Logo Przewdonik Katolicki

Boży szaleniec

Natalia Budzyńska
Fot.

Antonio Gaudi wkracza do popkultury za sprawą książki - kryminału w stylu Dana Browna. Tymczasem prawdziwą tajemnicę Gaudiego stara się od kilku lat rozwikłać… Watykan.

Antonio Gaudi wkracza do popkultury za sprawą książki - kryminału w stylu Dana Browna. Tymczasem prawdziwą tajemnicę Gaudiego stara się od kilku lat rozwikłać… Watykan.

Antonio Gaudi, niezwykły artysta i twórca głównej barcelońskiej atrakcji, nieukończonej do dziś katedry Sagrada Familia, być może będzie pierwszym świętym architektem w historii Kościoła. Jego dzieła, których większość można podziwiać w Barcelonie, dla niektórych wciąż są nie do przyjęcia. Niewątpliwie kontrowersyjne kształty wybudowanych przez niego domów zaskakują rozwiązaniami architektonicznymi. Dzisiaj do Barcelony przyjeżdżają rzesze miłośników historii sztuki, aby podziwiać tego „Dantego architektury”. Był architektem totalnym, interesował go każdy szczegół i praca każdego robotnika. Swój zawód traktował jako misję. „Akt stworzenia trwa nadal! Bóg rozpoczął je w rajskim ogrodzie… Architekt pragnie z Nim współpracować, kontynuować Jego dzieło stwórcze, które Bóg sam ukończy w niebieskim mieście, w opisanym w Apokalipsie Nowym Jeruzalem” - mawiał.

Studenckie życie

Antonio urodził się w 1852 roku w ubogiej rodzinie jako ostatnie, piąte dziecko, które jako jedyne przeżyło swoich rodziców. Od wczesnych lat cierpiał na artretyzm: zamiast zabaw z rówieśnikami dużo czasu spędzał sam lub na leczniczych spacerach po okolicach rodzinnego domu w Reus. W otoczeniu przyrody lubił spędzać długie godziny: obserwował naturę i rysował. Uczył się w szkole pijarów, a po maturze, jako siedemnastoletni młodzieniec, wyjechał do Barcelony i zapisał się do Szkoły Architektonicznej. Jego głównym źródłem inspiracji stała się natura, a swoją metodę nazwał „organiczną konstrukcją”. W wolnych chwilach odwiedzał kawiarniane kluby dyskusyjne, miejsca spotkań Katalończyków i antyklerykałów. W jednym z nich zawiązało się bractwo antykościelne, do którego zresztą Gaudi należał. Prowadził hulaszczy styl życia, pił i bluźnił, odwiedzał domy publiczne i palił opium. Szczególnie zwracał uwagę na swój wygląd: brodę farbował mu najsłynniejszy barceloński fryzjer, a kapelusze kupował w najlepszym salonie. Czuł się Katalończykiem: do końca życia mówił tylko po katalońsku, nawet jeśli robotnikom na budowach musiał ktoś tłumaczyć jego wskazówki.

Jako dziękczynienie za otrzymanie tytułu architekta, Gaudi postanawia za darmo zaprojektować ołtarz kaplicy kolegium, w którym uczy się jego osierocona siostrzenica. Być może śmierć, która w krótkim czasie zabrała jego matkę, brata i siostrę, sprawiła, że Gaudi zwrócił się do Boga. W każdym razie od tego czasu wiara stała się najważniejszym elementem jego życia.

Bajkowe domki

Na zawodowe życie Gaudiego olbrzymi wpływ miało spotkanie z milionerem, hrabią Eusebim Güellem, który wkrótce stał się jego wielkim przyjacielem i mecenasem. Gaudi zaprojektował dla niego pawilon myśliwski, dwór pod miastem i pałac w Barcelonie. Ten ostatni miał być początkowo tylko domem mieszkalnym, jednak w trakcie budowy, do której Gaudi przystąpi bez gotowego planu, okazało się, że powstanie osobliwy pałac. Fasada domu nie była jeszcze mocno zaskakująca, lecz dach wyglądał niecodziennie: jakieś twory przypominające narośla i spiczasty komin, wszystko wyłożone kolorowymi kaflami. Żonie hrabiego nie podobały się wnętrza, twierdziła, że przypominają jej salon fryzjerski i dlatego Güellowie nigdy tu nie zamieszkali. Dziesięć lat później Güell zamówił u Gaudiego realizację nieco utopijnego miejsca: miało to być miasto – ogród, usytuowane na wzgórzu za Barceloną. Güell chciał, aby było to miejsce idealnie zharmonizowane z naturalnym otoczeniem. Z idei hrabiego, raju mieszkalnego, pozostał tylko park. Gaudiemu nie udało się ukończyć jednego z najważniejszych dzieł swego życia. Dziś przepiękny park służy mieszkańcom Barcelony, wtedy miasto nie miało ochoty wykupywać parceli i pomysł miasta przyszłości musiał zostać zaniechany. Powstały zaledwie dwa domy, w jednym z nich zamieszkał na jakiś czas Gaudi z ojcem i siostrzenicą. Były to domy jak z bajki, o przedziwnych formach, kolorowe dzięki „ceramicznej powłoce” - to zresztą charakterystyczny styl Gaudiego. Różne elementy parku, w tym wijąca się „ławka bez końca”, zostały wykonane z najtańszych materiałów. Aby je wzmocnić i osłonić przed deszczami, Gaudi kazał je wyłożyć mozaiką z rozbitych kolorowych kafli - trencadis. Park Güell został w 1984 roku umieszczony na przez UNESCO na międzynarodowej liście zabytków.

Kamienne wyznanie wiary

Antonio Gaudi ma 30 lat, gdy po raz pierwszy przybywa na plac budowy Sagrada Familia. Spędzi tam ponad czterdzieści lat swego życia. W zamierzeniu inicjatorów miała to być świątynia ekspiacyjna, fundowana tylko z datków wiernych. Zdarzało się, że sam Gaudi chodził z kapeluszem po domach bogatych mieszkańców Barcelony i żebrał o pieniądze. Od 1914 roku nie przyjmował już żadnych innych zleceń, całkowicie oddając się pracy przy kościele. W jego zamierzeniach miała to być katedra nowych czasów, każdy jej szczegół musiał być obmyślony tak, by odpowiadał symbolice wiary. Wiele lat rozmyślał nad koncepcją świątyni, a to doprowadziło go z kolei do głębokich rozważań nad sensem życia i istotą wiary. Modlił się godzinami, szukając natchnienia, czytał Biblię, codziennie przyjmował Eucharystię, studiował pisma teologiczne i liturgiczne. Kościół miał być ogromny, miał mieć pięć kopuł, trzy fasady przedstawiające Narodziny Chrystusa, Mękę Pańską i Zmartwychwstanie, a każdą z nich miały wieńczyć cztery ogromne wieże: w sumie 12 wież na cześć 12 apostołów. 

Budowla od początku wzbudzała wiele kontrowersji. Znany pisarz George Orwell stwierdził: „To jeden z najbardziej szkaradnych budynków świata”, prasa pisała: „To dzieło szaleńca”, a Salvador Dali zachwycał się, bo patrząc na fasadę nieomal  słyszał wołanie: „Gloria!!! Gloria!!!”.

Gaudi nie zdołał ukończyć nawet jednej, wschodniej fasady: w momencie śmierci architekta stały dopiero trzy z czterech wież. Pozostawił po sobie plany i makiety, które również uległy zniszczeniu. Przez ostatnie lata prowadził ascetyczny tryb życia poświęcony wyłącznie pracy i modlitwie. Zmarł pod kołami tramwaju i nierozpoznany został umieszczony w szpitalu dla ubogich. Gdy chciano go przenieść do prywatnej kliniki, powiedział: „Moje miejsce jest tutaj, z ubogimi, którzy żebrzą o miłosierdzie, sam też jestem przyjęty jedynie przez wzgląd na miłość chrześcijańską”. Skonał ze słowami na ustach: „Boże mój! Boże mój!”.

Dziś kościół Sagrada Familia jest nadal nieukończony i wygląda jak wielki plac budowy. Budowa wciąż finansowana jest ze składek wiernych, a jej zakończenie planuje się na rok 2035. Ci, którym podoba się monochrom kamieni, zdziwią się, widząc ostateczny jej kształt. Gaudi przewidywał Sagradę Familię jako wybuch kolorów, każda fasada miała być pomalowana na inną barwę. Tymczasem rok temu 400 hiszpańskich intelektualistów podpisało się pod manifestem, który głosił hasło zaprzestania dalszej budowy kościoła. „To karykatura i zdrada wizji Gaudiego!” – wołał dyrektor madryckiego muzeum sztuki Manuel Borja-Villel, oskarżając architektów o uproszczenia w imię pogoni za zyskami z turystyki.

 

 

Święty architekt?

W czerwcu 1992 roku powstało Stowarzyszenie na rzecz beatyfikacji Antonia Gaudiego (Associació pro Beatificació d’Antonio Gaudí), do którego należą m.in. jego inicjator, kilka lat temu zmarły ojciec Ignasi Segarra, prezes José Manuel Almuzara, japoński rzeźbiarz Etsuro Sotoo, architekt Javier Fransitorra i biograf Gaudiego Josep Tarragona. W maju 1998 roku Konferencja Biskupów Archidiecezji Tarragony jednomyślnie zatwierdziła rozpoczęcie procesu beatyfikacyjnego, a w kwietniu 2000 roku Stolica Apostolska oficjalnie otworzyła proces. Trzy lata później arcybiskup Barcelony kardynał Ricard Maria Carles zakończył lokalny etap procesu, a zgromadzone dokumenty zostały dostarczone do Watykanu. Obecnie są one badane. Mówi się oczywiście o wielkich cnotach Gaudiego, jego mistycyzmie i ascetycznym życiu, ale przede wszystkim o tym, jak łączył swoją gorliwą wiarę z pracą. Nie można odczytywać architektury Gaudiego w oderwaniu od chrześcijaństwa. Każda z jego budowli, także tych świeckich, miała w zamierzeniu odniesienia do chrześcijańskiej symboliki. Stowarzyszenie na rzecz beatyfikacji Antonia Gaudiego zbiera świadectwa ludzi z całego świata, którzy twierdzą, że dzięki wstawiennictwu architekta uzyskali różne łaski. Komisja ekspertów do spraw cudownych uzdrowień badała przypadek kobiety z nowotworem jajnika, która na skutek modlitwy do prywatnego odmawiania (zatwierdzonej przez arcybiskupa Barcelony) została w niewyjaśniony przez medycynę sposób całkowicie uzdrowiona. Badane są także 4 inne możliwe cuda – trzy z nich miały miejsce w Ameryce Łacińskiej, jeden w Katalonii.

 


 

Najważniejsze dzieła Antonio Gaudiego w Barcelonie:

Casa Vicens (1883-1888)- debiut młodego architekta wygląda niczym pałac z baśni tysiąca i jednej nocy. W rzeczywistości jest to wyłożony kaflami niewielki dom producenta cegieł i płytek.

Palacio Güell (1886-1889) – okazały mieszczański dom z baśniowym ogrodem z przedziwnych kolorowych wieżyczek na dachu.

Colegio Teresiano (1888-1889) – neogotyk w interpretacji Gaudiego.

Bellesguard (1900-1909) – wiejski dworek Doñy Marii Sagués godny średniowiecznej księżniczki.

Park Güell (1900-1914) – ulubione miejsce spotkań dzisiejszych mieszkańców Barcelony. W zamierzeniu miało to być połączenie osiedla z terenami wypoczynkowymi. Zaprojektowany przez Gaudiego park stał się dziełem sztuki.

Casa Batlló (1904-1906) – dom mieszkalny z kamienia, który wygląda jak domek z cukru. Bez żadnego narożnika, wydaje się, jakby płynął i falował. W promieniach słońca błyszczą wtopione w fasadę zielonkawoniebieskie mozaiki.

Casa Milà (1906-1910) – „La Pedrera” – Kamieniołom – tak nazwali mieszkańcy najbardziej niekonwencjonalny budynek świata. Olbrzymi dom mieszkalny, który wygląda jakby był ulepioną z miękkiego surowca rzeźbą. We wnętrzu nie znajdzie się ani jednej prostej linii. Liczne kominy posiadają surrealistyczne kształty.

Sagrada Familia (1883-1926)- symbol Barcelony, mimo że do dzisiaj stoją tylko zarysy zewnętrznych murów.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki