Logo Przewdonik Katolicki

Skarby miasta św. Wawrzyńca

Adam Kusz
Fot.

Echa naszego konkursu: Pamiętamy. Ludzie losy miejsca Fragmenty nagrodzonej pracy konkursowej Brama wciąż otwarta przechodniom ogłasza, że gościnna i wszystkich w gościnę zaprasza powyższe słowa z I Księgi Mickiewiczowskiego Pana Tadeusza śmiało można odnieść do pałuckiego miasteczka Gołańcz, które...

Echa naszego konkursu:
„Pamiętamy. Ludzie – losy – miejsca”

Fragmenty nagrodzonej pracy konkursowej

„Brama wciąż otwarta przechodniom ogłasza, że gościnna i wszystkich w gościnę zaprasza…” – powyższe słowa z I Księgi Mickiewiczowskiego „Pana Tadeusza” śmiało można odnieść do pałuckiego miasteczka Gołańcz, które w swoim herbie ma właśnie otwartą bramę oraz napis „Porta patens esto”. Każdy gość, zmierzający do Gołańczy od strony Kcyni, z daleka zauważy czerwone mury zamkowe, otoczone wysokimi topolami.

Ów zamek, klasztor i postać św. Wawrzyńca to wielowiekowe symbole „mojego” miasteczka, nierozerwalnie splecione z jego dziejami. Legenda głosi, że gdy przed wiekami przybyli tutaj polscy osadnicy, zobaczywszy puste pole, zawołali: „Goła wieś!”. Z tego zawołania powstała z czasem nazwa Gołańcz. Pierwsze pisane przekazy o Gołańczy pochodzą z roku 1222, kiedy wymieniono ją wśród osad płacących dziesięcinę klasztorowi cystersów w Łeknie. Historycy zakładają, że do powstania miasta doszło pomiędzy 1364 a 1399 rokiem. Miejscowość przez wieki należała do Pałuków: Gołanieckich, Grudzińskich, Smoguleckich, Przebendowskich, Mielżyńskich, Czapskich…

Warownia – miejsce sławnej, krwawej bitwy
Do dziś nad brzegiem jeziora Smolary stoją mury gotyckiego zamku Pałuków, którego początki datuje się przed rokiem 1383. Dzięki obronie zamku w czasie szwedzkiego potopu, dokładnie 350 lat temu, miasto weszło do ojczystej historii. Ba, nawet znalazło się w podaniach, legendach!

Już po ocaleniu Jasnej Góry zamek gołaniecki został zaatakowany przez Szwedów, ścigających oddziały hetmana Stefana Czarnieckiego. W murach warowni schroniła się ludność okolicznych wsi. Do oblężenia najeźdźcy ściągnęli cztery armaty. Rozgorzała bitwa. Artyleria rozbiła bramę i umocnienia. Załogę i cywilów wycięto w pień! Zapisy wskazują, że zamek był miejscem śmierci kilkuset osób, w tym kobiet i dzieci. Zginęli tam również księża. Szkoda, iż to miejsce narodowej pamięci nie było nigdy zaznaczone choćby skromną tablicą, epitafium…

Odbudowany w późniejszym czasie zamek, wzbogacony o elementy barokowe, dalej służył właścicielom, aż ponownie popadł w ruinę. Do dziś zachował się mieszkalno-obronny obiekt, z trzech stron otoczony ceglanym murem obronnym z basztą i niepamiętającą okresu potopu barokową bramą wjazdową.

Do dziś krążą w regionie legendy nawiązujące do walk ze Szwedami. Ponoć kasztelanka Hanka, odrzucając miłość wrażego pułkownika, rzuciła się w toń jeziora Smolary. Odtąd, rok w rok, podczas nocy świętojańskiej, z wody wynurza się postać kobieca w bieli. We włosy ma wplecione lilie wodne, w dłoni trzyma bukiet kwiecia. Smutnym wzrokiem ogrania zamkowe mury, po czym z wybiciem północy, na powrót skrywa się wśród fal. Tyle podanie.

Gołaniecki Ośrodek Kultury organizuje cyklicznie imprezę plenerową „Noc św. Jana na zamku Mości kasztelana”, która gromadzi bardzo wielu mieszkańców miasta i okolicy.
Koniec części pierwszej

Fakty i legendy

W konkursie „Przewodnika Katolickiego Diecezji Bydgoskiej” postanowiłem przedstawić osobliwości Gołańczy – pałuckiego miasteczka, w którym mieszkam, które jest najbliższe mojemu sercu. Od 15 lat mam zaszczyt przewodniczyć Towarzystwu Miłośników Ziemi Gołanieckiej. Niektórych może zadziwię, ale z wykształcenia nie jestem historykiem czy dziennikarzem, ale matematykiem. Zgłębianie wszelkich „tajemnic” regionu to moja prywatna pasja. Cieszę się, że mogę przypomnieć dzieje gołanieckiego zamku, dokładnie w 350. rocznicę stoczonej o niego bitwy. Nie powinniśmy bowiem zapominać o ofiarach rzezi, w jaką tamta obronna walka się przerodziła. Liczba poległych jest wysoka, trzeba ją szacować na około 400, głównie cywilów. Gołańcz dumna jest również z „kasztelanki, co nie chciała Szweda”. Ciekawostka: niektóre podania nazywają ją Hanką, a inne Basią. Cóż, z legendami i tak bywa. Inne historie, które zaprezentowałem, są już znacznie solidniej udokumentowane. Choćby dzieje figury św. Wawrzyńca, ocalonej przed zniszczeniem, a niedawno powtórnie umieszczonej na gołanieckim rynku.
Wysłuchał: A. Gajewski

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki