Logo Przewdonik Katolicki

Lekarze kontra czarownicy

Anita Magowska
Fot.

Posługa lecznicza polskich misjonarzy w Afryce trwa od 1915 r. Jezuita Apoloniusz Kraup uruchomił wówczas w Katondwe, w dzisiejszej Zambii, punkt pierwszej pomocy medycznej. Ojciec Kraup nie miał wykształcenia lekarskiego, ale tak umiejętnie szył i opatrywał rany, wyrywał zęby i wydawał chorym różne medykamenty, że tubylcy nazywali go doktorem. Pod koniec XIX w. do Afryki zaczęli docierać...

Posługa lecznicza polskich misjonarzy w Afryce trwa od 1915 r. Jezuita Apoloniusz Kraup uruchomił wówczas w Katondwe, w dzisiejszej Zambii, punkt pierwszej pomocy medycznej. Ojciec Kraup nie miał wykształcenia lekarskiego, ale tak umiejętnie szył i opatrywał rany, wyrywał zęby i wydawał chorym różne medykamenty, że tubylcy nazywali go doktorem.

Pod koniec XIX w. do Afryki zaczęli docierać pierwsi misjonarze katoliccy, którzy po przybyciu na wyznaczone terytorium zwykle budowali sobie dom, wznosili kościół, a następnie – uznając, że posługa lecznicza jest najlepszą formą ewangelizacji – ambulatorium medyczne, z czasem przekształcane w szpital. Tubylcy tak bardzo przyzwyczaili się do pomocy medycznej misjonarzy, że uważali ich za lekarzy. Z kolei misjonarze, zdając sobie sprawę z tych oczekiwań, przed wyjazdem do Afryki zdobywali na własną rękę wiedzę medyczno-farmaceutyczną i zabierali kufry pełne leków.

Misyjne szpitale dzisiaj
Obecnie polscy misjonarze prowadzą w Afryce 38 szpitali, 5 leprozoriów, ponad 100 przychodni, izb porodowych i dyspanserów (połączenie ambulatorium z małym szpitalikiem), 31 aptek, 6 hospicjów oraz szereg placówek opiekuńczych. Liczba ośrodków leczniczo-opiekuńczych prowadzonych z udziałem polskich pielęgniarek i lekarzy, na ogół osób duchownych, stale rośnie, ale jest trudna do odtworzenia z powodu braku łączności z cywilizowanym światem. Placówki te są bowiem często położone w buszu i pozbawione prądu oraz dróg dojazdowych.

W najuboższych państwach Afryki takich, jak: Burundi, Ghana, Malawi, Nigeria czy Tanzania prowadzone przez instytucje Kościoła katolickiego szpitale i przychodnie oferują nawet 45 proc. świadczeń medycznych, stając się ważnymi realizatorami międzynarodowych programów zwalczania gruźlicy, malarii, różyczki, odry, AIDS i innych chorób.

Trudne wyzwania
Polskich lekarzy i pielęgniarki przybywających do Afryki fascynuje piękno krajobrazu, rozległość terenów, egzotyka roślin, ale zaskakują różnice kulturowe. Mimo dostępu do osiągnięć techniki, tak jak przed wiekami Afrykańczycy wierzą w czary. Strach przed urokami sprawia, że każdej spotkanej osobie okazują życzliwość, pozdrawiają ją i przez chwilę z uśmiechem zabawiają rozmową, która musi zakończyć się miłym pożegnaniem, bo inaczej przechodzień mógłby poczuć się dotknięty i zemścić się np. klątwą.

Europa i Afryka były i nadal są to dwa różne światy. Dotyczy to przede wszystkim zamożności mieszkańców, praktykowanych wierzeń religijnych oraz obyczajów. Chociaż Afrykę oficjalnie zamieszkuje tylko 14 proc. wyznawców animizmu, czyli tradycyjnej wiary w duchy przodków, w 2004  r. ponad 80 proc. jej mieszkańców zadeklarowało, że w razie choroby w pierwszym rzędzie korzysta z usług czarowników, a dopiero później szuka pomocy w szpitalach i ośrodkach zdrowia prowadzonych przez białych.

Zdaniem polskich misyjnych lekarzy i pielęgniarek pracujących w Afryce, ten sposób myślenia jest charakterystyczny nawet dla osób z wyższym wykształceniem, a najdotkliwiej przejawia się w przypadku chorych na AIDS. Tylko w państwach położonych na południe od Sahary około 30 milionów osób jest zarażonych HIV/AIDS, wykazując wobec tej choroby postawy dowodzące trwałości ich pradawnej kultury i bardzo płytkich wpływów zachodniej cywilizacji.

I tak np. w Kamerunie i Zambii rdzenna ludność uważa, że przyczyną AIDS są czary. Z kolei w Kenii, Kongo, Rwandzie, Sudanie i Tanzanii do rozwoju tej epidemii przyczynia się tradycja „dziedziczenia” wdowy przez któregoś z krewnych zmarłego męża, także wtedy, gdy przyczyną jego śmierci było AIDS. Tak wydłuża się łańcuch zachorowań, a opanowanie go jest niemożliwe w wielu krajach (np. w Senegalu) z powodu legalnej poligamii.

Epidemia AIDS to tylko jedno z wielu wyzwań, jakim starają się sprostać misyjni pracownicy szpitali i przychodni w Afryce. W zakresie opieki nad chorymi na AIDS i profilaktyki zarażeń HIV Kościół katolicki pozostaje w Afryce najaktywniejszą instytucją pozarządową, inicjując programy działań, podkreślających edukację prozdrowotną.

Lekarze na misjach
Kiedy w 1891 r. Henryk Sienkiewicz spotkał misjonarzy podczas swej podróży do Zanzibaru, ze zdziwieniem odkrył, że – wbrew potocznym sądom – nie są oni zamkniętymi w sobie ascetami, ale pogodnymi, wręcz wesołymi ludźmi. Tak też jest do dziś. Medyczni misjonarze są życzliwi, uśmiechnięci, kochają życie. Jak powiedziała kierująca od 1990 r. szpitalem w Katondwe siostra służebniczka i zarazem chirurg Mirosława Góra: „My służymy na miarę sił, ale bez specjalnego heroizmu – tacy już dawno opuścili Afrykę albo zupełnie nie są w stanie pracować lub żyć normalnie”.

Najdłużej pracującym polskim lekarzem w Afryce była dr Wanda Błeńska, absolwentka Uniwersytetu Poznańskiego. W latach 1950-1993 leczyła trędowatych w Buluba i Nyenga w Ugandzie dzięki współpracy z angielskimi leprologami. Stała się jednym z pionierów farmakoterapii trądu.

Nieco krócej, bo przez 27 lat, w Abeokuta w Nigerii pracował Oswald Madecki, chirurg, który wyjechał do Afryki w 1958 r. i tam przedwcześnie zmarł. Do grona polskich lekarzy misyjnych, którzy uznali pracę na misjach za swój życiowy wybór, należą także m.in.: Jolanta Podolska (lekarka świecka, pediatra, od 1997 r. w Zambii) i Małgorzata Grabowska (dominikanka, od 1996 r. w Kamerunie).

Misyjne pielęgniarki
Fachowy personel większości misyjnych placówek leczniczo-opiekuńczych stanowią jednak nie lekarze, lecz pielęgniarki – siostry zakonne. Ich odpowiedzialność zawodowa i zakres obowiązków są znacznie szersze niż w Europie, m.in. ordynują narkotyczne środki przeciwbólowe i przeprowadzają amputacje palców, konieczne w leczeniu oparzeń. Do najdłużej pracujących w Afryce misyjnych pielęgniarek pochodzących z Polski należy józefitka siostra Damiana Rojek, która od 1981 r. prowadzi leprozorium oddalone o 7 km od Brazzaville w Kongo.

Posługa lecznicza polskich lekarzy i pielęgniarek, osób duchownych i świeckich, stanowi ważny element Dzieła Misyjnego. Przynosi rdzennej ludności w Afryce nieocenioną ulgę w cierpieniu i nadzieję.

Więcej o działalności polskich lekarzy i pielęgniarek, świeckich i duchownych, pracujących na misjach w Afryce, można dowiedzieć się z wydanej w 2007 r. przez Wydawnictwo Kontekst książki Anity Magowskiej pt. „Zaangażowanie Polaków w misyjną opiekę zdrowotną w Afryce”.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki