Logo Przewdonik Katolicki

Ksiądz odpowiada

ks. Jan
Fot.

Jesteśmy małżeństwem od kilku ładnych lat. Oboje jesteśmy wierzący i praktykujący. Ostatnio właśnie na tym tle doszło między nami do sporu. Żona uważa, że się za mało modlę. Ciągle mi o tym przypomina. Ja nie czuję potrzeby poświęcania na modlitwę większej ilości czasu, bo modlę się często, ale krótko. Często proszę Pana Boga o pomoc w pracy, w różnych chwilach dnia....

Jesteśmy małżeństwem od kilku ładnych lat. Oboje jesteśmy wierzący i praktykujący. Ostatnio właśnie na tym tle doszło między nami do sporu. Żona uważa, że się za mało modlę. Ciągle mi o tym przypomina. Ja nie czuję potrzeby poświęcania na modlitwę większej ilości czasu, bo modlę się często, ale krótko. Często proszę Pana Boga o pomoc w pracy, w różnych chwilach dnia. Żona jakoś nie może tego zrozumieć. Chciałaby, żebym się modlił tak jak ona, a mnie to nie odpowiada. Czy mam słuchać żony, czy raczej dalej modlić się tak jak uważam?
Marek

Doskonale Ciebie rozumiem. Szkoda, że nie można tego w tej sprawie powiedzieć o Twojej żonie. Dobrze, że rozmawiacie ze sobą na tematy wiary. Pewnie oboje odczuwacie dodatni wpływ tego na Wasze życie rodzinne. Co do modlitwy natomiast, to mam wrażenie, że Twoja małżonka zbyt mocno zaingerowała w Twoją intymną sferę osobistych kontaktów z Bogiem. Myślę, że ona chce dobrze, ale popełnia częsty w relacjach międzyludzkich błąd: mierzy wszystko swoją miarą.

Napotykamy tutaj na źródło częstych nieporozumień i niepowodzeń w życiu małżeńskim. Chodzi o różnicę w przeżywaniu świata, siebie samego i relacji z Bogiem w męskiej i kobiecej psychice. Przecież my się ogromnie od siebie różnimy! Jesteśmy dwoma różnymi światami. Dlatego nie możemy się porównywać, a powinniśmy zdobywać wiedzę o tym, jak myśli, czuje i przeżywa płeć przeciwna. Wtedy będzie mniej nieporozumień.

Na szczęście ostatnimi czasy coraz bardziej dostrzega się wagę tego problemu. Pojawiło się kilka dobrych książek na ten temat. Wspomnę tu tylko „Młodzi i miłość”, wydaną przez Wydawnictwo „W drodze”, albo klasyczną już „Płeć mózgu”. Chodzi o to, byśmy potrafili dostrzec naszą różnorodność, akceptować ją i cieszyć się jej bogactwem. Na tym polega prawdziwa miłość – na spotkaniu dwóch różnych światów i potężnej duchowej wymianie między nimi.

W męskiej psychice tkwi głęboko zakorzeniona świadomość wojownika, rycerza służącego swemu królowi. Nawiązuje do tego wiele fragmentów z Nowego Testamentu oraz Ojcowie Kościoła. „Bojowaniem jest życie człowieka” – mówi św. Augustyn. A św. Benedykt wzywa mnichów do walki o święte posłuszeństwo przykazaniom. Naszym Panem jest Jezus. Jemu służymy, Jego rozkazów słuchamy. Dlatego męska modlitwa może być krótka. Zresztą wartość modlitwy nie długością powinniśmy mierzyć, lecz tym, czy była ona spotkaniem. Nieporozumieniem są, moim zdaniem, próby ujednolicenia duchowości męskiej i kobiecej. Uczmy się raczej wyrozumiałości i szacunku dla odmienności bliźniego.

Krótka modlitwa nie jest znakiem niedbałości czy niechęci. Jeśli taka Tobie wystarcza, jeśli doświadczasz w niej spotkania z Panem, ciesz się tym i niczego nie zmieniaj. Być może wydłużenie czasu modlitwy spowoduje nudę i obniży jej jakość. Pamiętaj jednak, że w szkole modlitwy do końca życia jesteśmy nowicjuszami. Zawsze więc powinniśmy nad modlitwą osobistą czuwać i pracować nad nią, by w ten sposób robić w sercach naszych miejsce dla działania Bożej łaski.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki