Logo Przewdonik Katolicki

Głos potrzebuje słowa

ks. Mariusz Białkowski
Fot.

Śpiew gregoriański zazwyczaj kojarzy się nam z Bogurodzicą albo śpiewem mnichów w kapturach. Zapewne słyszeliśmy też podczas zagranicznych pielgrzymek, na wspólnych międzynarodowych liturgiach, wykonywane Kyrie czy Sanctus. Może w jakichś radiowo-telewizyjnych transmisjach o uszy obiły się również dźwięki gregorianki? Nie...

Śpiew gregoriański zazwyczaj kojarzy się nam z „Bogurodzicą” albo śpiewem mnichów w kapturach. Zapewne słyszeliśmy też podczas zagranicznych pielgrzymek, na wspólnych międzynarodowych liturgiach, wykonywane „Kyrie” czy „Sanctus”. Może w jakichś radiowo-telewizyjnych transmisjach o uszy obiły się również dźwięki „gregorianki”?

Nie można wykluczyć, że owego lipcowego dnia 1410 roku rycerze stojący w zbrojach rozpoczęli bitwę pod Grunwaldem właśnie „Bogurodzicą”. Ta pieśń narodowa towarzyszyła też innym potyczkom i ważnym momentom państwowości, ale i zebraniom liturgicznym. Tak do końca jednak ten śpiew nie jest chorałem gregoriańskim, bo jednym z istotnych kryteriów charakteryzujących ten gatunek jest język łaciński. Kompozycji podobnych do „Bogurodzicy” nie tylko na naszych ziemiach, ale i w całej zachodniej Europie jest więcej. Utwory te wykorzystywały istniejące od dawna melodie gregoriańskie, pod które podkładano tekst w powstających językach narodowych.

Spójrzmy na oryginał – chorał gregoriański. To on bez wątpienia jest integralną częścią liturgii Kościoła obrządku łacińskiego. To również on od początków kultury chrześcijańskiej zachwycał artystów i inspirował do tworzenia nowych dzieł muzycznych.

Wartość słowa
„Na początku było Słowo” (J 1, 1). Śpiew rzymski tworzony i wykonywany przez grupę zawodowych śpiewaków (schola cantorum) powstał późno, bo w V i VI wieku. Chorał gregoriański jeszcze później ze zderzenia dwóch stylów: śpiewu starorzymskiego i galijskiego. Stało się to możliwe dzięki spotkaniu dwóch mocarstw: francuskiego z Pepinem Małym i Karolem Wielkim na czele i papieskiego pod przewodnictwem Stefana III. Odtąd teksty chorału wciąż pochodziły z tradycji rzymskiej, melodie natomiast ubogacali muzycy galijscy.

Dlaczego gregoriański? Przymiotnik ten pochodzi od papieża Grzegorza Wielkiego, reformatora Kościoła, liturgii i kalendarza. To on nakazał spisać pierwsze księgi liturgiczne. Kopiści średniowieczni powrócili do nich po około czterech wiekach, by do tekstów dopisać melodie, dotąd wciąż przekazywane ustnie.

Tak powstał śpiew gregoriański – słowo śpiewane. Święty Augustyn w „Dialogach” napisał: „Jeśli głosowi zabierzemy słowo, co pozostanie? Głos bez słowa dotyka słuch, ale nie buduje serca”. Badania ostatnich lat nad śpiewem gregoriańskim odkryły najważniejszą jego istotę – wartość słowa. Od słowa pochodzi melodia i jemu jest ona podporządkowana. Słowa tworzące zdania przekazują treść, unoszącą serca ludzi do Boga.

Duchowe przygotowanie
Tradycja chorału gregoriańskiego była skrzętnie przechowywana w zakonnych klasztorach, a także przy archikatedralnych bazylikach. Choć chorał wykonywano w codziennej liturgii, to z jego poziomem bywało różnie. Wpływ na to miały widoczne w muzyce liturgicznej, do dziś rodzące się i towarzyszące musica profana, różne gatunki i style.

Żywa tradycja jest bardzo ważna, bo często staje się nieodzownym i jedynym weryfikatorem osiągnięć badań naukowych. Z manuskryptów liturgiczno-muzycznych jesteśmy w stanie odczytać melodię i interpretację, ale nie zachowały się żadne podręczniki o technikach wokalno-wykonawczych. Mnisi mawiają o dawnych manierach, które nabyli od starszych współbraci. Dlatego dla dzisiejszych wykonawców słuchanie śpiewu wspólnot klasztornych jest ważnym elementem dydaktycznym.

Z czasów starochrześcijańskich znane jest powiedzenie: bis orat qui bene cantat (kto dobrze śpiewa, podwójnie się modli). Zwraca nam uwagę przymiotnik bene, który oznacza, że do śpiewu trzeba być przygotowanym, nie tylko pod względem artystycznym, ale przede wszystkim duchowym. Poznanie tajników chorału gregoriańskiego prowadzi do znajomości repertuaru i jego poprawnej interpretacji. Właściwie przygotowane wnętrze kantorów daje dopiero zamierzony cel śpiewu. Bo przecież słychać, czy ten, kto śpiewa, jest spokojny, czy zdenerwowany; modli się czy tylko śpiewa.

Miejscem świątynia, wykonawcą serce
Dziś w liturgii także możemy kontynuować tradycję śpiewania chorału gregoriańskiego. Nie tylko po to, by zachować ją dla następnych pokoleń, zachwycać się „dawnym” czy traktować chorał jako lekarstwo na trudną sytuację muzyczną Kościoła, ale także, a może przede wszystkim po to, by znaleźć w nim kontakt z Bogiem, bo śpiew ten buduje serca wierzących. Stąd odśpiewanie celebransowi „Amen” niech będzie zaintonowane czysto, z poprawną interpretacją, niech wyraża nasze przyzwolenie i potwierdzenie usłyszanych prawd.

Autor artykułu jest założycielem Stowarzyszenia Ośrodek Śpiewu Gregoriańskiego.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki