Logo Przewdonik Katolicki

Bieg w najlepszym stylu

ks. Janusz Stanowski
Fot.

Dawid Cybulski urodził się 4 czerwca 1987 roku i już w wieku siedmiu lat został ministrantem. Angażował się w posługę przy ołtarzu; to była jego pasja. W lutym 2001 roku został lektorem, następnie ceremoniarzem i psałterzystą. Od lat był prezesem Koła Ministrantów w parafii pw. Świętej Rodziny w Poznaniu i członkiem zarządu Służby Liturgicznej Archidiecezji...









Dawid Cybulski urodził się 4 czerwca 1987 roku i już w wieku siedmiu lat został ministrantem. Angażował się w posługę przy ołtarzu; to była jego pasja. W lutym 2001 roku został lektorem, następnie ceremoniarzem i psałterzystą. Od lat był prezesem Koła Ministrantów w parafii pw. Świętej Rodziny w Poznaniu i członkiem zarządu Służby Liturgicznej Archidiecezji Poznańskiej. Po maturze bardzo pragnął wstąpić do Arcybiskupiego Seminarium Duchownego, by realizować odkryte w sobie powołanie do kapłaństwa. Jednak ciężka choroba zmusiła go do odłożenia tych planów na później. Wybrał więc studia na Wydziale Teologicznym Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Dawid, mimo młodego wieku, stał się dla wielu ludzi prawdziwym autorytetem. Był bardzo dojrzały, odpowiedzialny i opiekuńczy wobec ministrantów. Bezinteresownie poświęcał im wiele czasu i troski, był cierpliwy i wyrozumiały, a zarazem wymagający i konsekwentny. Umiał słuchać – a to niezwykle rzadki dar. Chłopcy czuli, że mają w nim nie tylko prezesa, który nigdy się nie wywyższał, ale także prawdziwego przyjaciela, starszego brata. Dawid rozumiał, że ważne jest nie tylko praktyczne przygotowanie chłopców do służby przy ołtarzu, ale i formacja duchowa. Bardzo pragnął przybliżać innych do Chrystusa. Chciał, jak sam napisał, „pokazywać, że Jezus kocha nas szaleńczą miłością i jest gotów zrobić dla nas wszystko”. Po śmierci Dawida 11-letni ministrant napisał: „Był dla mnie prawdziwym idolem. Kiedy dorosnę, chciałbym być taki jak on”; jego koledzy, starsi ministranci i lektorzy, napisali z kolei: „Najlepszy z nas!”. Czy można wymarzyć sobie lepszego opiekuna dla gromadki młodych chłopaków? Rodzice ministrantów są przekonani, że możliwość wzrastania u boku Dawida była wielkim darem dla ich synów. Ceniliśmy jego niezwykły spokój i skromność, podziwialiśmy oddanie, z jakim działał dla dobra chłopców, a także dla dobra całej parafii. Dawid był wielkim miłośnikiem liturgii. Dbał o prawidłową i uroczystą oprawę Mszy św. Z determinacją i konsekwencją starał się wprowadzać w życie przepisy liturgiczne. Jednak Kościół nie był jedynym polem działalności Dawida. Doskonale pływał, grał w drużynie piłkarskiej, jeździł na rowerze i często urządzał rajdy dla ministrantów. Aktywnie tworzył parafialną i licealną gazetkę oraz pisał do ogólnopolskiego miesięcznika dla ministrantów „KnC”. Postać Dawida krótko streszcza jego wychowawczyni z V Liceum Ogólnokształcącego im. Klaudyny Potockiej w Poznaniu Mariola Jankowiak: „Ujmująca powierzchowność, takt, ogromna kultura i urok osobisty, a przede wszystkim wrodzona bezkompromisowość pozwalały mu pokonywać wszelkie przeszkody. Dla niego nie istniało tabu, bo był orędownikiem prawdy i wyznawcą wolności prasy. […] Zawsze można było na nim polegać, zawsze dotrzymywał słowa. Zawsze godnie reprezentował swoją klasę, redakcję i szkołę”. Tak zaangażowany w życie Dawid został boleśnie doświadczony przez chorobę – raka mózgu, którego lekarze zdiagnozowali u niego w 2006 roku. Dawid dzielnie walczył z chorobą! Po pierwszej operacji w Lublinie, po niezwykle szybkim powrocie do domu, a potem do normalnych zajęć, wydawało się nawet, że zagrożenie minęło. Jednak po dwóch latach choroba zaatakowała z ogrom- ną siłą i szybko wyniszczała jego organizm. Dwie kolejne operacje w Lublinie nie przyniosły poprawy. Dawid był coraz słabszy i zmęczony bólem. Cały czas zawierzał swoje życie Bogu, z pokojem w sercu przyjmował wszystkie niedomagania. Nawet wtedy, gdy nie mógł już mówić, wzrokiem potwierdzał chęć modlitwy i odmawiał Różaniec ze swoim tatą. Nie ma chyba piękniejszego i bardziej wiarygodnego świadectwa wiary niż zaufanie Bogu w chwilach największego cierpienia. Jego dobre życie, a w szczególności cierpienie w łączności z Chrystusem, z pewnością otworzyły mu bramy Nieba. Dawida żegnały tłumy księży, ministrantów, znajomych, parafian; uroczystościom pogrzebowym przewodniczył bp Grzegorz Balcerek. Patrząc na pogrążoną w żałobie rodzinę Dawida uczymy się, tak jak wcześniej od niego, jak przyjmować wolę Bożą wtedy, gdy jest najtrudniejsza; jak godnie, z wiarą przeżywać tak wielkie cierpienie. Pogrzeb Dawida nie był ostatnim pożegnaniem. Przy jego grobie często można kogoś spotkać. Przychodząmłodzi i starsi, aby okazać wdzięczność za dobro, które czynił; mówią, że tak trudno rozstać się z przyjacielem. Jego świadectwo wciąż trwa. Dawid w rozważaniach o swojej ministranckiej posłudze napisał: „Ministrantura to jednak dla mnie coś jeszcze: przez bliskość Jezusa i stałą współpracę z łaską Bożą staję się dzięki niej lepszym człowiekiem, który – mam nadzieję – będzie mógł kiedyś powiedzieć za św. Pawłem: «W dobrych zawodach wystąpiłem, bieg ukończyłem, wiary ustrzegłem»”. Dawidzie! Stałeś się dla tych, którzy Cię znali, przykładem i ponagleniem, bo w pięknym stylu pokonałeś trasę, którą Pan Ci wyznaczył. Biegłeś prostą drogą miłości Boga i ludzi, dając z siebie wszystko, co najlepsze. Bieg ukończyłeś, wiary ustrzegłeś






Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki