Logo Przewdonik Katolicki

Boję się, że to polityka...

Paweł Oses
Fot.

Nabierająca werwy dyskusja o konstytucyjnej ochronie życia poczętego nabiera cech szantażu. Albo poprzecie te zmiany, albo nie jesteście katolikami zdają się mówić niektórzy politycy. Sprawa stawiana jest na ostrzu noża. Przedstawiana jest wyłącznie jako wybór pomiędzy czarnym a białym. Tymczasem jest szereg wątpliwości. Nawet księża biskupi odnoszą się...

Nabierająca werwy dyskusja o konstytucyjnej ochronie życia poczętego nabiera cech szantażu. „Albo poprzecie te zmiany, albo nie jesteście katolikami” – zdają się mówić niektórzy politycy. Sprawa stawiana jest na ostrzu noża. Przedstawiana jest wyłącznie jako wybór pomiędzy czarnym a białym. Tymczasem jest szereg wątpliwości. Nawet księża biskupi odnoszą się do tematu z dużą rezerwą, choć nie ma wątpliwości, że życie trzeba chronić od poczęcia.

Rodzi się pytanie, co wydarzyło się w ostatnim czasie, by dokonywać zmian w konstytucji. Wygląda na to, że takim wydarzeniem jest nie co innego, jak spadek poparcia jednej z partii politycznych. Za głośnymi deklaracjami kryje się desperacka próba wydobycia się z sondażowego niebytu. Oczywiście w tym celu konieczne jest pozyskanie poparcia tej części mediów katolickich, która zdolna jest wpływać na sympatie polityczne swoich odbiorców. Toczy się już swoista licytacja o to, kto głośniej i skuteczniej domaga się zmiany.

Tylko – z myślą o czym politycy to robią? Z myślą o nienarodzonych czy z myślą o dwóch-trzech procentach poparcia społecznego?

W kwestii aborcji przez ostatnie lata mieliśmy do czynienia z zaakceptowanym kompromisem. Spójrzmy jednak na okoliczności, z jakimi przyjdzie się zmierzyć w obecnej sytuacji. Nie wierzę, że wpisanie ochrony życia poczętego do konstytucji trwale wzmocni przepisy antyaborcyjne. Przeciwnie. Wywołany teraz temat aborcji zacznie funkcjonować w debacie publicznej jako karta przetargowa. Najprawdopodobniej znowu staniemy się świadkami ostrego konfliktu dzielącego Polaków. Sprawa rozpali ostre emocje. Wystarczy przypomnieć, co działo się na początku lat 90. Znowu podniesie się wrzawa, pojawi się agresja, wzajemna nienawiść, rozdarcie… Gdy natomiast wahadło sympatii politycznych przechyli się w drugą stronę, wtedy jedną z pierwszych spraw do „załatwienia” będzie ponowna zmiana przepisów antyaborcyjnych. Oczywiście przy tej okazji politycy z całą pewnością znacznie je zliberalizują.

Gdy więc dzisiaj słyszę, że przepisy antyaborcyjne trzeba wpisać do konstytucji, to w wyobraźni widzę już triumf tych środowisk, które chcą te przepisy radykalnie złagodzić.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki