Logo Przewdonik Katolicki

Kurier daleki i bliski

Jolanta Hajdasz
Fot.

Dla tych kilku słów, tego jednego rozbudowanego zdania, warto było zorganizować ten koncert. Poczułam to mocno w chwili, gdy w Auli Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu wypowiedział je Jan Nowak, legendarny kurier z Warszawy, pierwszy i najbardziej zasłużony dyrektor Rozgłośni Polskiej Radia Wolna Europa.

 

Dla tych kilku słów, tego jednego rozbudowanego zdania, warto było zorganizować ten koncert. Poczułam to mocno w chwili, gdy w Auli Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu wypowiedział je Jan Nowak, legendarny kurier z Warszawy, pierwszy i najbardziej zasłużony dyrektor Rozgłośni Polskiej Radia Wolna Europa.

 

W tym momencie na scenie stał sam, on, kiedyś silny i krzepki porucznik Armii Krajowej, teraz poruszający się o lasce starszy, lekko zgarbiony pan. Ale głos miał jak zawsze dźwięczny, mocny i wiedział, jakim tonem powinien wygłosić to najważniejsze zdanie tego wieczoru. Wiedział, bo przecież ponad 25 lat pracował w radiu, regularnie odczytywał na antenie swoje komentarze i opinie z myślą o Polakach zamkniętych w granicach Układu Warszawskiego. Słowa zabrzmiały więc z ogromną mocą: „W imieniu byłych i obecnych pracowników RWE, tu, w tym mieście okrytym chwałą przez polskiego robotnika, na falach wolnego polskiego radia i wolnej polskiej telewizji składam nasz ostatni meldunek. Polsko! Wypełniła się nasza misja, odchodzimy, bo zwyciężyłaś. Żegnaj!".

Mimo swojego profesjonalizmu Jan Nowak nie przewidział jednego – swojej reakcji, swojego autentycznego wzruszenia. Ono załamało mu głos i sprawiło, że w oczach pojawiły się łzy. Gdy schodził ze sceny, powoli podpierając się tą tak nielubianą przez siebie laską, łzy ocierała większość z tych, którzy siedzieli na widowni. Płakali i bili mu gromkie brawa. Pewna epoka kończyła się bezpowrotnie. On, Jan Nowak, wiedział o tym lepiej niż my sami, a jego losy stały się tego bardzo wyrazistym symbolem.

 

Wojna weryfikuje plany

W czasach nam współczesnych niewielu mamy rodaków, którzy cieszyliby się tak wielką popularnością, a potem ogromnym autorytetem, jak ten ekonomista z wykształcenia, a dziennikarz z racji wykonywanego zawodu. Jego prawdziwe nazwisko to Zdzisław Jeziorański, Jan Nowak to pseudonim konspiracyjny z czasów wojny, który przylgnął do niego na stałe do końca życia.

Pan Jan pochodził z Warszawy, ale studiował w Poznaniu, w katedrze słynnego nie tylko w Polsce profesora ekonomii Edwarda Taylora. Był jego asystentem i planował pracować razem z nim na uczelni, także z tego powodu, że w czasie studiów polubił Poznań i nazywał go swoim drugim, po Warszawie, miastem. Gdy we wrześniu 1939 roku otrzymał kartę mobilizacyjną do wojska, nie przypuszczał, że zamykając w swoim biurku gotową, ale jeszcze nieobrobioną pracę doktorską, żegna się na zawsze z pracą naukową. W czasie wojny jako kurier Armii Krajowej dwukrotnie przedostał się z Polski na Zachód, by przekazać informacje o sytuacji w Generalnej Guberni i Kraju Warty, a burzliwy przebieg tych wypraw od lat czeka na godną tematu realizację filmową.

On, miłośnik powieści Sienkiewicza i poezji Mickiewicza, udowodnił wiele razy, że literackie ideały można wcielać w życie. Naród polski, Ojczyzna, patriotyzm, Bóg i religia katolicka nigdy nie były dla niego pustymi słowami.

 

One way ticket

Razem z żoną Jadwigą wyjechali z Polski tuż po upadku Powstania Warszawskiego; wywozili na Zachód powstańcze dokumenty i mikrofilmy. Ona, jedyna z trojki rodzeństwa, która przeżyła wojnę, pożegnała się wtedy ze swoimi rodzicami na zawsze, z czego oboje zdali sobie sprawę kilka lat później, w 1951 roku, gdy Jan objął stanowisko dyrektora nowo tworzonego Głosu Wolnej Polski, radia w Monachium, które nadawało do Polski niezależne od komunistów programy. Nie wahali się, choć wiedzieli, że ta praca to „one way ticket” i dopóki nie uda się obalić rządów komunistów, dopóty nie będą mogli do kraju wrócić. Pani Jadwiga nie dostała tej szansy, przed śmiercią nigdy już w Polsce nie była. Jej rodzice zmarli w osamotnieniu jeszcze w latach 80. Pan Jan był przekonany, że ustrój komunistyczny upadnie, bo rozsadzą go ekonomiczne absurdy i wewnętrzne sprzeczności. Jak potem powtarzał wiele razy w artykułach i rozmowach, nie wierzył jednak, że stanie się to za jego życia.

Gdy po 1989 roku przyjazdy stały się możliwe, wielokrotnie kursował między Polska a Stanami Zjednoczonymi, gdzie mieszkał po przejściu na emeryturę w 1975 roku i przeprowadzce z Monachium do Waszyngtonu. Wtedy, 15 lat temu, w Poznaniu wyglądał więc na szczęśliwego, gdy przemawiał swoim własnym głosem, pod swoim własnym nazwiskiem w programie I TVP i I Polskiego Radia.

 

Trafnie i na bieżąco

Jako człowiek głęboko religijny, jak to mówił „katolik z krwi i kości”, był przekonany, że stało się to dzięki Bożej Opatrzności. On sam nigdy nie wstydził się swego katolicyzmu. Nawet podczas najważniejszych oficjalnych uroczystości, z programem napiętym do granic możliwości, a po 89 roku uczestniczył w nich coraz częściej, nie pozwalał na wyrzucenie ze swojego tygodniowego planu uczestnictwa w niedzielnej Mszy św. Każdy, kto widział go modlącego się w kościele, a miałam tę okazję kilkakrotnie, widział, że nie była to religijność na pokaz.

Z Janem Nowakiem zaprzyjaźniłam, gdy zbierałam materiały do pracy naukowej na temat Radia Wolna Europa. Był nieocenionym źródłem informacji, dokumentów, redakcyjnych kontaktów. Mimo różnicy wieku rozumieliśmy się bardzo dobrze, zawsze zainteresowany był zwyczajnymi sprawami naszego kraju i naszego zawodu – dziennikarstwa. Dowcipny i inteligentny, był fantastycznym towarzyszem wieczornych wyjść na kolacje i niekończących się rozmów... Pewnie nie tylko mnie bardzo ich dziś brakuje, bo mieszkając tyle lat poza granicami kraju, a jednocześnie na co dzień żyjąc polskimi sprawami, Jan Nowak miał realistyczne i trafne sądy na większość naszych polskich problemów.

Pan Jan po długiej chorobie zmarł w roku 2005. Pochowany jest na warszawskich Powązkach. Na jego grobie codziennie powinny leżeć świeże kwiaty.

 



Jolanta Hajdasz – były korespondent Radia Wolna Europa, inicjator i współorganizator uroczystości nadania ostatniej audycji Rozgłośni Polskiej RWE w Poznaniu w 1994 roku

 

 

 

 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki