(...) Po wielu przemyśleniach doszłam do wniosku, że chrześcijaństwo jest religią pełną optymizmu - zwycięstwo Chrystusa nad śmiercią, w przyszłości ostateczna wygrana. Dobra. Tylko dlaczego my, katolicy, nie potrafimy żyć tak pogodnie, jak prosta i pogodna jest nauka Jezusa? Na tle państw europejskich my, Polacy, wykazujemy się ogromnie pesymistycznym podejściem do życia i prawdą jest, że narzekanie jest naszą narodową cechą. Znam to z własnego doświadczenia. Wróciłam po dziesięciu miesiącach pobytu za granicą do Polski i już w autokarze zaczęły się narzekania. Czy to nie wstyd i obraza Boga, że tyle narzekamy?
Marta
Zgadzam się w jakiejś części z Twoimi obserwacjami, lecz nie podpiszę się w całości pod Twoimi wnioskami. Nie pasuje mi w nich zbyt wiele uogólnień. A twierdzenia ogólne bardzo rzadko dobrze i odpowiednio opisują rzeczywistość.
Zacznijmy od tego, że chrześcijaństwo jest religią optymizmu i pogody ducha. Zgoda, lecz nie możemy zapomnieć o realizmie naszej wiary. Nie tracimy kontaktu z życiem; dostrzegamy przeciwieństwa, jakie ze sobą niesie. Tak więc, chrześcijanin to człowiek, który cieszy się życiem jako darem Bożym, lecz potrafi też nieść swój krzyż, jeśli taka jest wola Najwyższego. Problemem w naszej pobożności i wierze jest może położony zbyt wielki nacisk na małość i słabość człowieka. Nauczyciele wiary za mocno próbują straszyć grzechem i obrazą Boga. Daleki jestem od odrzucania świadomości grzechu. Brakuje mi jednak położenia mocniejszego akcentu na to, że w Chrystusie chrześcijanin może zwyciężyć zło i grzech oraz odzyskać przyjaźń z Bogiem. Przesadne akcentowanie grzechu człowieka owocuje negatywną wizją siebie, świata, innych ludzi, w konsekwencji również narzekaniem. Jeszcze raz podkreślam, o grzechu nie wolno nam zapomnieć! Tak samo, jak nie wolno nam zapomnieć o tym, że Jezus jest potężniejszy od zła!
Mam wrażenie, że w swoich wnioskach zastosowałaś stereotyp: "Polak-katolik". Nie zgadzam się z takim stwierdzeniem. Bo choć statystycznie rzeczywiście zdecydowana większość Polaków przyznaje się do wiary katolickiej, to jednak niewielu tak naprawdę kieruje się jej zasadami w życiu. Fakt bycia Polakiem nie jest równoznaczny z katolicyzmem i głęboką wiarą. Powiem więcej: nawyk narzekania rozpowszechniony wśród Polaków jest antyświadectwem chrześcijaństwa. Człowiek wierzący przyjmuje bowiem wszystko, co go w życiu spotyka, jak dar Bożej Opatrzności. Może nie zawsze mu się to podoba, lecz stara się zaufać Bogu. Nie narzeka, nie rozczula się nad sobą, lecz mężnie chce naśladować Chrystusa w dźwiganiu krzyża. Narzekanie powinno być obce duchowi chrześcijaństwa.
Nasze narodowe wady są smutnym potwierdzeniem powierzchowności naszej wiary. Pokazują, że Ewangelia Jezusa nie dociera do wielu serc, nie sięga głębiej. Jesteśmy katolikami z przyzwyczajenia, tradycji, wychowania, a nie, niestety, z własnego wyboru i głębokiego przekonania. Dlatego też nie można utożsamiać bycia Polakiem z byciem katolikiem.
Skoro Ty jesteś z wyboru i przekonania osobą wierzącą, skoro pragniesz kierować się w życiu Dobrą Nowiną Chrystusa, to staraj się swoją pogodą ducha i zaufaniem Bogu świadczyć przeciwko obiegowym opiniom. To może niewiele, lecz każdy głęboko wierzący chrześcijanin potrafi niesamowicie "zarażać" otoczenie swoim optymizmem. "Wy jesteście solą ziemi" - nie możemy zapominać o tych słowach Chrystusa.