Odmówiłem zgody na pełnienie funkcji matki chrzestnej. Osoba, która została o to poproszona, nie spełniała wymagań wierzącej katoliczki. Matka dziecka, nie mogąc się z tym pogodzić, udała się do urzędu biskupiego zwanego kurią. Tam księdzu doktorowi przedstawiła problem. By sprawę rozstrzygnąć sprawiedliwie, zostałem i ja zapytany o przyczyny swojej decyzji. Po wysłuchaniu obu stron ksiądz doktor podtrzymał moje postanowienie. Dziecko otrzymało chrzest, ale jego matką chrzestną była inna kobieta.
Do zadań biskupa należy między innymi troska o przestrzeganie prawa bożego i kościelnego
Do parafii sprowadziła się nowa rodzina. Jedno z dzieci chodziło do klasy drugiej, czyli komunijnej. Gdy rodzice zgłosili chłopca do tego sakramentu, poprosiłem o zaświadczenie potwierdzające uczęszczanie na lekcje religii i spotkania parafialne związane z formacją dziecka i rodziców. Niestety, nie otrzymałem tego. W związku z tym odmówiłem przyjęcia chłopca do grupy dzieci pierwszokomunijnych. I w tym wypadku szukano nadziei u urzędników kurialnych. Sprawę wzięła w swoje ręce babcia chłopca. Po wysłuchaniu obu stron władza duchowna podtrzymała moją decyzję.
Ksiądz jest omylny jak każdy człowiek. Stąd różnego rodzaju sądy i urzędy, których zadaniem jest rozstrzyganie spraw według prawdy i sprawiedliwości. Do zadań biskupa należy m.in. troska o przestrzeganie prawa Bożego i kościelnego. Zawsze, gdy wierni świeccy mają wątpliwości co do tego, że zostali niewłaściwie potraktowani, mogą się odwołać i zostaną wysłuchani. Owszem, w myśl starej rzymskiej zasady audiatur et altera pars (należy wysłuchać i drugiej strony) sądzący tak właśnie czyni. Ksiądz, odmawiając komuś prawa na przykład bycia rodzicem chrzestnym, nie kieruje się względami ludzkimi, ale prawnymi. Wyżej wspomniana panienka do kościoła chodzi raz w roku, a ma do niego... kilkadziesiąt metrów. Podobnie ów chłopiec z tego powodu, że zamieszkał w domu przydzielonym przez opiekę społeczną, zachodziło niebezpieczeństwo, że mógł nie chodzić nie tylko na religię, ale nawet do szkoły. Brak jakichkolwiek zaświadczeń, dokumentów to podejrzenie tylko potwierdzało.
Jakkolwiek spojrzymy na przedstawiony problem, trzeba się cieszyć i radować z tego, że wierni świeccy mogą się odwołać do wyższej instancji. Co więcej, idąc na skargę na swojego księdza, mogą mieć moralną pewność, że urzędnik biskupi jest człowiekiem nieprzekupnym. Przeciwnie jest w sądach i urzędach państwowych, tam spotkać człowieka uczciwego, który ma władzę, nie jest tak łatwo, by nie powiedzieć, że jest bardzo trudno. Zachęcam moich Czytelników do tego, żeby byli dobrymi doradcami swoich bliskich i znajomych, ilekroć powstanie problem między proboszczem a parafianinem. Warto korzystać z sądu i urzędu, który chyba pozostał jedynym, w którym nie ma korupcji. Prawda i sprawiedliwość nie jest niczym przykryta...