Robotników Stoczni Gdańskiej przez ostatnie lata próbowano przekonać, że stoczniowa pochylnia i równia pochyła to jedno i to samo. Kolebka Polskiego Sierpnia posmutniała, ludzie zgorzknieli. Odchodzili na emerytury, pragnąc zapomnieć „tamte wypadki”, o których śpiewał strajkowy bard.
Kolejne rocznice podpisania porozumień sierpniowych wyznaczają upływ czasu od tej historycznej chwili, gdy Polacy byli jednością, upominając się o godność i wolność. Także o krzyż. I wygrali! Dziś w stoczniowym muzeum łatwiej jednak spotkamy obcokrajowca niż rodaka. Nam samym z trudem przychodzi przejrzeć się w sierpniowym zwierciadle.
W Stoczni Gdańskiej zainstalowali się trójmiejscy artyści. Przygotowali „murales” – ścianę, na której wypisano fragmenty robotniczych wspomnień, pamiętników. Chłopcy z Grabówka, chłopcy z Chyloni mają swoje szczere forum. „Człowiekowi chciało się pracować. Teraz przykro patrzeć. Kiedy podczas likwidacji stoczni palili maszyny, żeby je potem sprzedać na złom, pękało mi serce” – napisał jeden z robotników.
Z „murales” zaczyna odpadać farba…