Co kilkanaście dni umiera jeden język świata, a wraz z nim w niebyt odchodzi odrębny kapitał intelektualny i kulturowy jego użytkowników. Z blisko 13 tys. języków znanych w historii ludzkości do dzisiaj zachowało się ponad 6 tys. Połowa z nich, tak twierdzą specjaliści, może zniknąć z lingwistycznej mapy świata do końca obecnego stulecia. Ratujmy języki! – biją na alarm naukowcy.
Śmierć języków zubaża obraz świata
Na początku ubiegłego roku świat obiegła informacja o śmierci Boa Sr – ciemnoskórej mieszkanki Wysp Andamańskich. Miała ona 85 lat i była ostatnią potomkinią swego plemienia – jednego z najstarszych, zamieszkujących ziemię. Przeżyła choroby przywiezione przez kolonizatorów, japońską okupację i tsunami. Zmarła w roku 2010. Wraz z jej śmiercią utraciliśmy kolejny melodyjny język bo, istniejący aż 65 tys. lat! Zostaliśmy pozbawieni części dorobku kulturowego ludzkości. Jak podkreślała Anvita Abbi (lingwistka z Delhi), świat stracił bogaty zasób wiedzy przyrodniczej (klasyfikację gatunków ptaków i zróżnicowanych rodzajów bambusów).
Ze śmiercią języków tracimy różnorodność widzenia świata, dzięki której możemy zbudować jego pełniejszy obraz. Warto tu przywołać język Indian Hopi, który badał Benhamin Lee Whorf. Dostrzegł on, że Hopi potrafią rozróżnić wielość w jednoczesności od następstwa wydarzeń w czasie. Ani polszczyzna, ani angielszczyzna czy też francuszczyzna tego nie różnicują. Stąd my powiemy: „cztery kamienie, cztery dni”, a Hopi zgodzą się tylko co do czterech kamieni. Natomiast w przypadku dni, stwierdzą, że nie ma ich czterech jednocześnie, bo gdy kończy się jeden, to zaczyna drugi itd.
Języki świata wyrażają zatem cenne odrębności kulturowe, które zresztą same współtworzą. Nic więc dziwnego, że w obliczu przyspieszonego tempa ich wymierania, należy temu przeciwdziałać, wykorzystując np. środki masowego przekazu. Paradoksalnie internet, dzięki któremu możliwa jest ekspansja języków dominujących na świecie, może być również źródłem ocalenia języków mniejszościowych. Już dzisiaj mamy szansę wysłuchania wymarłego języka bo, zarejestrowanego w serwisie YouTube. Powstają też fora społeczności mniejszościowych, np. walijskiej czy wilamowickiej.
Atlas Języków Zagrożonych obejmuje Polskę
UNESCO opracowało Atlas Języków Zagrożonych, wśród których odnajdujemy aż dziewięć występujących na obszarze Polski. Są to m.in. kaszubski, wilamowicki (mający zaledwie kilkudziesięciu użytkowników) i słowiński (wymarły w latach 60. XX w.). Wydaje się, że obecnie w najlepszej sytuacji jest język kaszubski. Używa go ok. 50 tys. ludzi, chociaż do narodowości przyznaje się niewiele ponad 5 tys. (Spis Ludności, 2002) . Ta różnica może wynikać z kompleksu bycia Kaszubem, co w konsekwencji prowadzi do ukrywania prawdziwego pochodzenia członków mniejszości oraz niechęć do języka. I choć przejawy nietolerancji wobec tej społeczności maleją, to wielu jeszcze pamięta nieprzyjemne żarty, np.: „Śledź nie ryba, Kaszub nie człowiek”. Walkę o prestiż języka i przywrócenie godności samym Kaszubom wzmocniła m.in. Ustawa o mniejszościach narodowych i etnicznych oraz o języku regionalnym z 2005 r. Zaowocowało to rozwojem literatury kaszubskiej, wprowadzeniem języka do szkół, obecnością kaszubszczyzny w mediach, kościele. „Iloma językami mówisz, tylekroć jesteś człowiekiem” – powiedział Goethe. Pamiętajmy o tym, zapobiegając wymieraniu języków, z których każdy jest nośnikiem swoistej kultury.
Czy polszczyźnie grozi wyginięcie?
Takie obawy głosili, jeszcze przed kilkoma laty, językoznawcy. Z czego wynikały te niepokoje? Przede wszystkim z ekspansji języka angielskiego jako tego silniejszego, który mógłby stanowić zagrożenie dla polszczyzny. Jednak ten pogląd nie miał wielu zwolenników. Tak katastroficznej opinii przeciwstawiał się m.in. Zygmunt Saloni, twierdząc, że język polski ma ugruntowaną pozycję i jest mało prawdopodobne, że społeczeństwo, w którym większość posługuje się tylko językiem ojczystym, przejdzie na inny język. Zatem inwazja angielszczyzny nam nie grozi, a obecne w polszczyźnie zapożyczenia z języka angielskiego wzbogacają ją – mówią dziś znani językoznawcy. „Większość z tych słów (zapożyczeń) bardzo szybko jest przez język absorbowana i zyskuje polską odmianę, wrasta w strukturę języka, nie niszcząc jej” – twierdzi prof. Jan Miodek. W używaniu anglicyzmów jednak trzeba zachować umiar, stosując je głównie w przypadku braku odpowiednika w naszym języku, a nie dla ozdoby stylu czy wywołania większego wrażenia na odbiorcach – sugeruje z kolei prof. Witold Doroszewski.
Rzeczywiste zagrożenia polszczyzny
Do najważniejszych należy prymitywizacja i brutalizacja języka, która wdarła się do literatury, filmu, a także dyskursu publicznego. W mediach nastawionych na szokowanie widza, pojawiają się słowa: masakra, miazga (zagarniające coraz liczniejsze konteksty), łże-elity, warchoły polityczne itp.
Innym niepokojącym zjawiskiem jest moda na brak respektowania zasad pisowni. Przykładem są niezrozumiałe wpisy na stronach internetowych, w których roi się od błędów ortograficzno-interpunkcyjnych i językowych – uproszczenia znaczeniowe, skrótowce, głównie angielskie akronimy, np. cu - see you, (do zobaczenia), btw - by the way, (przy okazji). Zamiast myśli ujętych w zdania, mamy do czynienia z nieokiełznanym potokiem słownym, nierzadko pozbawionym sensu. Takie nawyki językowe, niestety, utrwalają się, a w przypadku dzieci i młodzieży powodują obniżenie sprawności wypowiadania się w piśmie i w mowie.
Jak przywrócić modę na kulturę języka?
Aby to zrobić, najpierw trzeba poszukać przyczyn braku kultury słowa w dzisiejszej polszczyźnie. Dawniej wzory językowe czerpano z literatury, prasy i prac naukowych. Obecnie to środki masowego przekazu są najważniejszym autorytetem w sferze językowej. Właśnie one stanowią źródło negatywnych wzorców, których siła oddziaływania jest ogromna. Najbardziej chłonne są dzieci i młodzież. Aby temu przeciwdziałać i przywrócić wartość kultury słowa, trzeba tym najmłodszym użytkownikom języka wskazać rzeczywiste autorytety. Tu niebagatelną rolę mogą odegrać nauczyciele. Jednak oni sami muszą mieć świadomość wartości języka. Stąd postulat językoznawców, by wprowadzić nauczanie kultury słowa na wszystkich kierunkach studiów nauczycielskich. Podobny przedmiot mógłby występować w edukacji szkolnej.
Należy też pamiętać, że pierwszym autorytetem dla dziecka są jego rodzice. I to oni muszą zadbać o umiejętność poprawnego posługiwania się językiem swoich pociech. Warto też powrócić do literatury, która rozbudzi wrażliwość dziecka na piękno polszczyzny oraz wskaże przykłady poprawnego, kreatywnego jej stosowania.
Najpopularniejsze języki świata i liczba ich użytkowników (UNESCO, 2008):
· chiński (1170 mln)
· angielski (1135 mln)
· hiszpański (450 mln)
· hindi (400 mln)
· arabski (350 mln)
Zagrożone języki w Polsce:
· kaszubski
· białoruski
· jidysz
· rusiński
· romski
· poleski
· wilamowicki
· dolnosaksoński
21 lutego - Dzień Języka Ojczystego
23 kwietnia – Światowy Dzień Książki