Logo Przewdonik Katolicki

Kościół jest lepszy niż to, co się o nim mówi

Ks. Mieczysław Polak
Fot.

Jestem miłośnikiem Kościoła. Przyznaję się do tego. I nie pozwalam nikomu i niczemu zniszczyć mojej miłości do Kościoła. Wyznanie austriackiego duchownego, ks. prof. P.M. Zulehnera, jednego z najwybitniejszych przedstawicieli współczesnej katolickiej teologii pastoralnej, warto odczytać w kontekście aktualnych problemów Kościoła w Polsce. Gdzie jest życie, tam są...

„Jestem miłośnikiem Kościoła. Przyznaję się do tego. I nie pozwalam nikomu i niczemu zniszczyć mojej miłości do Kościoła”. Wyznanie austriackiego duchownego, ks. prof. P.M. Zulehnera, jednego z najwybitniejszych przedstawicieli współczesnej katolickiej teologii pastoralnej, warto odczytać w kontekście aktualnych problemów Kościoła w Polsce.

Gdzie jest życie, tam są i problemy
Trudne sytuacje w życiu Kościoła nie są jakimś nadzwyczajnym czy wyjątkowym wydarzeniem. Wpisane są w jego życie, tak jak w życie każdej ludzkiej wspólnoty. Bywają jednak niekiedy wyolbrzymiane przez tych, którzy ideał mylą z rzeczywistością, a słabość jednostek czy przejściowych koncepcji uważają za klęskę całej idei. Niespokojni reformatorzy zapominają, że Królestwo Boże obecne jest dopiero w swoim zaczynie i dojrzeje do pełni wtedy, kiedy nas już na pewno nie będzie na tym świecie. Pośpiech zaś i niecierpliwość nie przyspieszą jego wzrostu i rozwoju, gdyż ma on swoje prawa, ustalone zresztą nie przez człowieka, i żaden człowiek nie może im też przeszkodzić.

Chyba jest lekką przesadą określenie różnych niedawnych wydarzeń w Kościele w Polsce mianem kryzysu. Ale z pewnością też różnorakie trudności mobilizują do poszukiwania rozwiązań na przyszłość, szukania odpowiedzi na pytanie: co Pan Bóg chce nam przez nie powiedzieć? W takiej sytuacji możliwe są dwa wyjścia: można odejść i patrzeć z boku na to, co się dzieje, albo zostać i prosić Boga razem z innymi siostrami i braćmi o przemianę oblicza Kościoła – tego Kościoła, podobnie jak kiedyś Jan Paweł II prosił o odnowę oblicza ziemi – tej ziemi.

Kościół lepszy niż…
W radzeniu sobie z trudnymi problemami pomocne może być spojrzenie na doświadczenia innych, którzy byli kiedyś w podobnej sytuacji. Podobną do naszej sytuacji przeżywał kilka lat temu Kościół w Austrii. Niemalże te same grzechy i słabości stały się powodem zarówno wzmożonej krytyki medialnej, jak i pogłębionej refleksji wewnątrz samego Kościoła. Głos w dyskusji zabrał wtedy również wybitny austriacki pastoralista, ks. prof. Paul Michael Zulehner, uważany za raczej progresywnego teologa, a w naszej teologicznej rzeczywistości wręcz za liberalnego (zresztą niesłusznie, ale to już inna kwestia). Swoją refleksję na temat Kościoła, który ze wszystkich możliwych stron poddawany był krytyce i osądowi, zawarł w małej książce pod znamiennym, można rzecz prowokującym tytułem: „Dla miłośników Kościoła i dla tych, którzy chcą nimi zostać” (w oryginale: „Für die Kirchenliebhaberinnen und solche, die es werden wollen”, Ostfildern 1999). Zawarte w niej refleksje nad Kościołem przeplatają dwa stwierdzenia, które oddają też bardzo dobrze wymowę całej publikacji: „Jestem miłośnikiem Kościoła. Przyznaję się do tego. Nie pozwalam zatem nikomu i niczemu zniszczyć mojej sympatii do Kościoła” oraz „Kościół jest lepszy niż to, co się o nim mówi. Posiada on swoje mocne strony, które nie mogą zostać zniszczone nawet przez jego notoryczne słabości”.

„Wyznania miłośnika Kościoła”, jak określił je sam autor, ukazują powody, dla których jest on w nim świadomie, chce się angażować w jego rozwój. A owych „mocnych stron Kościoła” jest wiele. Nie chodzi tu o ich szczegółowe wyliczenia, ale o wskazanie na to, że we wszelkich trudnych sytuacjach, z jakimi Kościół musi się konfrontować, nie można zapomnieć, że zwłaszcza media, choć robią wiele dobra, przedstawiają zaledwie małą cząstkę prawdy o nim. Kształtowanie obrazu Kościoła poprzez tematy poruszane na pierwszych stronach gazet i ukazywanie ich w głośnych programach informacyjnych jest przejawem naiwności i nierozsądku, podobnie jak ocenianie jego działalności tylko przez pryzmat tego, co ukazują media. Ich głos jest cenny i bardzo potrzebny, ale nie może być przyjmowany bezkrytycznie i naiwnie jako jedyna prawdziwa i słuszna opinia, bo „Kościół jest przecież lepszy niż to, co się o nim mówi”.

Mocne strony Kościoła
Kościół jest bardzo potrzebny dla świata, społeczeństwa, także dla naszego, polskiego. „Bez Kościoła nasze państwo byłoby uboższe i chłodniejsze. Stwierdzenie to nie kwestionuje zasług tych wszystkich, którzy nie należąc do Kościoła, służą naszemu państwu. Ale nie przeszkadza to także mnie, aby za siebie i innych powiedzieć: bez nas, bez Kościoła, nasze państwo byłoby uboższe i chłodniejsze”.

Wśród wielu mocnych stron Kościoła wymieńmy tylko dwie, na które wskazuje ks. Zulehner. Pierwsza to szeroko pojęta obrona życia i godności każdego człowieka, będąca jednym z najistotniejszych elementów kultury i cywilizacji życia. Przywołany przez autora H.E. Enzetsberger stwierdził kiedyś, że „nawet w bogatych społeczeństwach każdy z nas może jutro okazać się niepotrzebnym i nie będzie wtedy wiadomo, co z nim począć”. Dotyczyć może to: umierających, upośledzonych, bezrobotnych, dzieci narodzonych i nienarodzonych. Takim tendencjom społecznej selekcji, twierdzeniom o bezużyteczności czy wręcz szkodliwości społecznej niektórych grup ludzi, jakie pojawiają się w modernistycznych społeczeństwach, przeciwstawia się zdecydowanie Kościół. Głosząc „Ewangelię życia”, występuje w obronie poszanowania godności każdego człowieka, którego nowoczesne społeczeństwa chcą poddać różnorakiej selekcji, decydując o tym, czyje życie jest wartościowe, a czyje nie, opierając to rozróżnienie głównie na kryteriach ekonomicznych.

Drugą mocną stroną Kościoła jest otwarcie człowieka na inną perspektywę życia, promocja tzw. życia w perspektywie otwartego nieba. Koncentracja całej ludzkiej egzystencji na sprawach doczesnych, traktowanie „życia jako ostatniej okazji” (M. Gronemeyer) prowadzi do różnorakich frustracji, niepokojów i stresów. „Zapracowujemy się na śmierć, zabawiamy się na śmierć, zakochujemy się na śmierć” (P.M. Zulehner). Ogranicza to człowieka jedynie do jednego wymiaru życia, łudząc go tym, że możliwe jest już tutaj osiągnięcie pełnego szczęścia, wolnego od jakichkolwiek cierpień, co powoduje różnego rodzaju ucieczki w złudny świat medialnej fikcji, sekt, alkoholu, narkotyków, erotyzmu czy wreszcie bezpowrotnej ucieczki w samobójstwo. A przecież świat jest zawsze „o jeden numer za ciasny dla człowieka”, gdyż jest on stworzony nie tylko dla ziemi, ale i dla nieba. „Utrzymywanie otwartego nieba” nad człowiekiem żyjącym z pełnym zaangażowaniem na ziemi to nie ucieczka, ale odzyskanie właściwej perspektywy i właściwych proporcji w życiu. I to kolejna mocna strona naszego (lepiej: Chrystusowego, ale właśnie przez to i naszego) Kościoła, której nie są w stanie zniszczyć nawet największe jego słabości. I można by wyliczać je jeszcze długo, ubolewając jednocześnie nad tym, że w medialnym obrazie Kościoła najczęściej ukazywane są tylko jego słabości, których nie można przemilczać, ale które nie ukazują też prawdziwego jego obrazu.

Taki właśnie Kościół godzien jest prawdziwej miłości, a my nie powinniśmy pozwolić na to, aby ktokolwiek tę miłość do niego w nas zniszczył. Może zatem i w naszej sytuacji, kiedy jedni zawodzą, inni kończą działalność, krytykują i wyśmiewają, warto podjąć wołanie wspomnianego tu wiedeńskiego kapłana, skierowane do miłośników Kościoła i takich, którzy chcą nimi zostać, wiedząc, że Kościół jest lepszy niż to, co się o nim mówi.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki