Logo Przewdonik Katolicki

Santgalleńscy mnisi jak wynalazca energii

ks. Mariusz Białkowski
Fot.

Po pierwsze, miałem to szczęście, że spotkałem Luigi Augustoniego, który na początku lat 90. ubiegłego stulecia przyjechał do Wenezueli, by prowadzić kursy gregoriańskie. Po wtóre, w mojej rodzinie zawsze byli muzycy kościelni. I ostatnia rzecz, chorał gregoriański łączy wszystko to, co przeżywamy w życiu, zawiera bardzo wiele emocji, wyraża...









–Po pierwsze, miałem to szczęście, że spotkałem Luigi Augustoniego, który na początku lat 90. ubiegłego stulecia przyjechał do Wenezueli, by prowadzić kursy gregoriańskie. Po wtóre, w mojej rodzinie zawsze byli muzycy kościelni. I ostatnia rzecz, chorał gregoriański łączy wszystko to, co przeżywamy w życiu, zawiera bardzo wiele emocji, wyraża wiarę, a także wiele innych wartości, które teraz naprawdę trudno mi wyliczyć.


Wspomniał Pan o wierze. Można dobrze interpretować chorał bez wiary?


 – Z pewnością nie można oddzielić chorału od kontekstu, w którym powstał. Można oczywiście interpretować go na bardzo dobrym poziomie, ale trzeba przy tym pamiętać, że chorał gregoriański żyje i oddycha poprzez wiarę tego, który go wykonuje. Co bardzo ważne: nie śpiew sam dla siebie, ale przede wszystkim tekst sakralny ma tę tajemną moc, że przemienia serce, życie i człowieka i to nie tylko tego, który go wykonuje, ale i tego, który go słucha.


Chorał gregoriański, choć piękny w odbiorze, jest chyba trudny w wykonaniu. Na co trzeba zatem położyć główny nacisk, by to ostatnie było możliwie bliskie ideału?


 – Przede wszystkim trzeba rozumieć tekst i go medytować. Nie można przy tym jednak zapominać o wykonaniu wokalnym. Zawsze trzeba sięgnąć do źródeł. W średniowiecznych manuskryptach znajdziemy często znacznie więcej ponad to, co jesteśmy w stanie sobie wyobrazić.


Gregoriańska technika wokalna bardzo różni się od innych technik wokalnych. Mógłby Pan, bazując na swoim bardzo bogatym doświadczeniu w interpretacji chorału, pokusić się o porównanie obu technik?


 – Zastosuję porównanie sportowe. Siatkówka i piłka ręczna są o tyle podobne, że w obu gra się piłką. Ponadto mają też kilka innych spójnych elementów, a mimo wszystko są to zupełnie inne gry. Podobnie jest w muzyce. Obok różnic technika wokalna chorału, jak i technika wokalna muzyki romantycznej mają też części wspólne...


Jakie?

 – Są to z pewnością oddech i rozluźniona emisja...

A co różni obie techniki najbardziej?


 – Kładzenie nacisku na artykulację dźwięków i tekstów. W śpiewie operowym są różne szkoły. Rzeczą normalną jest, jeśli idąc do opery i słuchając sopranistki, nie rozumiem, co śpiewa. W przypadku śpiewu gregoriańskiego taka sytuacja jest już niedopuszczalna. Kolejną różnicą jest to, że chorał gregoriański narodził się jako śpiew Kościoła. Akustyka świątyni jest zupełnie inna niż akustyka opery czy filharmonii, dlatego chorał gregoriański wymaga śpiewu bardziej miękkiego – miękkiej emisji.


 Z jednej strony, jako kantor Kapeli Sykstyńskiej, śpiewa Pan, intonuje, z drugiej zaś uczy innych interpretacji, prowadząc warsztaty czy kursy. Które z tych zajęć daje więcej satysfakcji?


Choć jest to bardzo stresujące, to zdecydowanie wolę śpiewać.


Jednym z najsłynniejszych kantorów był Jan Sebastian Bach. Każdy na kimś się wzoruje, chce być taki jak mistrz. A na kim Pan wzoruje się w swoim śpiewie?


– Mam oczywiście kogoś, na kim się wzoruję, ale nie potrafię nazwać go z imienia, bo... to są mnisi z wieków średnich, zwłaszcza ci z klasztoru Saint Gallen. Sporządzony przez nich zapis neumatyczny, czyli bezliniowy zapis nutowy, jest najstarszy, jakim dysponujemy. Jest bazą dla zapisu współczesnego, a przez to wielkim skarbem muzycznym dla całej ludzkości.


Średniowiecznych mnichów, o których Pan wspomina, podziwia Pan zatem za...


 – ...za ten fenomen odkrywców. To tak jak z Kolumbem. Dzięki temu, że odkrył Amerykę, dziś wszyscy mogą do niej jechać, by ją zobaczyć. To może nawet bardziej tak jak z wynalazcą energii elektrycznej – ktoś ją odkrył, a teraz wszyscy z niej korzystają. Zapis mnichów to skarb bezimiennie dany ludzkości, z którego wszyscy teraz korzystają i którym wielu się zachwyca...


Czy obok chorału gregoriańskiego i pewnie też szeroko pojętej muzyki sakralnej, w Pańskim sercu jest miejsce na innego rodzaju muzykę?


 Studiowałem kompozycję, piszę muzykę, dyryguję chórami w Rzymie, czasem też śpiewam jako solista muzykę niesakralną. Studiowałem również swoją muzykę narodową z Wenezueli. Moje zainteresowania nie zamykają się zatem tylko w chorale...


Wspomniał Pan o muzyce narodowej z rodzimej Wenezueli.


– Tak, ale słucham nie tylko jej. Moja żona jest Koreanką, dlatego słucham także jej muzyki narodowej. W ogóle interesuje mnie muzyka folklorystyczna innych nacji...


Polska także?


– Znam ją zbyt słabo. Jeśli słucham czegoś polskiego, to jest to Chopin czy Wieniawski.






Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki