Co najmniej 63 zabitych i ok. 130 rannych - to najnowszy bilans trzech zamachów bombowych, dokonanych w egipskim kurorcie Szarm el-Szejk nad Morzem Czerwonym. Polskich turystów nie ma wśród rannych ani wśród zidentyfikowanych ofiar zamachu.
Pierwszy wybuch nastąpił krótko po godzinie 1 w nocy (po północy czasu polskiego) w sobotę na starym bazarze w Szarm el-Szejk. Zaraz potem dwie bomby eksplodowały nad zatoką Naam, gdzie w odległości kilku kilometrów od bazaru zlokalizowane są najbardziej luksusowe hotele Szarm el-Szejk. Zaatakowano tam hotel Ghazala Gardens oraz postój taksówek. Do dokonania zamachów przyznały się w Internecie dwa ugrupowania: "Mudżahedini Egiptu" oraz powiązane z Al-Kaidą "Brygady Abdullaha Azzama Al-Kaidy w Syrii i Egipcie". Według internetowego komunikatu, atak na Szarm el-Szejk był odwetem za "zbrodnie popełniane przez siły międzynarodowego zła, które przelewają krew muzułmanów w Iraku, Afganistanie i Czeczenii". Wielu turystów opuszcza Szarm el-Szejk. W kurorcie wypoczywa ok. 2 tys. Polaków.