(...) Wiele samochodów jeżdżących po naszych drogach ma przyklejoną z tyłu naklejkę "ryby", czyli taki znak rozpoznawczy chrześcijan. Można by oczekiwać od ich kierowców bardziej bezpiecznej i kulturalnej jazdy. Skoro umieszczają na pojeździe znak Jezusa, to niech się odpowiednio zachowują. Niestety, tak nie jest. Może księża powinni się tym zająć? Więcej o tym mówić w kazaniach czy ogłoszeniach, żeby ludzie nie jeździli jak szaleni. Tak się zastanawiam, czy nie można by zastrzec tego znaku i przydzielać go tym, którzy naprawdę na niego zasłużyli? Piszę o tym, bo muszę dużo jeździć samochodem i niejedno już na drodze widziałem. Moim zdaniem Kościół za mało o tym mówi.
Sebastian
Być może, iż w kazaniach i katechezach brakuje bezpośredniego odniesienia do ruchu drogowego. Natomiast Kościół ciągle przypomina nam o godności chrześcijanina, o odpowiedzialności za dawanie dobrego świadectwa o Jezusie, o konieczności stosowania zasad Ewangelii w życiu. O tym, że w każdej sferze naszych działań mamy pamiętać o miłości Boga i bliźniego. Bo miłość nie czyni zła, potrafi zmobilizować do unikania krzywdy, którą wyrządzamy lub możemy wyrządzić drugiemu człowiekowi. Każdy w miarę roztropny i inteligentny człowiek może i powinien odnieść te wskazania także do sfery ruchu drogowego. Słusznie zauważyłeś, że niestety na drogach ludzie zapominają o Bogu.
Nie tylko w tej, lecz chyba w każdej dziedzinie życia, napotykamy na mniej czy bardziej świadome przekonanie, że Pana Boga nie interesują szczegóły naszego postępowania. Zatem w sprawach ziemskich możemy rządzić się wyłącznie swoimi zasadami, nie zawsze mądrymi. Zasady ruchu drogowego mają gwarantować wzajemne bezpieczeństwo i szacunek. Skoro jednak brakuje głębszej motywacji do ich przestrzegania, to się o nich zapomina i drogi stają się sceną dzikiej beztroski, głupiej rywalizacji, chęci wyszalenia się i wyżycia. Bardzo to przykre, ale możliwość panowania nad samochodem, możliwość prowadzenia kilkudziesięciu lub kilkuset koni mechanicznych wyzwala w ludziach naprawdę niskie instynkty. Dobrze, jeśli jeszcze strach o własne bezpieczeństwo skłania do rozsądnych zachowań. A jak wielu kierowców myśli o sobie, że za sterami swego auta są nadludźmi... Smutne.
Rzeczywiście, kolosalnym nieporozumieniem jest umiejscowiony na pojeździe znak "ryby", podczas gdy jego kierowca nie szanuje w ruchu drogowym innych i siebie, dając upust swym instynktom, a także świadectwo, ale nie Chrystusowi, tylko własnej ignorancji. Przypuszczam, że wielu właścicieli samochodów nie bardzo orientuje się, że ten znak to wyznanie wiary i zobowiązanie. Może podoba im się jako motyw dekoracyjny? Może kupili samochód z naklejonym już znakiem i nie pofatygowali się, by go ściągnąć?
Nie można tego znaku zastrzec. Kościół nie jest firmą, która ma prawo do swych znaków handlowych i ich broni. Można jednak spróbować więcej mówić o tym, że chrześcijaninem jest się wszędzie - na drodze za kierownicą także. Być może ktoś po lekturze Twego listu i mojej odpowiedzi zdecyduje się na akcję przyznawania honorowej odznaki "ryby" za przestrzeganie zasad wiary też w ruchu drogowym.