W tym ogromnym kraju, leżącym na pograniczu Azji i Europy, czworo wolontariuszy z naszej archidiecezji spędziło dwa tygodnie sierpnia. Ks. Adam Pawłowski, wikariusz parafii w Kruszewie w dekanacie czarnkowskim oraz Maria Roeske, Radosław Siemionek i Kamil Socha pojechali do Atyrau, aby wspomóc w pracy misyjnej przebywającą tam od roku Magdalenę Roszak z Borku Wielkopolskiego.
Gorliwi wierni
Administratura apostolska Atyrau w zachodnim Kazachstanie, którą utworzono w 1999 r., zajmuje obszar dwukrotnie większy od Polski. Na jej terenie mieszka ponad 2 mln ludzi, w większości muzułmanów. Katolików jest jedynie 2,6 tys. W sporej części są to obcokrajowcy pracujący w tamtejszych przedsiębiorstwach naftowych. − W Atyrau mogliśmy zobaczyć rodzący się Kościół – mówi ks. Adam Pawłowski dodając, że w tej chwili jest tam 8 kapłanów, którzy doświadczają w swojej pracy wielu trudności. – Kazachstan to państwo programowo ateistyczne. Zauważyłem jednak, że wierni, którzy już przynależą do Kościoła, są bardzo gorliwi – dodaje.
Radość dla dzieci
Wolontariuszy zakwaterowano w budynkach parafii w Atyrau, w których mieszka również tamtejszy biskup Janusz Kaleta. Jak przyznają, doświadczyli dużej życzliwości i sympatii z jego strony. – Kościół, budynki parafialne oraz cały przykościelny teren robi wrażenie. Wszystko jest bardzo nowoczesne i zadbane – zauważa Kamil Socha dodając, że na zorganizowany przy parafii plac zabaw przychodzi wiele dzieci, z którymi wolontariusze z radością spędzali czas na wspólnych grach i zabawach. – Tam powtarza się pewien scenariusz: dzieci i młodzież najpierw przychodzą na plac zabaw, potem wchodzą do kościoła, a następnie zaczynają się angażować w życie parafii – opowiada Kamil.
Jeszce tam wrócimy!
Aby jeszcze lepiej przyjrzeć się Kościołowi pracującemu w tak odmiennych warunkach, wolontariusze odwiedzili również parafię w ponad 200-tysięcznym Uralsku, która istnieje od 2003 r. Dotarli też do Aktau, gdzie powołana 3 lata temu parafia dopiero przygotowuje się do budowy kościoła. W tej chwili wierni gromadzą się w maleńkiej kaplicy znajdującej się w prywatnym mieszkaniu tamtejszego księdza, która jest jedyną świątynią katolicką w tym 160-tysięcznym mieście.
− Będąc tam staraliśmy się dawać świadectwo o Bogu. Ale muszę przyznać, że to przede wszystkim ja wyjechałem stamtąd ubogacony – mówi ks. Adam Pawłowski. − Oprócz tego, że staramy się wspierać kazachski Kościół modlitewnie i materialnie, chcielibyśmy jeszcze kiedyś tam wrócić – podsumowuje Kamila Socha.