Z biskupem Georgiem Frendo, sufraganem Tirany w Albanii, konsultorem Papieskiej Rady ds. Dialogu Międzyreligijnego rozmawia Łukasz Krzysztofka
Czy akcesja Turcji do Unii Europejskiej będzie szansą czy utrudnieniem dla pojednania chrześcijan i muzułmanów?
- Jest wiele aspektów tego bardzo skomplikowanego problemu, bo mając taki duży kraj, jak Turcja, z populacją większości muzułmańską, jej akcesja na pewno będzie miała duży wpływ na resztę krajów Unii Europejskiej. Z innej strony wiemy, że Turcja jest państwem świeckim, a nie religijnym i to jest zaletą. Wejście Turcji do Unii Europejskiej wpłynęłoby na uregulowanie możliwości dojścia do porozumienia chrześcijan i muzułmanów, ale z drugiej strony my, Europejczycy, powinniśmy również dbać o zachowanie własnej kultury i odrębności każdego z naszych krajów, bo zauważam w Europie, że dostosowujemy się do nowych państw i tak będzie na pewno z Turcją. To jest zagrożenie, niebezpieczeństwo wielu krajów katolickich w Europie, bo panuje przekonanie: zdejmijmy krzyże ze szkół, żeby nie obrażać muzułmanów, nie róbmy żadnych spektakli chrześcijańskich w okresie Bożego Narodzenia, nie organizujmy żadnych świąt, bo wśród grupy studentów na naszym roku może być muzułmanin. O tym wielokrotnie mówił Jan Paweł II, że to, co powinno być dla nas ważne, to nasza tożsamość, o której nie powinniśmy zapominać. Akcesja Turcji do Unii Europejskiej jest szansa na pojednanie chrześcijan z muzułmanami z zachowaniem własnej tożsamości.
Co jest priorytetem w dialogu religijnym i kulturowym na progu XXI wieku?
– Musimy skupić się na wspólnych wartościach, które wychodzą z naszych religii, bo religia ma profetyczną rolę i dąży zawsze do pokoju. Jeżeli domniemywa się, że religia staje się centrum konfliktu, wtedy nigdy powodem nie jest religia sama z siebie, ale wynika to z manipulacji politycznej. Jest dużo przykładów, gdzie dochodzi do manipulacji. Kraje bałtyckie, gdzie religia została wykorzystana do wszczęcia konfliktu, także północna Irlandia – tam też religia została użyta do skonfliktowania dwóch grup społecznych. W Irlandii wygląda, jakby to był konflikt międzyreligijny, ale tak nie jest. Na Bałkanach konflikt muzułmanów i prawosławnych wykorzystywany był do sporów politycznych…
Czy może Ekscelencja podać przykłady konstruktywnej współpracy międzykulturowej i międzyreligijnej w Albanii?
- Albania pod tym względem może być wzorem dla innych krajów. Nasze relacje między poszczególnymi religiami są bardzo dobre. Niedawno rozpoczęło się oficjalnie spotkanie międzyreligijne. Dobrą tradycją są wspólne spotkania i świętowanie Bożego Narodzenia i Wielkanocy wraz z muzułmanami, a my, chrześcijanie staramy się uczestniczyć w najważniejszych świętach islamu. Staramy się cały czas nie tylko być w porządku jeden wobec drugiego, szanować naszą wiarę, ale również ze sobą współpracować poprzez różne projekty, które realizujemy. Jest wiele wartości wspólnych dla muzułmanów i chrześcijan. Wierzymy w wartość życia, pokój, sprawiedliwość, wartość rodziny. Oczywiście są też różnice, zdajemy sobie z tego sprawę, ale musimy zwracać się i iść ku temu, co jest naszymi wspólnymi wartościami. Tak się dzieje w Albanii.
Co wyróżnia dialog religijny w Albanii na tle krajów Unii Europejskiej?
- Większość Albańczyków, ok. sześćdziesiąt proc., to muzułmanie. Ludzie z innych krajów są zaskoczeni, gdy mówię o naszej dobrej współpracy między katolikami a muzułmanami i tym, że muzułmanie proszą księży katolickich o chrzest, nie napotykając żadnych sprzeciwów. To bardzo pozytywna strona społeczeństwa albańskiego.
Czy katolicy w Albanii cieszą się swobodą, tak jak muzułmanie w innych krajach europejskich?
- Jeśli chodzi o wolność religijną, to nie ma żadnej różnicy między muzułmanami, prawosławnymi, protestantami a katolikami. Wszystkie religie mają wolność, żeby promować pokój, mówić o Bogu, nie ma różnic, żadnej dyskryminacji ze strony rządu.
Jak reżim komunistyczny wpłynął na mentalność i stosunek do religii Albańczyków?
- Św. Augustyn powiedział, że niespokojne jest nasze serce dopóki nie spocznie w Panu. Reżim komunistyczny nie był w stanie zniszczyć serca Albańczyków, tego co stanowi ich duszę. Mimo prześladowań sens religijny tkwił głęboko w Albańczykach. Pochodzę z Malty, gdzie religijność jest bardzo duża, ale kiedy trafiłem kilkanaście lat temu do Albanii, zdałem sobie sprawę, że również ta religijność jest tam na wysokim poziomie. System komunistyczny, który chciał zabić Boga i to, co duchowe w człowieku nie odniósł sukcesu.
Który okres w dziejach Albanii wymieniłby Ekscelencja jako najtrudniejszy w dialogu międzyreligijnym?
- To okres komunistyczny, w którym nie istniał praktycznie żaden dialog. Albańczycy zdawali sobie sprawę, że islam był narzucony przez Turków. Był też taki okres, najtrudniejszy czas, kiedy katolicy musieli uciekać w góry, jeśli nie chcieli przyjąć religii muzułmańskiej, zaszyć się w niedostępnych miejscach, żeby nie ulec tej presji. Ten okres trwał cztery wieki.
Czy muzułmanie w Turcji są gotowi na integrację z chrześcijańską Europą?
Myślę, że jeśli nawet Turcja, teoretycznie świeckie państwo, wejdzie do Unii Europejskiej, wielu Turków będzie chciało zachować dominująca pozycję swojej religii. Podobne grupy są też w krajach chrześcijańskich.
Z którą religią prowadzi się dialog najtrudniej i z czego to wynika?
- Myślę, że z wyznawcami islamu. Trudno rozmawia się z tymi, którzy zostali uformowani przez fundamentalistów. Jest nawet grupa młodych muzułmanów w Albanii, którzy formują się w innych krajach muzułmańskich. To są ludzie, którzy nie są w stanie nawiązać dialogu, wracają do kraju z ideałami radykalnie fundamentalistycznymi.
Północny region Albanii jest najbardziej katolicką częścią kraju. Jak wiadomo miejscowi katolicy bardziej przestrzegają tradycyjnego kodeksu górali, zwanego Kanun, niż dziesięciorga przykazań. Co robi Kościół, by zachęcić katolików do życia zgodnego z Dekalogiem?
- Początkiem tego, że zaczęto przestrzegać kanun jest potrzeba sprawiedliwości społecznej. Kanun jest kodeksem, który mówi co można, a czego nie i że trzeba wziąć sprawiedliwość w swoje ręce. Jest wiele pięknych elementów w kanunie, np. szacunek dla księży, solidarność w potrzebie i wiele innych. Ale jest tam także okrutna praktyka rewanżu i samosądów. Zwłaszcza na północy Albanii wiele dzieci nie chodzi do szkoły ze strachu, że może ktoś będzie się chciał na nich zemścić. np. jeśli jakiś członek rodziny został zabity, jego krewni mają prawo rewanżu, zemsty. Kościół katolicki w Albanii stara się inicjować współpracę między tymi rodzinami, chce ich pojednać. Dąży do tego, by nie dochodziło do takich okrutnych tragedii. W północnej Albanii ukrywało się prze wiele lat wielu uchodźców z Kosowa. Stworzyli oni wioskę, którą nazwano potem „wioską pokoju”. Kościół stara się wykorzystać dobrą sławę tego miejsca, tworząc miejsce pojednań tych grup społecznych, które są w konflikcie.
Jakiego typu pomocy potrzebuje Kościół w Albanii?
- Kościół w Albanii jest Kościołem rozwijającym się. Ciągle mamy za mało księży oraz ojców, braci i sióstr zakonnych. Jesteśmy otwarci na duchownych pochodzących z innych państw. Społeczeństwo albańskie jest społeczeństwem biednym, dlatego bardzo potrzebna jest wszelkiego rodzaju pomoc charytatywna.
Bp George Anthony Frendo, ur. W 1946r. w Qormi, na Malcie. W roku 1962 wstąpił do dominikanów, 7 lat później przyjął święcenia kapłańskie. W 1973 r. uzyskał doktorat z prawa kanonicznego na Papieskim Uniwersytecie św. Tomasza w Rzymie. Następnie był wykładowcą prawa kanonicznego na Malcie. W latach 1990-1996 był przełożonym dominikanów w swej ojczyźnie. W 1998 został wikariuszem generalnym archidiecezji Tirana-Durres w Albanii, a w latach 2001-2005 był przewodniczącym tamtejszej konsulty wyższych przełożonych zakonów męskich. Biskupem pomocniczym stołecznej diecezji jest od 7 lipca 2006 r.