Logo Przewdonik Katolicki

Relikwia z Turynu

Tadeusz Krajewski
Fot.

Całun Turyński jest bezcennym, materialnym i historycznym dokumentem i dowodem: życia, śmierci i zmartwychwstania Pana naszego, Odkupiciela ludzkości, Jezusa Chrystusa. Historia zachowania płótna pogrzebowego nazywanego Całunem i jego niedawne odczytanie jest wielkim darem Bożej Opatrzności. Od dwudziestu wieków jego historia jest wpleciona w wydarzenia historyczne na drodze wędrówki z...

Całun Turyński jest bezcennym, materialnym i historycznym dokumentem i dowodem: życia, śmierci i zmartwychwstania Pana naszego, Odkupiciela ludzkości, Jezusa Chrystusa. Historia zachowania płótna pogrzebowego nazywanego Całunem i jego niedawne odczytanie jest wielkim darem Bożej Opatrzności. Od dwudziestu wieków jego historia jest wpleciona w wydarzenia historyczne na drodze wędrówki z Jerozolimy do Turynu.
Dzieje Całunu zaczynają się w mieście Edessa (obecnie Urfa w Turcji, 560 km na północ od Jerozolimy) za panowania dynastii króla Abgara. Są to lata 13-50, a więc częściowo do 33 roku za życia Chrystusa. Monarcha ciężko chorował. Paraliż odebrał mu władanie w nogach. Doszły do niego wiadomości o nauce i uzdrowieniach Zbawiciela, wysłał więc przez swojego posłańca list do Chrystusa. Posłaniec wrócił z wiadomością, że zaproszenie jest przyjęte, ale Jezus przyśle do Edessy jednego ze swych uczniów dopiero wtedy, gdy Jego misja dobiegnie końca. Jeden z siedemdziesięciu uczniów Zbawiciela przybył wreszcie do króla. Gdy wchodził do komnat, trzymał nad czołem Całun, który złożony był w taki sposób, że widoczna była na nim twarz Zbawiciela. Gdy leżący monarcha ujrzał wielką jasność bijącą z trzymanego płótna, natychmiast odzyskał władanie w nogach i podbiegł do apostoła, zwanego Tadeuszem. Został uleczony. W Edessie znajdowali się wyznawcy Chrystusa. Opiekowali się Całunem, który stał się cudownym znakiem i dowodem działalności Zbawiciela. Ten fakt potwierdzony został w manuskryptach syryjskich, które odnaleziono w grotach skalnych, mówił o tym papież Stefan III w roku 1130 oraz opisane zostało to w dokumentach Biblioteki Watykańskiej, w tzw. Kanonach z XII wieku. Syn Abgara również był jego wielkim adoratorem. Niestety, wnuk, późniejszy król Manu VI, zaczął prześladować chrześcijan, którzy w większości musieli opuścić miasto. W obawie o los Relikwii, Całun ukryto, bez pozostawienia wiadomości, gdzie. Ci, którzy znali tajemnicę - pomarli. Edessę kilkakrotnie nawiedzały powodzie, które ją poważnie zniszczyły. Podczas jej odbudowy znaleziono zamurowaną skrzynię z Całunem. Stare kroniki i całe pokolenia ustnie ocaliły pamięć i przywróciły świetność i świętość Relikwii. Ponowiły się cudowne zjawiska i uzdrowienia w czasie modlitw przy nim. W roku 544 Edessę oblegali Esseńczycy. Prośby o ocalenie składane przed Całunem ocaliły miasto. Wytworzyła się nowa wspólnota chrześcijan. Z okolicznych miast zaczęli przybywać ludzie. Sława Całunu spowodowała, że władca sąsiedniego kraju, sam cesarz Bizancjum w Konstantynopolu, zapragnął mieć go u siebie. Gdy nie pomogły propozycje zakupu, pojmał znane osobistości i dokonał oblężenia miasta. W końcu pieniądze i strach zwyciężyły - Całun znalazł się w Konstantynopolu. W Edessie znajdował się do 944 roku.
Klękali przed nim władcy
Cesarz Jan Krukauze umieszczał go kolejno w trzech świątyniach. Zapraszał monarchów z sąsiedztwa. W trakcie Czwartej Wyprawy Krzyżowej w otoczonym przez wojsko Konstantynopolu nastąpiły rabunki, plądrowanie świątyń i wielki chaos. W takich okolicznościach, lecz nie wiadomo dokładnie, w jaki sposób, w posiadanie Całunu wszedł francuski rycerz Geofrey de Charny - jeden z założycieli potężnego zakonu templariuszy - który wrócił z nim do swojej ojczyzny. Płótno znalazło się w Europie. Był rok 1203. Znając dotychczasowe burzliwe dzieje Całunu, templariusze utrzymywali w wielkim sekrecie fakt jego posiadania. Był dostępny jedynie dla wąskiego grona przełożonych zakonu. Kroniki podają, że dopuszczano do niego również nowo wstępujących do zakonu, żeby, jak czytamy, "ujrzeć na chwilę najdoskonalsze wyobrażenie Boga oglądane na ziemi". Templariusze w swoich klasztorach w Europie zaczęli kopiować twarz Zbawiciela z Całunu. Z czasem proceder ten został ujawniony, a to kłóciło się z wyobrażeniem Boga. Wprost przerażało. Zaczęto rozgłaszać, że templariusze oddają część bałwanowi - a więc są bałwochwalcami.
Oddali życie w jego obronie
O wiele wcześniej potężne zamki, zasobność, organizacja - stworzyły wokół dworu króla Francji Filipa VI atmosferę zazdrości i zawiści - kto bogatszy, kto potężniejszy. Pytano: zakon czy król? Dokonano napaści na zamek w Paryżu. Zwierzchników spalono na stosie, wnętrza obrabowano, klasztory skonfiskowano. Poszukiwania niezwykłej Relikwii nie dały rezultatu. Całun został ukryty przez syna zamordowanego Geofrey'a de Charny w rodowej posiadłości Chambrey. W 1389 roku ta rycerska rodzina umieściła go w skromnym, drewnianym kościółku u kanoników w Lirey, gdzie na przestrzeni kilku lat był publicznie wystawiony. Wieść o tym szybko się rozeszła i do kościółka zaczęli przybywać liczni pielgrzymi. Biskup tej diecezji Henryk de Poitres oskarżył jednak wystawców o szalbierstwo polegające, jak czytamy, "na chytrze pomalowanym płótnie". Próbował go skonfiskować. Napisał w tej sprawie do swego zwierzchnika, którym był wtedy antypapież z Awinionu Klemens VII. Zakazu biskupa o wystawiania Całunu kanonicy nie usłuchali. Natomiast zagrożenie istniało. Wnuczka Geofrey'a po śmierci swego ojca przez wiele lat poszukiwała godnego i bezpiecznego miejsca dla Relikwii. Na kilka lat przed śmiercią przekazała Całun księciu Ludwikowi Sabaudzkiemu. Na wiadomość o tym Arcybiskup Mediolanu Karol Boromeusz (obecnie święty) złożył ślubowanie, że po Całun z Chambrey uda się w pieszą pielgrzymkę. Czternastego września 1578 r. książę Emanuel Filibert przeniósł Całun do Turynu, by skrócić długą i męczącą podróż biskupowi. W testamencie książę Emanuel polecił, by pieniądze zebrane na jego pogrzeb przeznaczyć na budowę kaplicy Całunu. W czerwcu 1898 roku, z okazji trzechsetnej rocznicy założenia Bractwa Przenajświętszego Całunu oraz tysiąc pięćsetnej rocznicy soboru w Turynie, wystawiono do publicznej czci święty Całun i wówczas wykonano pierwszą jego fotografię. Doszło wtedy do rewelacyjnego odkrycia: tajemnicza figura na Całunie odbita jest w negatywie, a poprzez procesy fotograficzne ukazuje się jako pozytyw, tak jak jest w rzeczywistości. Następne fotografie wykonano w 1931 roku, a pierwsze fotografie w kolorze w 1969 roku. Zdjęcia przyczyniły się do dokładnego i bardzo szczegółowego zbadania Całunu. Do ponownego wystawienia doszło najpierw 1931 roku, a następnie w 1933 roku, podczas nadzwyczajnego Roku Świętego. W czasie II wojny światowej Całun był przechowywany w klasztorze benedyktyńskim w Montevergine. Dopiero w 1973 roku odbyło się pierwsze telewizyjne "wystawienie" Całunu i pobranie próbek w celu dokonania dokładnych badań naukowych. Ostatnie wystawienia miały miejsce w 1978 i 2000 roku - obydwa nawiedził Ojciec Święty.
Oryginał czy falsyfikat?
Krytycy, którzy uważają Całun za falsyfikat, nie tylko nie potrafią ustalić, jaką techniką został on wykonany, ale również gdzie i kiedy popełniono fałszerstwo. Wiadomo, że nawet przy użyciu współczesnej technologii nie dałoby się skopiować Całunu - tym bardziej nie było to możliwe w średniowieczu. Wiele sekretów Całunu Turyńskiego ujrzało światło dzienne dopiero w ostatnim ćwierćwieczu. Można się zastanawiać, czy nie był on przeznaczony specjalnie dla naszych czasów. Gdyby nie program badań kosmicznych i niesłychany rozwój techniki komputerowej, dalej nie wiedzielibyśmy, jak wielki skarb mamy w rękach. Dowodów dostarczyły odkrycia z dziedziny archeologii, botaniki, analizy tkanin, palinologii, analizy kamieni, historii sztuki, egzegetyki, etnologii, bibliologii, studiów nad bliskowschodnimi obrzędami pogrzebowymi, rzymskim uzbrojeniem i sposobami krzyżowania. Okoliczności uzwiązane z ukrzyżowaniem i zmartwychwstaniem Jezusa oraz ich ślady utrwalone w Całunie Turyńskim nie mają analogii. To płótno to nie falsyfikat. Jak się wydaje, jest najbardziej niezwykłą relikwią na świecie, a ukrzyżowanie i zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa to bezprecedensowe wydarzenie w całej historii ludzkości. Po raz pierwszy w historii ludzie z całego świata mają możliwość spojrzenia na te wydarzenia w sposób bezstronny i rzeczowy.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki