Logo Przewdonik Katolicki

Bojaźń nie wyklucza miłości

Bp Edward Ozorowski
Fot.

Z księdzem arcybiskupem profesorem Edwardem Ozorowskim, nowym metropolitą białostockim, rozmawia Adam Suwart Z czytania na dzisiejszą niedzielę (5 listopada) dowiadujemy się, jaki powinien być idealny pasterz, kapłan, biskup... (Hbr 7, 23-28). Wzorem najwyższym i jedynym jest Chrystus. Jaka jest w dzisiejszej Polsce istota biskupiej posługi i czy z punktu widzenia 27 lat biskupstwa zauważa...

Z księdzem arcybiskupem profesorem Edwardem Ozorowskim, nowym metropolitą białostockim, rozmawia Adam Suwart

Z czytania na dzisiejszą niedzielę (5 listopada) dowiadujemy się, jaki powinien być idealny pasterz, kapłan, biskup... (Hbr 7, 23-28). Wzorem najwyższym i jedynym jest Chrystus. Jaka jest w dzisiejszej Polsce istota biskupiej posługi i czy z punktu widzenia 27 lat biskupstwa zauważa Ksiądz Arcybiskup, że cele tej posługi się zmieniły?
– Chrystus powołał apostołów, aby szli i głosili Ewangelię. Powiedział: „Nie wyście Mnie wybrali, ale Ja was wybrałem”. To jest chyba najważniejsze do posługi biskupiej, aby nie siebie głosić, tylko Chrystusa; nie swoją naukę, tylko Jego. To Chrystus jest Drogą, Prawdą i Życiem. Sama tytulatura biskupia jest pochodzenia hebrajskiego i greckiego, w polskim języku zaś o biskupie mówimy „pasterz”. W takim rozumieniu przywodzimy na myśl pasterza z czasów Jezusa Chrystusa, który szedł w przodzie, a za Nim szły owce. Myślę, że taki powinien być dziś każdy biskup w Polsce – świadkiem Chrystusa i tym, który pełni Jego misję wobec ludzi, do których został posłany. Jest to udział każdego biskupa w godności Chrystusa jak Głowy, Pasterza i Oblubieńca. To jest najważniejsze, a inne dziedziny życia są na dalszym planie.

W Polsce zmieniały się okoliczności, w których przyszło pracować biskupom. Inaczej wyglądały one za czasów komunizmu, inaczej w okresie „Solidarności”, stanu wojennego, a inaczej prezentują się dzisiaj. Jednak sama posługa jest ciągle ta sama, i dobrze byłoby pamiętać, co jest najwyższym powołaniem i istotą posługi biskupiej, a co jedynie tylko okolicznościami, w których tę posługę się pełni.

Dzisiejszy człowiek śmieje się często Bogu w twarz; sformułowanie „bojaźń Boża” (Pwt 6, 2-6) jest dziś dla wielu anachronizmem. Czy człowiek rzeczywiście powinien „bać się Boga”, o którym tak często mówimy, że jest bogaty w miłosierdzie?
– Często medytuję podany fragment Pisma Świętego z Księgi Powtórzonego Prawa i uważam, że jest on drogowskazem dla wszystkich ludzi, nie tylko dla biskupów czy księży, ale też dla ludzi świeckich. Z tym wiąże się jeszcze inny bardzo ważny fragment – „Szema Izrael – Słuchaj Izraelu”. Jest tam wezwanie, by słowa te „umieścić w swoim umyśle, sercu, wypisać na czole, przywiązać do ręki, by uczyć ich swoje dzieci”. Pokazują one kierunek wychowania, życia. Gdyby ludzie chcieli dziś tak postępować, nie trzeba by alkomatów w szkole, strażników wyłapujących narkotyki, policji, więzień. Dziś stosujemy środki represyjne, których skuteczność nigdy nie będzie doskonała. Zapominamy o punkcie wyjścia.

Pamiętajmy, że bojaźń Boża nie wyklucza miłości. Ona wprost zbudowana jest na miłości Pana Boga do człowieka. To znaczy: miłuję tak, że aż boję się, by nie uczynić czegoś, co nie odpowiadałoby tej Bożej miłości. Św. Jan dodaje, że w prawdziwej miłości nie ma bojaźni. I te różne ujęcia starajmy się ze sobą łączyć w naszym codziennym, ziemskim życiu.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki