Jeszcze nie teraz
Michał Chojnacki
Fot.
Fotografia z 1938 r. Stoją od lewej: Mieczysław Łaszkiewicz, Stefan Białas z synem, Jan Szkudlarek, Mieczysław Derliński, Tadeusz Iciek, Stefan Jankowski, Wacław Żarnowski, Józef Oblizajek, Jerzy Kolski, Ignacy Tęgos. Siedzą od lewej: Antoni Chwiałkowski z synem, Józef Pierczyński, ks. kan. Józef Mężnicki, ks. Józef Lach, Henryk Berczyński. Leżący od lewej: Henryk Karłupski, Zdzisław...
Fotografia z 1938 r. Stoją od lewej: Mieczysław Łaszkiewicz, Stefan Białas z synem, Jan Szkudlarek, Mieczysław Derliński, Tadeusz Iciek, Stefan Jankowski, Wacław Żarnowski, Józef Oblizajek, Jerzy Kolski, Ignacy Tęgos. Siedzą od lewej: Antoni Chwiałkowski z synem, Józef Pierczyński, ks. kan. Józef Mężnicki, ks. Józef Lach, Henryk Berczyński. Leżący od lewej: Henryk Karłupski, Zdzisław Kruszyński
Wprost trudno uwierzyć, ale jednym ze śpiewaków chóru kościelnego "Lutnia" w Kole jest 85-letni Henryk Karłupski. Przygoda pana Henryka ze śpiewem rozpoczęła się, gdy mając lat dwanaście, wstąpił do chóru szkolnego.
W 1937 r., jako siedemnastolatek, Henryk zapisał się do chóru parafialnego im. Stanisława Moniuszki w Kole, który wówczas był chórem męskim i składał się w większości z rzemieślników. Lekcje muzyki i śpiewu prowadził organista, Henryk Berczyński. Ponadto chórzyści włączali się w różnego rodzaju działalność teatralną. - Wcześniej w "Lutni" istniały nieporozumienia między śpiewakami a dyrygentem Opałką. Ksiądz kan. Mężnicki przeciął węzeł niezgody. Zwolnił Opałkę i przyjął nowego organistę, Henryka Berczyńskiego, który objął również obowiązki dyrygenta chóru. Pracę z "Lutnią" rozpoczął od ogłoszenia naboru młodzieży. I właśnie w odpowiedzi na jego apel zgłosiłem się do chóru wraz z moim starszym bratem Bolesławem. Henryk Berczyński prowadził chór do 1980 r. Po nim nastał obecny dyrygent i organista Jan Kordylewski - wspomina senior kolskich chórzystów.
Pan Henryk początkowo śpiewał barytonem. W latach 80., w chórze mieszanym, został zakwalifikowany do basów. Przed II wojną światową należał do Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży. W 1945 r. ożenił się z panną Czesławą. Małżonkowie obchodzili w tym roku piękną rocznicę ślubu. Dziś nestor kolskich chórzystów z dumą i nostalgią przygląda się otrzymanym dyplomom, odznaczeniom, nagrodom. Wraca myślą do przeszłości, utrzymuje korespondencję listowną z córką śp. Henryka Berczyńskiego. Nie może pogodzić się z tym, że w 2000 r. nastąpiło rozbicie chóru na dwie "Lutnie", ale wierzy, że jest to stan przejściowy. Niedawno powiedział, że w roku jubileuszu stulecia "Lutni" odejdzie na "śpiewaczą emeryturę", że czas oddać pole młodym, którzy będą reprezentować parafialny chór "Lutnia" im. Stanisława Moniuszki. W imieniu wielu osób proszę: Panie Henryku - niech Pan nie odchodzi! Jest Pan potrzebny chórowi, a chór Panu! To jeszcze nie jest ten czas!