Mam problem, ponieważ prosząc o chrzest dla swego dziecka, powiedziałam, że sakrament małżeństwa z ojcem dziecka zawrzemy dopiero wtedy, kiedy nasz synek będzie miał 3 latka i wówczas będzie mógł uczestniczyć w naszym ślubie. Ksiądz proboszcz, kiedy to usłyszał, bardzo się zdenerwował. Powiedział, że skoro mieszkamy razem i nie mamy żadnej przeszkody do zawarcia małżeństwa, a ten sakrament odsuwamy w czasie z takiego dziwnego powodu, to on ma wątpliwości, czy ochrzcić nasze dziecko...
Ewelina
Przyznam, że po przeczytaniu tego listu zareagowałem dokładnie tak samo jak ks. proboszcz. Bo przecież, jeśli nie zależy wam na łasce sakramentu małżeństwa, to trzeba się zastanowić, jak Państwo pojmujecie sakrament chrztu waszego dziecka. Chyba jedynie brak wiary w boską moc sakramentu małżeństwa może usprawiedliwić wasze obecne grzeszne życie, które pozbawia was sakramentu pojednania i Komunii św. tak długo, jak długo ten stan będzie trwał. Zapewne powiecie, że pragnąc chrztu dziecka, chcecie jego dobra. A dlaczego nie pragniecie tego samego dobra – łaski Bożej – dla siebie? Poza tym małe dzieci chrzcimy, jeśli jest nadzieja, że będą wychowywane w wierze, w której chrzest otrzymują. Taką nadzieję mają dać rodzice dziecka przede wszystkim przykładem swego prawdziwie chrześcijańskiego życia.
Pragnę w tym kontekście przypomnieć katechizmową naukę: „Sakrament małżeństwa jest znakiem związku Chrystusa i Kościoła. Udziela on małżonkom łaski miłowania się wzajemnie tą miłością, jaką Chrystus umiłował swój Kościół. Łaska sakramentu udoskonala w ten sposób ludzką miłość małżonków, umacnia ich nierozerwalną jedność i uświęca ich na drodze do życia wiecznego” (KKK, n. 1661); „Chrześcijański dom rodzinny jest miejscem, gdzie dzieci otrzymują pierwsze głoszenie wiary. Dlatego dom rodzinny słusznie jest nazywany «Kościołem domowym», wspólnotą łaski i modlitwy, szkołą cnót ludzkich i miłości chrześcijańskiej” (KKK, n. 1666).