Logo Przewdonik Katolicki

To nie zdarzyło się przypadkiem

Aleksandra Polewska
Fot.

Z Andrzejem Nowakiem, dyrektorem Gimnazjum im. Jana Pawła II w Wysokiem (powiat koniński), jednej z pierwszych szkół w Polsce im. Jana Pawła II, rozmawia Aleksandra Polewska Jak zapisał się w Pana pamięci 16 października 1978 roku? - Może wydać się to dziwne, ale nie byłem zaskoczony wyborem polskiego kardynała na głowę Kościoła katolickiego. Wiąże się z tym pewne moje osobiste...

Z Andrzejem Nowakiem, dyrektorem Gimnazjum im. Jana Pawła II w Wysokiem (powiat koniński), jednej z pierwszych szkół w Polsce im. Jana Pawła II,
rozmawia Aleksandra Polewska



Jak zapisał się w Pana pamięci 16 października 1978 roku?
- Może wydać się to dziwne, ale nie byłem zaskoczony wyborem polskiego kardynała na głowę Kościoła katolickiego. Wiąże się z tym pewne moje osobiste doświadczenie. Miałem szczęście uczęszczać na lekcje religii prowadzone przez ks. Pawlaka, bardzo znanego niegdyś w Koninie katechetę, i on, na krótko przed konklawe, poprosił naszą klasę o modlitwę w intencji szczęśliwego dla Kościoła wyboru nowego papieża.
W tamtym momencie ogarnęła mnie jakaś dziwna pewność, że wybór padnie na Karola Wojtyłę. Ta pewność była potężna. Nie potrafię znaleźć słów, by opisać jej siłę. Z nikim nie podzieliłem się tym przeczuciem i później tego żałowałem. Dziś jednak widzę, że między tamtym niezwykłym doznaniem a faktem, że naszej szkole nadano imię Jana Pawła II, jest jakiś związek, że to wszystko nie wydarzyło się przypadkiem, ale w pewien swoisty sposób jedno wyniknęło z drugiego.

Jan Paweł II, jeszcze jako krakowski ksiądz, zasłynął z fantastycznego kontaktu z młodzieżą. Spodziewam się, że postawa Papieża "Wujka" jest dla Pana jako wychowawcy młodych ludzi szczególną inspiracją.
- Na pewno. W tym zawiera się ogromna doza szacunku i odpowiedzialności na rzecz tych, którym się służy. To, co mnie najsilniej ujmuje - i co staram się realizować - to nie przemilczać tego, co da się naprawić, ale nigdy nie ranić godności. To sprawa niesłychanie ważna. Przychodzi mi tu na myśl stwierdzenie prof. Gadacza, że wychowanie to takie chodzenie po grani. Granice są tutaj bardzo płynne i trzeba bardzo uważać, by nie stoczyć się na żadną ze stron, tzn. nie podlizywać się młodzieży, ale również nie przesadzać w rygoryzmie wobec swoich wychowanków.

Czym Papież Polak imponował Panu najbardziej?
- Mógłbym o tym naprawdę długo mówić. Pierwsza rzecz, która mi się nasuwa, to szczerość wobec własnych rozterek życiowych. Z jednej strony możemy powiedzieć, że był to najlepszy Papież, jakiego Bóg dał nam na te czasy, ale z drugiej strony, jeśli popatrzymy na jego młodość, zobaczymy, że otwierała się przed nim kariera literacka, naukowa, aktorska - a on został kapłanem. Przy powołaniu kapłańskim też pojawiły się rozterki: czy ma to być droga karmelitańska, czy bardziej ekstrawertywna, intensywnie otwierająca się na świat. On tego nigdy nie ukrywał, zawsze mówił, że w człowieku działa bardzo wiele sprzeczności, a człowiek realizując swoją wolność, musi sobie z tym radzić. Jan Paweł II był wobec tego szczery i to było cudowne. Druga sprawa - zawsze kładł nacisk na równomierny rozwój i ducha, i ciała. Będąc człowiekiem głębokiej modlitwy i nauki, nie zrezygnował z kajaków, nart czy wspinaczek górskich. A skoro już o tym mówię, to dodam, że moją uwagę bardzo zaprzątał stosunek Ojca Świętego do wypoczynku. Choć był tytanem pracy, zdecydowanie podkreślał, że wysiłek musi być rekompensowany należytym odpoczynkiem i że każdy sam powinien się o ten swój wypoczynek zatroszczyć. W dobie kultu pracy ta postawa wspaniale przypominała o zdrowych proporcjach. Nie mogę nie wspomnieć o tym, że Jan Paweł II był prawdziwym poliglotą i nie miał sobie równych w tej dziedzinie. Niekiedy Kościołowi zarzuca się, że jest strukturą skostniałą, mało otwartą na współczesny świat. Papież Polak całym swoim jestestwem zdawał się temu zaprzeczać. Był otwarty nie tylko na drugiego człowieka, na odmienność kultur, na problemy polityczne, społeczne czy ekonomiczne, ale również na całą nowoczesną technologię, którą wspaniale wykorzystywał do ewangelizacji.

Miał Pan również osobisty kontakt z Janem Pawłem II. Jak Pan wspomina tamte chwile?
- Dzięki Ojcu Świętemu przeżyłem najsilniejsze w swoim życiu spotkanie z Bogiem. Po jednych z tych spotkań w Watykanie, wracając do Polski, zatrzymałem się w Loreto. Tam, w Domku Świętej Rodziny z Nazaretu, Bóg dał mi szczególną łaskę modlitwy. Na kilkadziesiąt minut zupełnie zapomniałem o całym świecie i prosiłem Go, by obdarzył mnie i moją żonę dziećmi, których już od kilku lat oczekiwaliśmy. Po tej modlitwie wstałem, zwróciłem się ku wyjściu i wtedy jakiś wewnętrzny głos powiedział mi: "twoja modlitwa została wysłuchana". Rok później byliśmy już rodzicami, przyszło na świat nasze pierwsze dziecko.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki