Logo Przewdonik Katolicki

Zabójczy billboard

Henryk Kuczaj
Fot.

Zauważyłem ostatnio w Krakowie billboard pokazujący zrozpaczoną kobietę z testem ciążowym w ręce. Zainteresował mnie ze względu na napis dopóki aborcja jest nielegalna.

Zauważyłem ostatnio w Krakowie billboard pokazujący zrozpaczoną kobietę z testem ciążowym w ręce. Zainteresował mnie ze względu na napis „dopóki aborcja jest nielegalna”.

 

Kiedy sprawdziłem zamieszczony tamże adres internetowy, oniemiałem! Wspomniany billboard był reklamą serwisu umożliwiającego połączenie się on–line z aborterem, by zapewnić pomoc przy zabójstwie nienarodzonego dziecka do 9. tygodnia od poczęcia. Instruuje on też, jak kupić środki poronne. W razie trudności pomaga konsultant, który nabywa środek abortywny i dostarcza go za pośrednictwem kuriera. Chodzi o zestaw zakazanych w Polsce mifepristonu, czyli RU-486, oraz misoprostolu.

 

Jaka jest prawda?

RU-486, blokując działanie kobiecego hormonu, sprawia, że dziecko w fazie prenatalnej umiera z głodu; jednocześnie powoduje on odklejenie się wyściółki macicy. Natomiast misoprostol wywołuje skurcze, w wyniku czego nienarodzone dziecko jest wydalane z łona matki. Serwis przestrzega przed potencjalnymi skutkami ubocznym, jednak czyni to w sposób wybiórczy. Wymienia tylko nadmierne skurcze macicy, krwawienia, mdłości, wymioty, biegunki i gorączkę. Nie wspomina się o ryzyku raka piersi, utracie płodności czy śmierci w wyniku wykrwawienia się oraz o psychicznych męczarniach, kiedy dochodzi do niepełnej aborcji i kobieta zmuszona jest poddać się interwencji chirurga. Przemilczane jest i to, że kobieta musi nieraz oglądać szczątki swego nienarodzonego dziecka! Nic też nie wspomina się o syndromie post-aborcyjnym. To wszystko jednak się dzieje.

 

Piekło na ziemi

To, że nie jest to spiskowa teoria, jak zwykli twierdzić zwolennicy aborcji, potwierdza historia pewnych narzeczonych. Kiedy okazało się, że przed 8 tygodniami poczęli dziecko, narzeczony zaczął nakłaniać kobietę do pozbycia się dziecka. Mimo, że matka początkowo chciała urodzić, to jednak uległa presji ojca dziecka. Para, wykorzystując informację ze strony internetowej, nabyła środki wczesnoporonne. Kobieta zażyła je w obecności narzeczonego. Kiedy mężczyzna doczytał na ulotce, że w razie niepowodzenia „kuracji”, może urodzić się chore dziecko zażądał od narzeczonej, aby zażyła dla pewności drugą dawkę. Niedługo po tym trafiła do szpitala i została poddana transfuzji krwi, dzięki czemu przeżyła. Kilka dni później poszła do spowiedzi… Mimo rozgrzeszenia nie może sobie poradzić ze świadomością tego, co zrobiła. Popadła w depresję. Ma myśli samobójcze.

 

Przedsionek śmierci

W przypadku trudności opisywany serwis aborcyjny zaleca wyjazd do kraju, gdzie zabijanie dzieci nienarodzonych jest legalne. „Trudnością” taką może być sytuacja, gdy potrójna próba farmakologicznej aborcji zawiedzie. Z kolei po odbyciu „skutecznej kuracji” zachęca do zażywania doustnych hormonalnych środków antykoncepcyjnych w celu uniknięcia kolejnego niepożądanego poczęcia, a przez pierwszy miesiąc poleca jeszcze dodatkowo stosować prezerwatywę. Czy wobec tego Jan Paweł II nie miał całkowitej racji, gdy twierdził, że stosowanie środków antykoncepcyjnych jest przedsionkiem aborcji? Przecież ci, którzy sięgają po antykoncepcję czynią to, ponieważ nie chcą dziecka. Pomoc w dokonaniu morderstwa jest karalna. Choć anonimowy właściciel portalu zapewnia, że jego troską jest ochrona zdrowia i życia kobiet, które nie chcą urodzić dziecka, to faktycznym celem jest bezwzględna walka z niewinnym i całkowicie bezbronnym dzieckiem nienarodzonym. Z tego powodu działalność portalu ma charakter przestępczy i powinna być ścigana z mocy prawa.

 

Okno nadziei

Pojawienie się na ulicach Krakowa billboardu promującego zabijanie nienarodzonych woła o pomstę do nieba. Boli to szczególnie w mieście Jana Pawła II. Jako jego spadkobiercy nie możemy milczeć. Pamiętajmy też, że jest w naszym mieście „okno życia”, otwarte dla każdego dziecka, którego rodzice nie chcą lub nie mogą przyjąć do siebie.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki