Kardynał Karol Wojtyła gościł w Gnieźnie wiele razy. W latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych, jeszcze jako arcybiskup metropolita krakowski, przyjeżdżał na zaproszenie Prymasa Polski kardynała Stefana Wyszyńskiego, by wziąć udział w dorocznych uroczystościach patronalnych ku czci św. Wojciecha. Któż wtedy przypuszczał, że zostanie papieżem!
Co roku było podobnie. W sobotni wieczór z gnieźnieńskiej katedry wyruszała procesja z relikwiami św. Wojciecha, która podążając ulicami Gniezna, docierała na Wzgórze Zbarskie, gdzie kard. Wojtyła wygłaszał kilka słów do wiernych. Skromny, rozmodlony, uśmiechnięty, niezwykle bezpośredni... Taki pozostał we wspomnieniach tych, którzy pamiętają te szczególne dni...
I górali przywoził
- Przyjeżdżał do Gniezna co roku - mówi ks. kan. Jan Kubicki, proboszcz parafii pw. św. Michała Archanioła w Gnieźnie. - W latach siedemdziesiątych utarło się nawet, że to on ,,odpowiada" za wieczorną procesję z relikwiami św. Wojciecha. Pamiętam, że szedł skupiony, zamyślony i zawsze ,,o krok" za kardynałem Wyszyńskim. Nigdy nie wysuwał się na pierwszy plan. Sądzę, że wynikało to z ogromnego szacunku, jakim przez całe życie darzył Prymasa Tysiąclecia.
Późniejszy papież przywoził z sobą do Gniezna relikwie św. Stanisława i... górali, którzy odziani w tradycyjne regionalne stroje, uświetniali uroczystości odpustowe głośnym śpiewem i muzykowaniem. Niektórzy śmiali się wówczas, że kardynał Wojtyła urządza wraz z ziomkami prawdziwy najazd na pierwszą stolicę Polski. Nie obrażał się, bo sam lubił żartować. Ks. kan. Andrzej Grzelak, proboszcz parafii pw. Chrystusa Wieczystego Kapłana w Gnieźnie, wspomina, iż swym niebywałym poczuciem humoru ówczesny arcybiskup krakowski jednał sobie wszystkich, niwelując dystans i pokoleniowe bariery. Nic dziwnego, że ludzie, zwłaszcza młodzi, tak do niego lgnęli.
Gdybym wiedziała, że zostanie papieżem
Przed trzydziestu, czterdziestu laty uroczystości świętowojciechowe miały dużo skromniejszy i zdecydowanie bardziej lokalny wymiar. Niemniej ich klimat był specyficzny. Udekorowane okna, odświętnie przybrane ulice, rzesze ludzi podążających w procesjach i uczestniczących w sumach odpustowych odprawianych pod przewodnictwem kard. Stefana Wyszyńskiego, którego słów słuchano z zapartym tchem. - Wszyscy byliśmy w niego wpatrzeni - mówi ks. kan. Marian Aleksandrowicz, dyrektor Archiwum Archidiecezji Gnieźnieńskiej. - Nikt nie przypuszczał, że podążający za nim arcybiskup krakowski zostanie kiedyś papieżem. Pamiętam, że w 1978 roku podczas błogosławieństwa udzielanego dzieciom po nieszporach do Prymasa ustawiła się długa kolejka matek z pociechami, a przy kardynale Wojtyle było trochę pusto... Później, gdy miałem okazję rozmawiać z kilkoma z nich, wzdychały: ,,Gdybym wiedziała, że on zostanie papieżem...".
Tak zachowują się polscy biskupi
Kardynał Karol Wojtyła umiał zaskakiwać. Jeździł na nartach, brał udział w spływach kajakowych, chodził po górach... Był niekonwencjonalny, jak na owe czasy. Ks. kan. Marian Aleksandrowicz wspomina, iż podczas pamiętnego spotkania z młodymi w Gnieźnie w 1979 roku, któryś z dostojników kościelnych, obserwując spontaniczne zachowanie Ojca Świętego, powiedział, iż podważa on autorytet papiestwa. Kard. Wyszyński odpowiedział wówczas z uśmiechem: ,,No cóż... tak właśnie zachowują się polscy biskupi".
Jan Paweł II nie zapomniał o Gnieźnie i uroczystościach patronalnych ku czci św. Wojciecha, w których niegdyś tak często uczestniczył. Po wielu latach pamiętał i miejsca, i ludzi. Jak mówi ks. kan. Jan Kubicki, gdy w 1985 roku gościł wraz z kolegami kursowymi w Watykanie, Ojciec Święty bez problemu rozpoznał twarze tych, których wówczas w Gnieźnie spotykał. I wspominał... Wzgórze Zbarskie, stojący tam kościół pw. św. Michała Archanioła oraz balkon Rezydencji Arcybiskupów Gnieźnieńskich, z którego wraz z kard. Stefanem Wyszyńskim tylekroć pozdrawiał wiernych.
,,Przybywamy tutaj do relikwii św. Wojciecha, my biskupi i przedstawiciele ludu Bożego, z całej dzisiejszej Polski. Przybywamy w tym przeświadczeniu, że tutaj jest nasze Gniazdo. Polska przez tyle stuleci rosła z tego Gniazda. Jeśli dzisiaj do niego wracamy, to po to, ażeby wyrazić jedność z naszym początkiem - jedność, która zawsze żyła i rozwijała się, bez względu na to, jakie były koleje naszego narodu i państwa".
Kard. Karol Wojtyła, słowa wygłoszone na Wzgórzu Zbarskim 26 kwietnia 1975 roku, podczas obchodów 975-lecia metropolii gnieźnieńskiej