Każde pokolenie ma swojego Robin Hooda. Moja mama myśląc o tym dzielnym banicie, który walczył z niesprawiedliwością i stawał po stronie uciśnionych, pewnie ma przed oczami Errola Flynna w zielonym ubranku. Nie można zapomnieć o gorzkim Robin Hoodzie w starszym wieku w wykonaniu Seana Connery. Razem z moimi przyjaciółmi kultem otaczamy brytyjski serial „Robin z Sherwood” z lat 80., który na zawsze pozostanie dla nas najlepszym filmem o średniowieczu, mimo że wiemy już o tej epoce znacznie więcej niż w wieku szkoły podstawowej. Widzowie, którzy w tym czasie pół dnia spędzali w żłobku, utożsamiają Robin Hooda z twarzą Kevina Costnera z filmu „Robin Hood: książę złodziei”. Dziś, dla pokolenia kolejnych nastolatków, Ridley Scott stworzył nową opowieść o bohaterze z Sherwood.
Podobno Robin Hood w różnych wcieleniach pojawił się na ekranie około stu razy od czasu wynalezienia kamery. Jakie były dzieje tej mitycznej niemal postaci? Czy żył naprawdę?
Robert z ballad
„Za panowania Ryszarda I, króla… W tym czasie było wielu rzezimieszków i banitów, wśród których Robert Hood i Mały John, znani złodzieje, żyli w lesie, napadając i okradając bogatych. Nikogo nie zabijali, tylko tych, którzy napadali na nich lub we własnej obronie. Rzeczony Robert miał ze stu potężnych mężczyzn i dobrych łuczników do urządzania napadów, takich że czterystu ludzi nie śmiało stanąć do walki. Nie mógł znieść, by jakakolwiek kobieta była prześladowana, gwałcona lub inaczej dręczona. Rozdawał dobra biednym, okradając opactwa i domy bogatych wieśniaków, których szeryf winił za jego gwałty i złodziejstwa. Wśród złodziei Robert uchodził za księcia i najbardziej łagodnego…” – tak Robin Hooda przedstawia angielski kronikarz, John Stow, w „Annals of England” z 1580 roku.
Legendarny buntownik był bohaterem ludowych ballad średniowiecznych. Po raz pierwszy wymieniony został w poemacie z 1377 r., potem w „Kronice szkockiej” Wyntouna z 1420 r. O przygodach Robin Hooda, które ukształtowały jego postać do dziś, można było przeczytać dopiero w późnośredniowiecznym zbiorze ballad „A Gest of Robyn Hode” (1510). Oczywiste jest, że owe ballady krążyły w formie ustnej od wieków, zmieniane i koloryzowane. Na ich podstawie można spróbować odtworzyć życie słynnego Robina. Np. ballada „Robin Hood’s Birth, Breeding, Valour and Marriage” zawiera kilka informacji na temat tego, gdzie urodził się przyszły bohater (w Locksley, niedaleko Nottingham) i kim był jego ojciec (leśnikiem i niezłym łucznikiem). Dlaczego Robin został banitą? W większości starych opowieści poznajemy go już jako przestępcę ukrywającego się w lasach Sherwood, więc tę historię można sobie stworzyć samemu, co chętnie czynią twórcy filmów. Późnośredniowieczna „A Lytell Geste of Robin Hode” opisuje sposób, w jaki działa kompania Robina: zwiadowcy obserwują gościniec i napotkanego podróżnego „zapraszają” na kolację. Po posiłku podróżny musi za nią zapłacić. Robin pyta wprost o to, ile ma przy sobie pieniędzy: jeśli podróżny powie prawdę, ma szansę nie stracić ani grosza, jeśli jednak skłamie, marny jego los.
Ciekawe jest, jak w różnych opowieściach zmienia się status społeczny słynnego angielskiego banity. Czasem jest yeomanem, czyli wolnym zamożnym chłopem posiadającym własną ziemię. Czasem płynie w nim krew szlachecka i jest posiadaczem tytułu Earla Locksley. Wiadomo w każdym razie, że Robin Hood był zazwyczaj wierny królowi: żadna ballada nie opowiada o zatargach z królem czy o potępieniu Robina przez króla. W „Geste of Robin Hood” Robin mówi, że nikogo nie kocha bardziej od swego władcy. Największym wrogiem banity jest oczywiście szeryf z Nottingham, ale jego zasadzki są zawsze nieudolnie przeprowadzone i kończą się niepowodzeniem. Natomiast to, co nie udało się szeryfowi, dokonał czerwony Roger i Przeorysza, jego kochanka. Schorowany i podstarzały Robin udał się do klasztoru, aby przez upuszczenie krwi uleczyła go jego krewna, Przeorysza. Okazało się jednak, że była ona w zmowie z Rogerem. W ten sposób zginął nieustraszony Robin: z upływu krwi.
Kilku robinów
Wprawdzie uczeni twierdzą, że Robin Hood to postać mityczna, ale nie brakuje badaczy, którzy nie ustają w poszukiwaniach prawdy o Robin Hoodzie. Nie dość, że imię banity wcale nie było rzadkie w tamtych czasach, to przecież ballady nie podają żadnego konkretnego miejsca i czasu jego działalności. Przy okazji badań okazało się, że przydomki „Robin Hood” czy „Robehod” były często przybierane przez angielskich średniowiecznych rabusiów, co świadczy o tym, że opowieści o Robinie były już dobrze znane. Prawdopodobnie na postać legendarnego Robin Hooda składa się wiele postaci żyjących naprawdę. Najczęściej bierze się pod uwagę cztery osoby. Jedną z nich jest Robert, syn Adama Hooda, który przyszedł na świat w 1290 roku w Wakiefield. Podobno w 1322 roku jego pan, hrabia Lancaster, wypowiedział posłuszeństwo królowi i Robert musiał walczyć w jego armii. Bunt został zdławiony, a Robert skazany na banicję. Drugi prawdopodobny Robin Hood to Robin z Locksley, trzeci Earl Robert Fitz Odo, a czwarty – Robert Hod zapisany w księgach jako banita o pseudonimie „Hobbehod”. Trudno wykazać prawdziwość istnienia każdej z tych postaci. Jednak poszukiwania nie ustają, o czym można się przekonać, czytając doniesienia na temat badań gromadzone na stronie World Wide Robin Hood Society. To angielskie stowarzyszenie mające swą siedzibę oczywiście w Nottingham gromadzi w swych szeregach wszystkich miłośników legendy o Robin Hoodzie. Można tam natrafić nawet na artykuł byłego szeryfa Nottingham, kończącego swą kadencję w 1985 roku, który przedstawia alternatywną wizję historii Robin Hooda.
Gladiator z Galadrielą
Mój Robin Hood będzie już zawsze miał twarz Michaela Preada z brytyjskiego serialu „Robin z Sherwood”. Dziś możemy się dziwić, że Lady Marion w filmie Scotta to czterdziestoletnia Cate Blanchett, mając w pamięci młodziutką rudowłosą Marion z serialu. Ale to Brytyjczycy są odpowiedzialni za odmłodzenie zarówno Robina, jak i całej jego bandy. Ich średniowiecze pełne jest magii i czarów, a wieśniacy nadal żyją w rzeczywistości pogańskiej. Trochę tu pomieszania z poplątaniem, a przedstawiciele Kościoła w każdym odcinku przedstawiani są w niekorzystnym świetle. Ostatecznie nawet król okazuje się cynicznym politykiem, który chce wykorzystać naiwność uczciwego i prawego banity. W Polsce serial był emitowany w telewizji w godzinach popołudniowych, ale w Wielkiej Brytanii lat 80. był z tym problem. Zarzucano bowiem twórcom promowanie okultyzmu i kultu diabła.
Scott dał swojemu Robinowi twarz Gladiatora – obracamy się przecież w kręgu popkultury. Film porządnie zrobiony, wspaniałe sceny, rewelacyjna scenografia i kostiumy. Coś jednak trzeba było wymyślić innego, nowego, świeżego. Scott nakręcił więc prequel wszystkich dotychczasowych „Robin Hoodów”. Robin (Crowe) jest łucznikiem w armii króla Ryszarda Lwie Serce, powraca z trwającej dziesięć lat krucjaty. Po śmierci króla zostaje zwolniony z przysięgi i przybywa do Anglii, gdzie daje się wkręcić w polityczne gry. Trafia wreszcie do Nottingham i poznaje atrakcyjną wdowę, Lady Marion (Cate Blanchett). Nie zobaczymy w tym filmie jak dzielny Robin walczy ze złym szeryfem i jak napada na przejeżdżających przez las Sherwood bogaczy. Nawet nie dowiemy się, jakie zakończenie będzie miał romans z Marion. I niech nie przyjdzie nam do głowy uczyć się historii Anglii podczas seansu! To po prostu dobre kino przygodowe z kilkoma niefortunnymi wpadkami.