W piątek 25 marca, w Dniu Świętości Życia, we Włocławku biskup diecezjalny Wiesław A. Mering poświęci – jako szlachetną ideę, wzniosłe przedsięwzięcie – okno życia. Z tej okazji z s. Józefiną ze Zgromadzenia Sióstr Najświętszej Rodziny z Nazaretu w Krakowie rozmawia Olga Nadskakuła.
Czcigodna Siostro, bardzo proszę o przedstawienie czytelnikom „Ładu Bożego” faktów związanych z krakowskim, pierwszym w Polsce oknem życia.
– No cóż... Chcąc zachować prawdę historyczną, należy rozpocząć opowieść od tego, że rok 2005 obfitował w Krakowie w tragiczne, przygnębiające wydarzenia. Nastąpiła straszna kumulacja wiadomości o porzuconych noworodkach na miejskich wysypiskach śmieci. W związku z tym Kościół katolicki zaczął zastanawiać się, w jaki sposób najskuteczniej można pomóc zdesperowanym matkom, które znajdując się w trudnej sytuacji, decydują się na ów dramatyczny krok. Dzięki inicjatywie dyrektora krakowskiej Caritas ks. Jana Kabzińskiego, a później ks. Bogdana Korduli, okno życia otworzono przy domu naszego zgromadzenia. Miało to miejsce 19 marca 2006 r.
A skąd nazwa okno życia?
– Nazwa nawiązuje do tzw. okna papieskiego przy ul. Franciszkańskiej, w którym Ojciec Święty Jan Paweł II stawał, by modlić się i rozmawiać z wiernymi, zwłaszcza z młodzieżą. Nazwę „okno życia” zadedykowano Ojcu Świętemu jako niezłomnemu obrońcy życia dzieci. Cieszę się, że ta inicjatywa jest coraz szerzej rozpowszechniana i będzie urzeczywistniana również we Włocławku.
Czy może Siostra opowiedzieć o doświadczeniach związanych z funkcjonowaniem okna życia w Krakowie?
– Przez pięć lat w oknie życia znaleziono 14 noworodków. W 2010 r. mieliśmy przypadek pozostawienia przez matkę biologiczną bliźniąt, chłopców. Siostry natychmiast wiedzą, że w oknie pozostawiono dziecko, gdyż otwarcie okna uruchamia specjalny alarm, słyszany tylko przez nas. Zatem dziecko od razu otoczone jest niezbędną opieką. Mamy w pokoju ciuszki i wszystko co potrzebne dla niemowląt; jest tu także inkubator. Na szczęście nie zdarzyło się do tej pory, by dziecko było bardzo słabe lub by jego życie było zagrożone.
Jak toczy się dalszy los dziecka?
– Dalej działamy na podstawie umowy z jednym z tutejszych szpitali, w którym dziecko jest dokładnie badane. Następnie trafia ono do Biura Adopcyjnego, z którym utrzymujemy stały kontakt. Tam od razu uruchamiana jest procedura adopcyjna. Z prawnego punktu widzenia matka, która zostawiła dziecko w oknie życia, tym samym zrzekła się praw rodzicielskich. Dziękujemy Bogu, że wszystkie maleństwa, które siostry znalazły w oknie życia, mają już nowy dom.
Czy na przestrzeni lat funkcjonowania okna życia zdarzyła się sytuacja, która szczególnie zapisała się w pamięci Siostry?
– Każda z tych sytuacji jest szczególna i wyjątkowa. Przypomnę fakt z początków naszej misji. Był grudzień 2007, w oknie matka pozostawiła synka. Obok umieściła torbę z rzeczami dla malca. Była też tam kartka ze słowami ściskającymi za serce: „Przepraszam cię Kacperku. Kocham cię bardzo. Twoja mama”.
To uświadamia dramat matek biologicznych...
– To prawda. Bardzo nam zależy, by matki, które zostawiają potomstwo w oknie życia, nie były potępiane przez opinię społeczną. Chodzi o to, że siostry patrzą i uczą innych – patrzenia na matkę biologiczną jako na pierwszą bohaterkę, która ratuje swoje dziecko, zostawia je w oknie, a nie na wysypisku śmieci. W ten sposób daje maleństwu szansę na nowe życie, miłość i ciepło rodzinne. Nigdy nie mówimy o porzuceniu przez matkę swojego dziecka, ale o tym, że zostawiła je w oknie życia. Nie mamy prawa oceniać matek biologicznych negatywnie. Tym bardziej że nie wiadomo jakie okoliczności i jaka sytuacja skłoniła je do tego kroku. Wszystkie rodzicielki znalezionych w oknie życia noworodków nasze zgromadzenie otacza serdeczną modlitwą. Muszą dalej żyć ze świadomością podjętej, często dramatycznej decyzji. To niewątpliwie wielki ciężar psychiczny.
Jak podsumowałaby Siostra sześć lat istnienia okna życia?
– To piękna inicjatywa. Dzięki niej czternaścioro dzieci żyje i ma kochających rodziców. Codziennie dziękuję Bogu za energię i pasję do pełnienia tej misji, za to, że mogę, wspólnie z innymi siostrami, pośredniczyć w dawaniu nowego życia. Siostrom ze Zgromadzenia Wspólnej Pracy od Niepokalanej Maryi we Włocławku życzę dużo sił i radości z realizacji tego przedsięwzięcia. Zapewniam, że wszystkie siostry będę polecać w modlitwie Bogu.