Logo Przewdonik Katolicki

Organista, dyrygent i pedagog

Maria Tyszkowska
Fot.

W tym roku minęła 100. rocznica urodzin Jana Golińskiego, wieloletniego organisty, dyrygenta i pedagoga, współorganizatora edukacji muzycznej, jednego z niewielu muzyków pierwszych lat powojennych w Nowym Tomyślu. Wytrwały czeladnik Jan Goliński urodził się 15 lipca 1907 r. we wsi Konojad (powiat grodziski, dawniej kościański). Był najmłodszym dzieckiem spośród ośmiorga...

W tym roku minęła 100. rocznica urodzin Jana Golińskiego, wieloletniego organisty, dyrygenta i pedagoga, współorganizatora edukacji muzycznej, jednego z niewielu muzyków pierwszych lat powojennych w Nowym Tomyślu.

Wytrwały „czeladnik”
Jan Goliński urodził się 15 lipca 1907 r. we wsi Konojad (powiat grodziski, dawniej kościański). Był najmłodszym dzieckiem spośród ośmiorga rodzeństwa. Po ukończeniu szkoły powszechnej, w czternastym roku życia, widząc zainteresowanie syna muzyką, rodzice posłali go na prywatne lekcje muzyki do nauczyciela w pobliskim Kościanie, u którego przez dwa lata uczył się gry na skrzypcach. W 1927 r. pobierał także lekcje muzyki u Franciszka Olszewskiego, organisty przy kościele pw. Najświętszego Serca Jezusa i św. Floriana w Poznaniu. Tegoż roku Jan Goliński podjął pracę organisty i dyrygenta chóru parafialnego w rodzinnym Konojadzie. Udzielał też lekcji prywatnych. Pracując, nie zrezygnował jednak z dalszej nauki. Uczestniczył m.in. w letnich kursach dokształcających dla organistów, gdzie wykłady prowadzili ks. dr Wacław Gieburowski, dyrygent chóru katedralnego w Poznaniu, i Józef Pawlak, organista katedry poznańskiej. W 1932 r. zdał egzamin dla kandydatów organistowskich i otrzymał „Świadectwo Zdatności”, które uprawniało go do wykonywania zawodu organisty.


Chór kościelny z Nowego Tomyśla w 1948 r. W pierwszym rzędzie, czwarty z prawej – Jan Goliński

A jednak Nowy Tomyśl
Po siedmiu latach pracy w Konojadzie, otrzymując jak najlepszą opinię od tamtejszego proboszcza ks. dr. Kubika, Jan Goliński przyjął posadę organisty i dyrygenta chóru w Nowym Tomyślu. W tym mieście zawarł również związek małżeński, a w 1936 r., już z żoną i synem (drugi jego syn zmarł bardzo wcześnie), przeniósł się do Wilczyny (powiat szamotulski), by objąć podobne stanowisko. Tam pełnił swoją posługę do chwili zamknięcia kościoła przez Niemców w 1940 r. Podczas okupacji pracował przymusowo w niemieckiej firmie budowlanej w Poznaniu, a po zakończeniu wojny przyjechał z rodziną na powrót do Nowego Tomyśla, gdzie podjął funkcję organisty w parafii pw. Matki Bożej Nieustającej Pomocy. Zaraz też zajął się reaktywowaniem chóru, który – zdziesiątkowany wojenną zawieruchą – składał się zaledwie z 13 osób. Pod jego dyrekcją chór rozwijał się jednak prężnie, tak że w połowie 1947 r. liczył już 60 śpiewaków. Występował podczas uroczystości kościelnych także w innych miejscowościach i brał udział w konkursach chórów kościelnych. W 1948 r. chór oficjalnie przyjął nazwę: „Chór Kościelny im. ks. dr. Wacława Gieburowskiego” i jako taki należał do Związku Chórów Kościelnych Archidiecezji Poznańskiej. W trudnych, powojennych czasach bywało, że chór na krótko zawieszał działalność, ale ostatecznie, dzięki ofiarnej pracy i zaangażowaniu Jana Golińskiego, przetrwał i działał do 1992 r., czyli do śmierci swojego dyrygenta.

Nauczyciel i wychowawca
Jan Goliński działał aktywnie również jako pedagog, m.in. współorganizując zaraz po wojnie Miejskie Gimnazjum Koedukacyjne w Nowym Tomyślu, a później szkolnictwo muzyczne w Zbąszyniu. W międzyczasie uzupełnił wykształcenie pedagogiczne, zdając w 1955 r. uproszczony egzamin na nauczyciela gry na akordeonie w szkołach muzycznych I stopnia. Do 1986 r. pracował jeszcze jako nauczyciel klasy akordeonu w Państwowej Szkole Muzycznej w Nowym Tomyślu.

Przez całe swoje życie zawodowe związany był z kościołem, muzyką i organami. Chętnie pomagał młodym muzykom, studentom, był skarbnicą wiedzy o muzyce kościelnej. Kochał też pracę pedagogiczną, mimo że nieraz był narażony na szykany ze strony władz oświatowych. Całe jego życie wypełnione było ofiarną pracą. Przez prawie 65 lat, bez względu na porę dnia i roku, zasiadał przy organach, co jest z pewnością swoistym rekordem. Kiedy powoli tracił siły do intensywnej gry, przyuczał do tego instrumentu młodych adeptów, aby oni mogli kontynuować jego dzieło.

Zmarł 18 marca 1992 r. i został pochowany na cmentarzu parafialnym w Nowym Tomyślu. Na nagrobku, przy jego imieniu, umieszczono lirę – znak rozpoznawczy chórzystów.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki