Tym pielgrzymom, którzy po raz pierwszy stawiają nogę na licheńskiej ziemi, nie jest łatwo ogarnąć historię tutejszego sanktuarium Matki Bożej Bolesnej. Przyczyny są co najmniej dwie – po pierwsze odrębność terytorialna miejsca objawień od sanktuarium, po drugie liczba miejsc o charakterze religijnym i historycznym, których żaden pielgrzym odwiedzający licheńskie sanktuarium pominąć nie powinien.
Ten pielgrzymkowy szlak wyznaczyła sama Maryja, która w swym cudownym wizerunku wędrowała przez wiele lat – od Lgoty pod Częstochową, przez dom napoleońskiego żołnierza Tomasza Kłossowskiego, grąbliński las, po kościół św. Doroty w Licheniu i bazylikę, gdzie od 2 lipca 2006 roku znajduje się Jej cudowny obraz.
Las pierwszych objawień
Żeby przejść pełen szlak pielgrzymkowy, należy najpierw udać się do oddalonego o dwa kilometry od Lichenia (jadąc w stronę Konina) lasu grąblińskiego. Według podań, to tam w 1844 roku kowal z Izabelina, żołnierz napoleoński Tomasz Kłossowski, zawiesił na sośnie niewielki obrazek przedstawiający Matkę Bożą.
Szukał maryjnego wizerunku przez 23 lata. W 1813 roku pod Lipskiem Kłossowski, konał od odniesionych ran. Leżąc wśród rannych i zabitych żołnierzy, nie widząc nadziei na ratunek ze strony ludzi, zaczął się modlić. Wówczas jego oczom ukazała się piękna Pani w amarantowej sukni, trzymająca w dłoniach orła. To była Matka Boża. Żołnierz ocalał. Maryja poleciła, aby odszukał wizerunek najwierniej Ją odzwierciedlający i zawiesił go w lesie w ten sposób, by jak najwięcej wiernych mogło się przed nim modlić. Kowal odnalazł taki obraz dopiero w 1836 roku w Lgocie koło Częstochowy, a osiem lat później powiesił go w lesie grąblińskim.
Jak opisywał ks. Maniewski, proboszcz parafii licheńskiej w latach 1900-1906, „przechodnie zdejmowali czapki, pobożniejsi przyklękali i mówili «Zdrowaś Maryja», a dzieci zbierały polne kwiatki, wiły wianeczki i przystrajały nimi wizerunek Najświętszej Panienki”. Przed Jej obliczem modlił się też pasterz Mikołaj Sikatka, któremu Maryja objawiła się trzykrotnie w 1850 roku. Matka Boża wybrała tego ubogiego wiejskiego chłopa, aby właśnie jemu przekazać swoje orędzie. Przepowiedziała mu wówczas zarazę i wojny. Nawoływała do pokuty i modlitwy. Mówiła, że kto będzie się do Niej modlił – ocaleje. Nie dawano jednak wiary słowom emisariusza Maryi – pastucha Mikołaja aż do 1852 roku, kiedy nadeszła zaraza cholery. We wrześniu tego samego roku obraz z wizerunkiem Maryi został przeniesiony z Grąblina do kościoła w Licheniu.
Tablice mówią
Idąc szlakiem Maryi, prosto z lasu grąblińskiego pielgrzymi powinni wejść do kościoła św. Doroty. To parafialna świątynia, w której Licheńska Pani gościła przez ponad 150 lat.
Do niewielkiego, ale zacisznego i sprzyjającego modlitwie kościoła prowadzi kilkadziesiąt schodów. Gdyby mury świątyni mogły mówić, z pewnością opowiedziałyby o łaskach wypraszanych przez pątników, o trudnych sprawach powierzanych Licheńskiej Pani, o rozpaczliwym poszukiwaniu odpowiedzi na udręki duszy. Ale mury milczą! Za to mówią do wiernych tabliczki wotywne pozostawione na ścianach świątyni przez uzdrowionych na duszy czy ciele pielgrzymów: za odnalezienie właściwej drogi w życiu, za dar sprawności fizycznej, za uzdrowienie od choroby alkoholowej – to nie są literackie wymysły, to autentyczne świadectwa mówiące o potędze ludzkiej wiary i o olbrzymiej miłości Boga do człowieka.
Będąc w kościele św. Doroty, warto też zajrzeć do położonej niedaleko świątyni Matki Boskiej Częstochowskiej. Tam, w dolnej kaplicy, znajduje się przestrzelony krzyż, którego historia porusza serca pielgrzymów.
Podczas II wojny światowej w parafialnym kościele św. Doroty hitlerowcy urządzili szkołę dla chłopców z Hitlerjugend, w której młodzi Niemcy byli zaprawiani w okrucieństwie. Ci, którzy pamiętają tamte czasy, mówią, że szczególnie celowała w tym wychowawczyni Berta Bauer. Kiedy
w lipcu 1944 roku chłopcy zaczęli się skarżyć, że w kościele „coś ich straszy”, Berta wymierzyła z pistoletu i strzeliła do krucyfiksu. „Gdyby Bóg istniał, powinien natychmiast mnie ukarać” – powiedziała. Kilka godzin później, kiedy jechała na stację kolejową do Konina, przelatujący samolot – prawdopodobnie niemiecki, ostrzelał jej wóz. Berta Bauer zginęła na miejscu. Oprócz niej nie ucierpiał nikt z siedzących na wozie...
Schody pokutników
Niedaleko kościoła św. Doroty znajduje się Golgota – usypana z kamieni góra, będąca dziełem pokuty i przebłagania za świętokradztwo dokonane prze Bertę Bauer. Pomysłodawcą jej wybudowania w połowie lat 70. był kustosz-senior sanktuarium ks. Eugeniusz Makulski. Są tam też „schody pokutne”, które trzeba przebyć na kolanach.
Golgota nie powstała według kanonów sztuki, przy jej budowie nie kierowano się artystyczną wizją. Wędrówki po niej nie można traktować więc jak zwiedzania wystawy, do odbioru jej treści – jak mawiają sami pątnicy – trzeba mieć szeroko otwarte serce.
Przebywając w starej części sanktuarium, nie sposób pominąć także cmentarnej alei, przy której znajduje się grób wieloletniego duszpasterza rolników, bp. Romana Andrzejewskiego. Pielgrzymi i księża marianie do dziś przypominają jego pamiętne słowa wypowiedziane w Licheniu w 2001 roku: „Warto pielgrzymować do Lichenia, by się przekonać, że można groszem społecznym mądrze gospodarować, że można zbudować ze składek wiernych w latach kryzysu piękny dom Pański, że stać nas na sukces, że nie jesteśmy narodem nieudaczników, ale narodem ludzi zdolnych do osiągnięć”. Obok jego grobowca rolnicy często kładą wiązanki polnych kwiatów – tych, które najbardziej ukochał.
30 milionów sponsorów
Centralnym miejscem nowej części sanktuarium jest bazylika mniejsza pod wezwaniem Matki Bożej Licheńskiej, której budowa zaczęła się w 1994 roku. Od 2 lipca 2006 roku znajduje się w tej świątyni Cudowny Obraz Matki Bożej Licheńskiej.
Bardzo ważnym wydarzeniem w historii licheńskiego sanktuarium była pielgrzymka Papieża Jana Pawła II do Matki Bożej Licheńskiej.
W poniedziałek 7 czerwca 1999 roku Ojciec Święty pobłogosławił powstającą w Licheniu świątynię.
Rzecznik prasowy sanktuarium ks. Zbigniew Krochmal podkreśla, że pieniądze na jej powstanie w całości pochodzą z datków pielgrzymów odwiedzających to miejsce. – Na budowę bazyliki złożyło się prawie 30 milionów osób głównie z kraju, ale wśród ofiarodawców była też Polonia. Nie mieliśmy żadnego wsparcia ze strony bogatych sponsorów. Sam fakt wzniesienia takiej świątyni siłami Polaków uważam za fenomen – mówi.
Bazylika jest pod względem wielkości największą świątynią w Polsce, ósmą w Europie i dwunastą na świecie. Składa się z trzech brył: świątyni i dzwonnicy oraz wieży. Te elementy wraz z trzema portykami i schodami zewnętrznymi tworzą powiązany ze sobą zespół architektoniczny. Główna nawa świątyni ma wysokość 40 m (15 pięter), a jej powierzchnia całkowita wynosi 10 000 mkw. W świątyni przewidziano 3000 miejsc siedzących i 7000 stojących. Jest w niej 365 dużych okien. Bursztynowozłotawe szkło umieszczono w aluminiowej anodowanej ślusarce okiennej. Aluminiowe anodowane na złoty kolor są także dachówki na kopule i dachu dzwonnicy.
W dzwonnicy, która znajduje się z prawej strony głównego wejścia do świątyni, już od listopada 1999 roku wisi największy w Polsce dzwon nazwany imieniem Maryi Bogurodzicy (obwód – 9 m, wysokość – 4 m, średnica – 3 m, samo serce waży 400 kg, dzwon – 14 770 kg). Każdego dnia o godz. 11.35 dzwon oznajmia zbliżające się południe.
W bazylice koniecznie trzeba się zatrzymać na dłużej. Nie dlatego jednak, aby zrobić sobie zdjęcie, ale po to, by pobyć chwilę sam na sam z Matką Bożą Licheńską. To spotkanie jest najważniejszym momentem w pielgrzymowaniu do licheńskiego sanktuarium. Każdy inny powód oznacza tylko zwyczajną turystyczną wycieczkę.