardzo do niej podobna. W głębi duszy i ona buntuje się przeciwko pozycji kobiety w XIX-wiecznej Anglii, pozbawianiu jej prawa do wyrażania własnych opinii czy sprowadzaniu do roli wystrojonej acz milczącej ozdoby mężczyzny. Emancypacyjny charakter powieści, w której nierzadko autorka nie stroni od ironii czy bezpośredniego zwracania się do czytelnika, krytyczny obraz społecznych i politycznych przemian, wnikliwa charakterystyka życia angielskiej arystokracji czynią z powieści najstarszej z sióstr Brontë daleko wyrastających poza normy swojej epoki, kolejny utwór wart ekranizacji, a na pewno lektury.