Logo Przewdonik Katolicki

Idź w stronę światła

PK, Michał Bondyra
Fot.

Pokój nie był duży. Nie było w nim żadnych mebli, tylko miękka wykładzina na podłodze. Okna zajmowały całą ścianę, a za oknami szumiały brzozy. Ileż razy przed wyjściem na uczelnię, po powrocie do domu, po jakieś telefonicznej rozmowie nogi same tam prowadziły Strach zbyt wielki, żeby sobie samemu poradzić, radość za duża, żeby pojedynczo udźwignąć, miłość niemożliwa...

Pokój nie był duży. Nie było w nim żadnych mebli, tylko miękka wykładzina na podłodze. Okna zajmowały całą ścianę, a za oknami szumiały brzozy. Ileż razy przed wyjściem na uczelnię, po powrocie do domu, po jakieś telefonicznej rozmowie nogi same tam prowadziły… Strach zbyt wielki, żeby sobie samemu poradzić, radość za duża, żeby pojedynczo udźwignąć, miłość niemożliwa – wszystko to prowadziło do tego pokoju, gdzie długo w noc można było siedzieć sam na sam z Bogiem, przy nikłym płomyku wiecznej lampki. I nigdy bym się nie spodziewała, że z całego akademickiego życia najbardziej będzie mi brakowało kaplicy za ścianą.

W Polsce wieczna lampka zapłonęła dzięki błogosławionemu biskupowi Wincentemu Kadłubkowi, którego wspomnienie obchodzić będziemy 9 października. On to w XIII wieku w wawelskiej katedrze ustawił lampkę, a na oliwę do niej przeznaczył dochody z dwóch wsi. Podtrzymywanie tego światła miało być znakiem wierności człowieka wobec Boga ukrytego w tajemnicy Eucharystii. Według przepisów liturgicznych, w wiecznych lampkach powinna być oliwa z oliwek i z pszczelego wosku, później dopuszczono również do użytku oliwę jadalną i mineralną. W 1914 roku zakazano stosowania światła elektrycznego, ale w czasie pierwszej i drugiej wojny światowej ten zakaz musiał być złagodzony. Gdy brakowało oleju, lepsze wydawało się podtrzymywanie światła elektrycznością niż jego ugaszenie. Obecnie Konferencja Episkopatu Polski pozwala na stosowanie światła elektrycznego w wiecznej lampce.

Wieczna lampka to światło, które wskazuje drogę. Czasem bardzo wprost, prowadząc nas do bocznych kaplic, gdzie umieszczone jest tabernakulum w gnieźnieńskiej katedrze czy zabytkowych kościołach Europy, zawsze wskazując kierunek naszego życia. Bo chociaż płonie dziś bez nieustannego podtrzymywania ludzką pamięcią o dolaniu oliwy – to nadal zobowiązuje do wierności. W gnieźnieńskim kościele oo. Franciszkanów czy w inowrocławskiej parafii pw. św. Józefa trwa wieczysta adoracja Najświętszego Sakramentu. Przy drogach stoją otwarte kościoły.

Wystarczy tylko wejść. W samej obecności jest już miłość. Kiedy wystawiamy się na działanie słońca, ono opala. Kiedy chcemy wystawić się na działanie Boga – On działa. Nadaje ton naszym dniom, nawiązuje więź. Po kilku takich wizytach nikt nie będzie już pytał, co powinien mówić...

Ile byśmy poświęcili, żeby dostać się na audiencję u papieża? Ile byśmy byli gotowi wydać pieniędzy na bilet do Rzymu, ile znieść trudów podróży? Na audiencję u Boga wystarczy tylko wejść do kościoła, w którym trwa wieczysta adoracja. Wystarczy w drodze do szkoły czy pracy klęknąć na chwilę przed tabernakulum. I całym życiem iść w stronę światła.

Pięknie jest zatrzymać się przy Chrystusie i jak umiłowany uczeń oprzeć głowę na Jego piersi, poczuć dotknięcie nieskończoną miłością Jego Serca. Jeżeli chrześcijaństwo ma się wyróżniać w naszych czasach przede wszystkim «sztuką modlitwy», jak nie odczuwać odnowionej potrzeby dłuższego zatrzymania się przed Chrystusem obecnym w Najświętszym Sakramencie na duchowej rozmowie, na cichej adoracji w postawie pełnej miłości?

(Jan Paweł II)


Na szerokich połaciach świata występuje dzisiaj dziwne zapominanie o Bogu. Wiele osób jest przekonanych, że wszystko toczy się jednakowo także bez udziału Boga. Coraz wyraźniej dostrzegamy rosnące poczucie frustracji i niezadowolenia z wszystkiego i z wszystkich, a zobojętnienie, zniechęcenie i pesymizm zataczają w społeczeństwie coraz większe koła. Żyjąc w takim świecie, chrześcijanin potrzebuje duchowego wsparcia i wewnętrznej siły, których prócz Boga nikt dać mu nie może.

(abp H. Muszyński)


Umiejmy znajdować czas, aby go „stracić” dla Tego, który umiłował nas bez reszty oddając swoje życie na krzyżu i pozostając z nami w Eucharystycznym Chlebie aż do skończenia świata.

(abp H. Muszyński)


Trwanie przed Chrystusem Eucharystycznym na adoracji i modlitwie przemienia życie każdego człowieka: uzdrawia zanieczyszczony wzrok, leczy niespokojne serce, chorą wyobraźnię i zranioną pamięć. Chwile adoracji uzdrawiają także nasz sposób kochania.

(abp H. Muszyński)


Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki