Po każdej Mszy Świętej były zbierane ofiary do puszek Caritas. Wychodzący z kościoła mieli już uszykowaną bądź szukali jej w swoich torebkach czy kieszeniach. Tak też było z panią Teresą. Z torebki wyciągnęła portmonetkę, a z niej ofiarę. A że z kościoła wychodziło dużo ludzi, więc tę czynność wykonała dość nerwowo. To zapewne spowodowało, że do puszki włożyła 10 złotych, a zgubiła... 200. Po chwili ktoś to zauważył, podniósł banknot i przyniósł do zakrystii. Po tygodniu w ogłoszeniach podano informację o znalezionych pieniądzach. Po jednej z Mszy św. przyszła do zakrystii pani Teresa i odebrała, co zgubiła.
Nie łudźcie się. Ani złodzieje, ani chciwcy, ani zdziercy nie odziedziczą królestwa Bożego
1 Kor 6,10
Od wielu lat żyjemy w społeczeństwie gospodarczo sprywatyzowanym. W zakładach pracy i sklepach jest coraz więcej produktów i coraz lepsze urządzenia lub formy kontroli, które nie pozwalają na przywłaszczenie czyjejś rzeczy. Wielu ma świadomość, że wykryta kradzież wiązałaby się z natychmiastowym zwolnieniem z pracy. Ciągle w znacznej części pozostajemy krajem katolickim. Lecz jednak...
Co tydzień gazety podają informacje o aferach - z reguły na dużą skalę. Zawsze pozostaje pytanie: ile ich jeszcze nie wykryto? Nie czytamy w prasie o kradzieży jabłek ze straganów czy długopisów z biur. Niestety, ciągle dużo u nas różnych form nieuczciwości, niesprawiedliwości, niesumienności. Być może mój pogląd spotka się z dyskusyjnym odbiorem. Otóż uważam, że jeśli kradnie niewierzący, można to zrozumieć, jeśli zaś czyni to katolik, to już nie.
Wymóg wiary i sumienie zakłada konkretną moralność. Ta zaś wyraża się między innymi w uczciwości i sprawiedliwości. W takich krajach jak Szwecja czy Norwegia uczciwość i zaufanie dla nas, Polaków, jest uderzające i porażające. Otwarte samochody, niekiedy z kluczykami w stacyjce, skrzynki pocztowe bez kłódek, sklepy bez kamer monitorujących, nad brzegami jezior pozostawiane bez żadnego zabezpieczenia łodzie motorowe... to tylko niektóre przykłady. Zdumiewające i bardzo zastanawiające jest to, że wymienione kraje mają duży procent ludzi, którzy deklarują się jako niewierzący lub całkowicie obojętni religijnie... Są jednak bardzo uczciwi. A my...?
Wspomniany wcześniej przykład z bramy mojego kościoła to naturalna prawidłowość: nie kradnę, bo chodzę do kościoła. Tak powinno być! Wielu z nas musi dojrzewać do prostoty wyrażającej się w stwierdzeniu: jestem katolikiem, więc nie kradnę... jestem katolikiem, więc nie kłamię... jestem katolikiem, więc...
Mam świadomość, że ta prostota jest trudna, ale czy niemożliwa do spełnienia? Czytajmy gazety, ale przeżywajmy Ewangelię, owszem, rozmawiajmy o odkrytych aferach, ale na modlitwie nabierajmy mocy do dobrego życia. Wychodząc z kościoła, pamiętajmy, do czego zobowiązuje nas obecność w nim...