Depresja poświąteczna
Renata Krzyszkowska
Na ulicach szaro, w portfelach pusto, życie płynie jakby wolniej, nic nam się nie chce, częściej coś boli. Wydaje się, że świąteczne przygotowania i powitanie Nowego Roku wyczerpały nie tylko nasze zasoby finansowe, ale i energii. Łatwiej nam zapaść na depresję zimową, którą w tym czasie można śmiało nazwać poświąteczną.
Typowe objawy to: poczucie beznadziejności, bezradności,...
Na ulicach szaro, w portfelach pusto, życie płynie jakby wolniej, nic nam się nie chce, częściej coś boli. Wydaje się, że świąteczne przygotowania i powitanie Nowego Roku wyczerpały nie tylko nasze zasoby finansowe, ale i energii. Łatwiej nam zapaść na depresję zimową, którą w tym czasie można śmiało nazwać poświąteczną.
Typowe objawy to: poczucie beznadziejności, bezradności, pesymizm i smutek. Towarzyszy im często zmęczenie, łatwe popadanie w irytację, trudności z koncentracją, zaburzenia snu oraz dolegliwości fizyczne, takie jak bóle brzucha, głowy czy palpitacje serca. Do stanu ogólnej apatii przyczynia się zmniejszona o tej porze roku ilość światła padającego na siatkówkę oka, co powoduje spadek produkcji serotoniny w mózgu, odpowiedzialnej za regulację nastroju. Gdy objawy się znacznie nasilą, trzeba poszukać porady u lekarza. Jeśli mamy tylko zwykłe sezonowe obniżenie nastroju, pomóc może nam ruch. Brytyjsko-włoskie badania wykazały, że skuteczną metodą leczenia depresji o umiarkowanych objawach jest np. pływanie w towarzystwie delfinów. W Polsce taka terapia jest raczej trudno dostępna. Możemy jednak odwiedzić miejski basen. Każdy ruch, nie tylko pływanie, poprawia nastrój. Niektóre badania sugerują, że aktywność fizyczna wpływa na zmiany poziomu związków (jak np. serotonina), które pośredniczą w przekazywaniu sygnałów między neuronami mózgu w obszarach odpowiedzialnych za zmiany nastroju. Skuteczna jest już półgodzinna gimnastyka czy spacer.