16 czerwca przypada Dzień Dziecka Afrykańskiego. Będąc prezeską Fundacji Redemptoris Missio, od lat odwiedzasz afrykańskie kraje, zwłaszcza w tych miejscach, które wspiera wasza fundacja. Kogo masz przed oczyma, gdy myślisz o afrykańskich dzieciach?
– W trakcie moich pobytów w Afryce praktycznie nie bywam w miejscach, w których dzieci są otoczone właściwą opieką. Pomoc naszej fundacji trafia do najuboższych, dlatego odwiedzając ośrodki i szkoły, które wspieramy, trafiam do miejsc, w których dzieciom żyje się szczególnie trudno. Sytuacja konkretnego dziecka zależy w dużej mierze od tego, w jakiej rodzinie i rejonie kraju się urodziło, choć trochę generalizując, można powiedzieć, że afrykańskie dziecko jest kimś łatwo zastępowalnym. W rodzinach rodzi się dużo potomstwa, ponieważ jest ono gwarancją przyszłości, zabezpieczeniem „na stare lata”. W krajach afrykańskich nie ma systemu emerytalnego, stąd im więcej rodzice mają dzieci, tym większą mają pewność, że będą mieć w miarę bezpieczną starość. W dużej części afrykańskich krajów poligamia jest legalna. Dla wielu mężczyzn honorem jest posiadanie jak największej liczby dzieci, z wielu związków. Tam jest to oznaka statusu społecznego. Pamiętam, jakim szokiem był dla mnie obraz dzieci noszących wodę. Niejednokrotnie próbowałam im pomóc, ale trudem dla mnie jako osoby dorosłej było podniesienie tego naczynia. Tymczasem dzieci nakładają sobie je na głowę i nie rozlewając ani kropelki, niosą od studni do domu kilka kilometrów. Obraz pracujących ciężko dzieci jest dla mnie szczególnie trudny. Podczas mojej ostatniej podróży do Afryki podeszła do nas na stacji benzynowej dziewczynka, która sprzedawała miotełki do zamiatania za równowartość kilku groszy. Przywiozłam je do fundacji i teraz ilekroć na nie patrzę, czuję smutek. Pamiętam oczy tamtej dziewczynki, miała niewiele ponad 5 lat…
W porównaniu z naszym dzieciństwem pozycja dziecka w polskich rodzinach zdecydowanie się poprawiła. Nie tylko myślę tu o większym dostrzeganiu potrzeb najmłodszych członków rodziny, ale także o ich swobodzie w komunikacji z dorosłymi. Jaką pozycję w swoich rodzinach mają mali Afrykańczycy?
– W Afryce mama zazwyczaj opiekuje się dzieckiem, dopóki karmi je piersią, później najczęściej musi ono radzić sobie samo. Na dzieciach spoczywa odpowiedzialność opieki nad młodszym rodzeństwem. Widok malucha ledwo odrośniętego od ziemi z drugim małym dzieckiem noszonym na plecach w chuście nikogo nie dziwi. Nigdy nie widziałam małej Afrykanki z lalką z prostego powodu: każda z nich ma pod opieką prawdziwe dziecko, więc nie potrzebuje do zabawy imitacji. Afrykańskie mamy pracują bardzo ciężko i trudno ich pracę przeliczyć na cokolwiek innego. Warto głośno mówić o tym, że Afryka praktycznie „stoi” na kobietach, a jednocześnie są one tam najmniej doceniane. Kobieta zajmuje się wszystkim, w międzyczasie wydając na świat i wychowując dzieci. To rodzi mój bunt, a jednocześnie mam świadomość, że my, Europejczycy, musimy uszanować stosunki społeczne, które tam spotykamy. O tyle, o ile wiem, że sytuacje pewnego podziału ról musimy akceptować, o tyle moją pełną niezgodę budzi przemoc wobec dzieci. Stosuje się ją w szkole, w domu, na ulicy, od szturchnięć, przez klapsy aż do bicia. W klasach, mimo dużej liczby dzieci, często jest bardzo cicho. Dlaczego? Ponieważ dzieci się boją. Konsekwencje takiego podejścia czasem widać wprost, zazwyczaj jednak czyta się je pomiędzy wierszami, tak jak wtedy, kiedy dzieci przychodzą do lekarza. Podczas mojego ostatniego pobytu w Republice Środkowoafrykańskiej do naszych medyków przyszedł chłopiec, któremu w oko wbiło się źdźbło trawy. Jakie było nasze zdziwienie – podczas gdy lekarz wyciągał mu trawę, on był zupełnie cichy i spokojny, jakby odciął się od wszystkich emocji. U nas byłoby to nie do pomyślenia, żeby dziecko nie płakało podczas takiego zabiegu. Dziecko w Afryce wie, że za każde „niewłaściwe” zachowanie dorosły wymierzy mu karę.
W wioskach na wschodzie Kamerunu, w których byłam, szkoły w żadnym stopniu nie przypominały tych, które znamy z Europy. Jakie jest Twoje doświadczenie edukacji z Tanzanii, RCA i Kamerunu?
– W jednej klasie nierzadko jest pięćdziesięcioro uczniów, a zamiast tablicy jest ściana pomalowana czarną farbą. Oczywiście w salach nie ma okien, w związku z tym jest cyrkulacja powietrza. Dzieci bardzo często chodzą do szkoły z maczetami, aby wykarczować teren przy szkole, to chroni przed wężami, które lubią ukrywać się w zaroślach. Zdarza się, że w szkołach tylko nauczyciel ma książkę, dzieci jej nie posiadają. Czasem nauczyciel uczy je z własnych notatek. Mimo wszystko szkoła jest jedyną szansą na zmianę sytuacji tych dzieci. Edukacja jest tą przestrzenią, w którą naprawdę warto inwestować, jeśli chodzi o pomoc. W teorii wszystkie dzieci mają obowiązek uczęszczania do szkoły. W praktyce nie jest on realizowany, a do południa można spotkać dzieci pracujące w polu. Niektórzy nie decydują się posłać dziecka do szkoły, ponieważ przyda się ono w domu: przyniesie wodę, zajmie się młodszym rodzeństwem, nazbiera drewna do ogniska. Poza tym dziecko w szkole, nawet państwowej, jest kosztem, gdyż rodzic zobowiązany jest kupić obowiązkowy mundurek, a także tabliczkę do pisania kredą. Jeśli dzieci w jednej rodzinie jest ośmioro, to rodzice decydują, które z nich będzie się edukować. Pewną prawidłowością jest to, że dziewczynki dużo szybciej przestają uczęszczać do szkoły, ponieważ uważa się, że nie muszą być wykształcone. Często powodem przerwania przez nie nauki jest zajście w ciążę. Wychodząc naprzeciw trudnej sytuacji dziewcząt, siostry pasterzanki z Republiki Centralnej Afryki z Ngaundaye w szkole objętej programem na odległość przez Fundację Redemptoris Missio stworzyły atelier krawieckie dla dziewczyn, które przedwcześnie zaszły w ciążę. Mogą one tam nauczyć się zawodu, co jest szalenie istotne, ponieważ jeśli kobieta ma zawód, staje się niezależna i nie musi być stuprocentowo poddana swojemu mężowi. Badania pokazują, że każdy kolejny rok edukacji afrykańskich dziewcząt przekłada się na to, że mają mniej dzieci, lepiej o nie dbają, a ich dzieci będą lepiej wykształcone. Tak naprawdę przyszłość wszystkich krajów afrykańskich leży w edukacji kobiet. Kolejną przestrzenią, którą wspierają siostry z RCA, są lekcje wychowania fizycznego, przeznaczone szczególnie dla dziewczynek. O tym się nie mówi, ale dziewczynki afrykańskie zazwyczaj nie mają szansy na zabawę czy swobodny ruch ze względu na liczbę obowiązków, które się na nie nakłada. Nawet jeżeli się kształcą, to wracając ze szkoły, rzucają się w wir pracy. Siostry zaczęły wnikać w ten z pozoru mało istotny problem i intuicyjnie postanowiły inwestować w WF dla dziewczynek. W RCA sytuacja dziewczynek i kobiet jest szczególnie trudna ze względu na toczący się konflikt państwowy. Gdy w okolicach jakiejś wioski pojawiają się rebelianci, dziewczynki nie są posyłane do szkoły, ponieważ rodzice obawiają się, że po drodze zostaną zgwałcone. W trakcie pandemii większość afrykańskich szkół była zamknięta, w jednej ze szkół w Zimbabwe połowa dziewczynek po przerwie wróciła w ciąży. Według relacji, które słyszałam, w klasach na palcach jednej ręki można policzyć dziewczynki, które nie zostały zgwałcone. Jest to plagą. Podczas mojego pobytu w Tanzanii w mediach rozgorzała dyskusja na temat nauczyciela, który molestował swoje uczennice. Jednak ten sam nauczyciel udzielał wywiadów, w których przekonywał, że pensja nauczyciela jest tak niska, iż należą mu się jakieś bonusy. Nie mogłam uwierzyć w to, co słyszę. Pewne sprawy, które wydarzają się w Afryce, są nie do pojęcia. Jedną z nich jest powszechnie panujący przesąd, że stosunek z dziewicą leczy z AIDS. W związku z tym gwałcone są nawet najmłodsze dziewczynki.
Malaria i AIDS dziesiątkują w Afryce dorosłych, a co dopiero dzieci. Z czym jeszcze mierzą się mali Afrykańczycy?
– Problemów zdrowotnych afrykańskich dzieci jest mnóstwo. Plagą są m.in. robaczyce. Często na zdjęciach możemy zobaczyć maluchy z charakterystycznymi dużymi brzuszkami. Są one spowodowane niedoborami białka, nadmiernym spożywaniem nieodżywczego manioku, jednak główną przyczyną są właśnie pasożyty. Dzieci, które trafiają do ośrodków prowadzonych przez misjonarzy, a wspieranych przez naszą fundację, bardzo często są niedożywione. W tym momencie dzięki funduszom z Redemptoris Missio tysiące dzieci może zjeść przynajmniej jeden posiłek dziennie. Większość maluchów w wioskach, które odwiedzałam, je raz dziennie wieczorem przy ognisku. Nierzadko ich zadaniem jest przeniesienia drewna na to ognisko. Dzieci do szkoły bardzo często przychodzą na czczo, a nauka w takich warunkach nie jest łatwa. W związku z niedożywienia malaria dziesiątkuje dzieci na potęgę. Co 46 sekund w Afryce z powodu malarii umiera jedno dziecko. Bardzo często tych malarii nakłada się kilka w trakcie roku, a tego osłabiony organizm nie jest w stanie wytrzymać. Niejednokrotnie spotkałam się z sytuacją, gdy rodzice z chorym dzieckiem dotarli do przychodni za późno. W związku z tym, że leczenie jest drogie, najpierw próbują tradycyjnych metod, wizyt u szamana. Dopiero gdy widzą, że nic nie pomaga, udają się do lekarza. Ciągle są w Afryce miejsca, w których dzieci nie dostają imienia do piątego roku życia, ponieważ do tego wieku śmiertelność jest największa. Bardzo zaniedbanym tematem jest opieka okołoporodowa. Fundacja Redemptoris Missio prowadzi program Położna w Afryce i Ginekolog w Afryce. Nierzadko położne, zwane matronami, nie potrafią czytać. Afrykańskie mamy wolą rodzić w domach, bo tak rodziły ich matki i babki. Panuje powszechne przekonanie, że kobiety idące do szpitala w ciąży umierają. Prawda jest taka, że rzeczywiście odsetek umieralności jest wówczas większy, ponieważ przyszłe mamy zgłaszają się do lekarza dopiero wtedy, kiedy czują, że ciąża jest poważnie zagrożona. Wielkim tematem afrykańskim są również szczepionki. W Afryce ludzie, którzy przeszli polio, nie są rzadkością. Kiedy w Polsce słyszę nawoływania antyszczepionkowców, żeby się nie szczepić, myślę, że każdy powinien zobaczyć ludzi chorujących na polio nie z własnego wyboru, ale z powodu braku szczepień. W trakcie jednego z pobytów widziałam także dzieci umierające na ziemi z powodu ospy. My na ospę jesteśmy szczepieni, tam z powodu wojny domowej tych szczepień zaniechano.
Jak pomagać i zwiększać świadomość na temat problemów Afryki, nie kreując jednocześnie obrazu, że jesteśmy w czymkolwiek lepsi?
– Fundacja Redemptoris Missio i Stowarzyszenie Dla Świata, które założyliśmy z przyjaciółmi, opiera się na dwóch filarach: pomaganiu i budowaniu świadomości. Wszystko to, co robimy, jest właśnie o tym. Podejmujemy wiele działań praktycznych, które mają pomóc ludziom tam żyjącym nie tylko tu i teraz, ale również długofalowo, dając im odpowiednie narzędzia do samopomocy. To, że żyjemy w różnych światach, nie ulega wątpliwości, jednak nie chcemy, aby to, co robimy, epatowało wyłącznie biedą i nieszczęściem. Oczywiście czasami prawda jest bardzo bolesna, bo rozmiar ludzkich tragedii jest naprawdę olbrzymi. Przede wszystkim jednak nie możemy zapominać o tym, ludzie tam również mają swoją godność i dumę, a my nie jesteśmy od nich w żaden sposób lepsi. Po prostu mieliśmy trochę więcej szczęścia i urodziliśmy się w innym miejscu na ziemi.
---
JUSTYNA JANIEC-PALCZEWSKA
W sektorze pomocy humanitarnej pracuje od 2001 r. Koordynowała projekty w Kamerunie (2018, 2022, 2023), Tanzanii (2021) i Republice Środkowoafrykańskiej (2019, 2022, 2023), prezeska Fundacji Redemptoris Missio od 2016 r., jest członkinią Krajowej Rady Misyjnej i Archidiecezjalnej Komisji Misyjnej. W 2019 r. została odznaczona przez Prezydenta RP Złotym Krzyżem Zasługi
---
Międzynarodowy Dzień Dziecka Afrykańskiego
obchodzony jest od 1991 r. Zapoczątkowany został przez Organizację Jedności Afrykańskiej (obecnie Unia Afrykańska) wraz z UNICEF, przypominając tragiczny dzień 16 czerwca 1976 r. Rasistowski reżim dokonał wówczas masakry na dzieciach w Soweto w RPA, które wyszły na ulicę w ramach protestu przeciw niskiemu poziomowi edukacji i braku możliwości nauki w swoim języku. Policja zastrzeliła wówczas wielu uczniów. W następnych dniach zabito ponad sto osób, a ponad tysiąc zostało rannych. Międzynarodowy Dzień Dziecka Afrykańskiego to dzisiaj pamięć o tych wszystkich dzieciach, które cierpią podczas różnorodnych konfliktów zbrojnych, są ofiarami handlu ludźmi, prostytucji, doświadczenia uchodźczego, gwałtów, molestowania seksualnego, zmuszania do małżeństw; tych, które pracują ponad swoje siły czy są okaleczane w celu pozyskania organów, a także tych wszystkich, dla których z jakiegoś powodu dzieciństwo nie istnieje.
od połowy kwietnia
W Sudanie trwa konflikt zbrojny
który każdego dnia pogłębia liczbę ofiar śmiertelnych i skalę zniszczeń. Według danych ONZ do tej pory zginęło co najmniej 459 osób, a 4 tys. zostało rannych. Jak podaje UNICEF, prawie 12 mln ludzi nie ma dostępu do bezpiecznych źródeł wody, a także usług higienicznych i sanitarnych. W Sudanie żyje również około miliona uchodźców, a liczba wewnętrznie przesiedlonych wynosi już prawie 4 mln. Trwające starcia pchnęły do takiego kroku kolejne dziesiątki tysięcy, szczególnie dotykając dzieci. UNICEF przekonuje, że grozi im werbunek do zbrojnych grup i wymuszony udział w walkach, mogą także doświadczać przemocy seksualnej. Już przed wybuchem konfliktu kraj zmagał się z kryzysem niedożywienia dzieci. Działania zbrojne zaburzyły ratujące życie leczenie ok. 50 tys. dzieci cierpiących na ciężkie ostre niedożywienie (SAM), które są zarejestrowane w programach zdrowotnych. Z powodu ciągłych przerw w dostawie prądu i paliwa ucierpiały łańcuchy chłodnicze, utrzymujące w odpowiednim stanie zapasy szczepionek i insuliny. Zagraża to życiu milionów dzieci w kraju, w którym już wcześniej wskaźniki szczepień wyraźnie spadały. Miliony niedostatecznie zaszczepionych lub w ogóle nieszczepionych dzieci narażone są na śmiertelne choroby, takie jak odra i polio.
Misją Fundacji Redemptoris Missio
jest pomoc chorym w miejscach, gdzie inne organizacje humanitarne rzadko docierają. Od ponad 30 lat fundacja wspiera potrzebujących przez: specjalistyczną pomoc medyczną, wysyłanie sprzętu medycznego i środków opatrunkowych, budowę infrastruktury medycznej, edukację. Wśród prowadzonych przez nią projektów – dzięki darowiznom i zbiórkom – znajdują się m.in. takie, jak: Dentysta w Afryce, Kardiolog w Afryce, Oczy Afryki, Położna w Afryce, Ginekolog w Afryce, Opatrunek na ratunek, Bezpieczna mama.