Tydzień minął pod znakiem żałoby narodowej ogłoszonej po tragicznej śmierci 63 osób w katowickiej hali wystawowej. Jest bardzo prawdopodobne, że liczba ofiar wzrośnie, bo kilka osób uznano za zaginione. Doszła do tego katastrofa egipskiego promu na Morzu Czerwonym. Przeglądając portale internetowe, zauważyłem różne sposoby odczytywania obecności Pana Boga w tych tragicznych wydarzeniach. Niektórzy mówią: jeśli byłby On rzeczywiście Tym, za kogo uznają Go chrześcijanie nie dopuściłby do nagłych katastrof. W ten sposób wielkie nieszczęścia stają się przyczyną buntu i odrzucenia Pana Boga. Drugą postawę reprezentują fataliści, którzy twierdzą, że to, co wydarza się w świecie, jest skutkiem Bożych zamiarów. Nikt nie ucieknie przed przeznaczeniem. Dni każdego człowieka są policzone. W takim obrazie Pan Bóg traktowałby człowieka jak pionka na szachownicy swoich planów. Trzecia postawa, która jest mi najbliższa, łączy w sobie pokorę wobec tajemnicy z solidarnym współczuciem dla poszkodowanych. Trzeba mieć dużo odwagi, żeby postawić trudne pytanie o duchowy sens tragicznych wydarzeń. Na pewno przekonujemy się, jak kruche i tymczasowe jest nasze życie, jak bardzo nietrwałe jest poczucie bezpieczeństwa budowane na zdrowiu fizycznym, wysokości konta bankowego czy błyskotliwej karierze zawodowej.
Pod koniec tygodnia byliśmy świadkami gwałtownych protestów ze strony muzułmanów przeciwko publikacjom ukazującym w zachodniej prasie rysunki proroka Mahometa. Okazuje się, że wbrew różnym europejskim „promotorom wolności”, żyją na świecie ludzie, którzy poważnie traktują swoją wiarę i gotowi są bronić religijnych symboli. Trzeba czasami wychodzić poza ciasny horyzont swoich przekonań i brać pod uwagę inny rodzaj wrażliwości. Nie wszyscy myślą tak jak duńscy czy norwescy kreatorzy kanonów kulturowych. Prawdziwy szacunek dla pluralizmu objawia się w umiejętności patrzenia oczami drugiego, a nie filtrowaniu wszystkiego za pomocą swoich kategorii. Nie można siedzieć w wygodnych redakcyjnych fotelach i szafować życiem ludzi, wystawiając ich na ataki ekstremistów szukających pretekstu do wszczynania wojny cywilizacyjnej.
Wracając do transmisji z podpisania paktu stabilizacyjnego, warto przypomnieć, że Kościół nie jest ani prawicowy, ani lewicowy w znaczeniu politycznym, ale jest powszechny, tzn. otwarty na wszystkich ludzi bez względu na przynależność partyjną. Media katolickie powinny burzyć mury, a nie wznosić je coraz wyżej. Jeśli to czynią, wysyłają fałszywy sygnał o Chrystusie i Jego Ewangelii oraz wciągają Kościół w grę, która odbiera mu wiarygodność i autorytet. Zatem na tym polu także trzeba rozszerzyć wrażliwość, żeby budować porozumienie i zgodę.