(...) W moim przeżywaniu wiary ciągle pojawia się jeden problem. Nie wiem, czy bardziej mam się skoncentrować na zdobywaniu wiedzy o Bogu, czy na innych działaniach? Jeśli na tych innych, to co jeszcze powinienem robić poza modlitwą i lekturą Pisma Świętego? Jak mogę naprawdę zbliżyć się do Chrystusa? Ile w tym wszystkim trzeba zostawić łasce Bożej, a jak wiele może być moim wysiłkiem?
Wojtek
Pan Jezus powiedział, że gwałtownicy zdobywają Królestwo Niebieskie. Chodzi pewnie o to, że tylko ten, kto prawdziwie pragnie przyjaźni z Bogiem, jest w stanie, z pomocą łaski Bożej, do niej dojść. W innym miejscu słyszymy słowa Jezusa: "Szukajcie, a znajdziecie, kołaczcie, a otworzą wam, proście, a otrzymacie". Chrystus Pan daje nam do zrozumienia, że z radością udzieli swoich darów wszystkim, którzy prawdziwie będą ich pragnąć i szukać. Nie pamiętam autora tego powiedzenia, lecz kapitalnie charakteryzuje ono szukanie Boga: "Pracujcie tak, jakby wszystko zależało od was, módlcie się tak, jakby wszystko zależało od Pana Boga".
Twoje pytanie nieodparcie kojarzy mi się ze słowami Pana Jezusa skierowanymi do Marty, siostry Łazarza: "Marto, Marto, troszczysz się i niepokoisz o wiele, a potrzeba mało, albo tylko jednego". Co jest tym "jednym"? Co powinno być istotą naszej wiary, naszej pobożności? Co ma być główną troską każdego chrześcijanina? "Bóg jest Miłością! Kto trwa w miłości, trwa w Bogu!" Miłości powinniśmy szukać przede wszystkim w naszym życiu, miłość praktykować, według niej żyć.
Wiedza religijna, którą zdobywamy, ma służyć budowaniu w naszym życiu postawy miłości i oddania. Nie może być ona sztuką dla sztuki. Mała wiedza potrafi zrodzić pychę i oddalić od miłości. Duża wiedza czyni człowieka pokornym i otwartym na miłość. Weźmy choćby lekturę Pisma Świętego. Jeśli zabraknie w niej pełnego miłości pragnienia poznania Chrystusa, to będzie ona pasjonująca, ciekawa, poruszająca, ale... Straci ten klimat spotkania z żywym Bogiem. Tak więc w pewien sposób wiedza religijna w życiu wiary powinna spełniać funkcję służebną. Powinna nam pomagać poznawać Ukochanego, by tym głębsza była nasza miłość.
Wspomniałeś o podjętych przez Ciebie wysiłkach, rzeczywiście modlitwa i czytanie Biblii to najważniejsze kroki. Wspomniałem już, jak ważne jest w tej sprawie Twoje nastawienie, gorące, pełne miłości pragnienie poznania Boga. Kolejnym elementem jest służba bliźniemu. Nie można kochać Boga, którego się nie widzi, jeżeli nie kochamy bliźniego, którego widzimy, jak pisze św. Jan. Szukanie Pana Boga zawsze musi się przejawiać w trosce o dobre relacje z bliźnimi. Można wręcz powiedzieć, że to one są swego rodzaju miernikiem, na ile pozwoliliśmy miłości Bożej zagościć w naszych sercach.
Pan Bóg też pragnie z naszej strony dowodów miłości. To jest miejsce na ascezę, na podejmowanie rozmaitych ofiar w imię miłości Boga i bliźniego. To sposób na poskramianie własnego egoizmu, by Bóg miał więcej miejsca w nas samych. Harmonijne stosowanie modlitwy, lektury, nauki, ascezy, służby drugiemu człowiekowi ożywione miłością, na pewno uczyni Cię przyjacielem Boga.