Bieg Łukasza z Kleofasem
Jan Pospieszalski
Fot.
Już tylko tydzień dzieli nas od wizyty Papieża w naszym kraju. Ciągle pamiętam jedną z najtrafniejszych zachęt, którą usłyszałem przed drugą pielgrzymką Jana Pawła II do Polski. Mój ówczesny proboszcz zachęcał wszystkich, by pójść do spowiedzi i przyjąć Komunię św., bo wtedy przyjmiemy Papieża jak prawdziwego Ojca Świętego. Ci, którzy nie pójdą, przyjmą go jedynie jako...
Już tylko tydzień dzieli nas od wizyty Papieża w naszym kraju. Ciągle pamiętam jedną z najtrafniejszych zachęt, którą usłyszałem przed drugą pielgrzymką Jana Pawła II do Polski. Mój ówczesny proboszcz zachęcał wszystkich, by pójść do spowiedzi i przyjąć Komunię św., bo wtedy przyjmiemy Papieża jak prawdziwego Ojca Świętego. Ci, którzy nie pójdą, przyjmą go jedynie jako głowę państwa watykańskiego. Pierwszy element osobistego przeżycia tej pielgrzymki to oczywiście łaska uświęcająca. W mojej rodzinie zbiega się to z Pierwszą Komunią Świętą córki Basi. Mam nadzieję, że przeżyjemy oba te wydarzenia naprawdę duchowo i wzniośle.
Jesteśmy „rozpieszczeni” i oswojeni z pielgrzymkami Jana Pawła II do Polski. Ale to był wyjątkowy dar, szczęście, jakie nas, Polaków, w historii spotkało. Przecież można się cieszyć z wizyty Ojca Świętego, niekoniecznie będącego Polakiem. Tu też odwołam się do wspomnień. W czasie obchodów milenium stawiana była kwestia, czy nasz kraj odwiedzi Paweł VI. Pamiętam tę nadzieję i niesamowitą radość, że z dalekiego Watykanu przyjedzie do nas ten wspaniały papież. Chciałbym dziś w sobie odświeżyć te przeżycia i oczekiwania, jakie miałem wówczas jako 11-letni chłopiec.
Wszyscy zachwycaliśmy się niedawno, jak młody Kościół dał o sobie znać. Cieszyło nas to poruszenie duchowe, gdy ujawniła się niezwykła żarliwość misyjna młodych katolików. Czy uda się odwołać do tych pokładów energii i żarliwości misyjnej, którą w polskim Kościele czuję? Staje mi przed oczami taka scena ewangeliczna. Łukasz z Kleofasem, po całym dniu marszu, kiedy Mistrz chciał iść dalej, nalegali: „Zostań, Panie, z nami, bo ma się ku wieczorowi”. Wiemy, że poznali Go przy łamaniu chleba. Szli całą drogę zmęczeni z Jerozolimy, by przenocować w Emaus i w momencie, gdy dał się im poznać, to oni zostawili wszystko i przebiegli całą tę trasę z powrotem do Jerozolimy.
Gdy widzę młodych kapłanów, którzy się spalają dla innych – mam przed oczyma ten nocny bieg Łukasza i Kleofasa. Ten bieg Łukasza z Kleofasem ciągle można obserwować i chciałbym, by dał o sobie znać właśnie w czasie pielgrzymki Benedykta XVI do Polski.
Sądzę, że wizyta Papieża w okresie wielkanocnym doda nam sił. Niech on będzie dla nas tą chorągwią Zmartwychwstałego. Czerwona chorągiew zwycięstwa, jak krzyż i emblemat grupy na pielgrzymce, jak sztandar dla żołnierza w bitwie wyznacza kierunek.
W czasie pielgrzymki chciałbym, żebyśmy spojrzeli na siebie nie jak na konkurentów, ale jak na bliskich sobie, także w życiu społecznym. Abyśmy zobaczyli, że jesteśmy Polakami, że łączy nas racja stanu, jakieś dobro wspólne, jakiś interes narodowy, że historia jeszcze się nie skończyła. Żebyśmy na moment odłożyli to zacietrzewienie, które zazwyczaj przypisywane jest środowiskom marginesu, a dziś jest obecne w głównym nurcie debaty publicznej. Pragnąłbym, aby nastroje niechęci, zaciętości i przypisywania sobie wzajemnie złych intencji trochę się ostudziły. Dzięki temu łatwiej będzie nam spojrzeć na siebie jako na wspólnotę.