Logo Przewdonik Katolicki

To wtedy dzieje się cud

Papież Franciszek przewodniczył Mszy św. z okazji Jubileuszu Sił Zbrojnych, Policji i Służb Bezpieczeństwa na placu św. Piotra | fot. Grzegorz Gałązka/East News

Nauczanie papieskie

Miejsca, w których cierpimy, są często miejscami dzielenia się, gdzie wzajemnie się ubogacamy. Ileż razy przy łóżku chorego uczymy się nadziei! Ileż razy, stojąc blisko tych, którzy cierpią, uczymy się wierzyć! Ileż razy, pochylając się nad potrzebującymi, odkrywamy miłość! A więc uświadamiamy sobie, że jesteśmy „aniołami” nadziei, posłańcami Boga, jedni dla drugich, wszyscy razem: chorzy, lekarze, pielęgniarki, członkowie rodzin, przyjaciele, kapłani, zakonnicy i zakonnice; tam, gdzie jesteśmy: w rodzinach, przychodniach, domach opieki, w szpitalach i w klinikach.
I ważne jest, abyśmy potrafili uchwycić piękno i znaczenie tych spotkań łaski i nauczyli się zapisywać je w duszy, aby o nich nie zapomnieć: aby zachować w sercu życzliwy uśmiech pracownika służby zdrowia, wdzięczne i ufne spojrzenie pacjenta, wyrozumiałą i troskliwą twarz lekarza lub wolontariusza, pełną oczekiwania i zatroskania twarz małżonka, dziecka, wnuka lub drogiego przyjaciela. To wszystko są światła, które warto docenić, które nawet w ciemnościach próby nie tylko dają siłę, ale uczą prawdziwego smaku życia, w miłości i w bliskości.
Orędzie na obchodzony 11 lutego XXXIII Światowy Dzień Chorego

Przede wszystkim Jezus zobaczył. Ma On uważne spojrzenie, które nawet pośród wielkiego tłumu pozwala Mu dostrzec dwie łodzie zbliżające się do brzegu, i zobaczyć rozczarowanie na twarzach tych rybaków, którzy teraz płuczą swoje puste sieci po nieudanej nocy. Jezus kieruje swoje pełne współczucia spojrzenie w oczy tych ludzi, dostrzegając ich zniechęcenie, frustrację, z powodu całonocnej pracy bez złowienia czegokolwiek, poczucie pustego serca, tak jak te sieci, które teraz trzymają w rękach.
I widząc ich zniechęcenie, Jezus wszedł. Prosi właśnie Szymona, aby odbił łodzią od brzegu i wchodzi na nią, wkraczając w przestrzeń jego życia, wkraczając w tę porażkę, która tkwi w jego sercu. To jest piękne: Jezus nie ogranicza się do obserwacji spraw, które się nie udają, jak to często my robimy, kończąc na zamknięciu się w narzekaniu i goryczy. Natomiast On przejmuje inicjatywę, idzie na spotkanie z Szymonem, zatrzymuje się przy nim w tym trudnym momencie oraz postanawia wsiąść do łodzi jego życia, która tej nocy powróciła na brzeg bez sukcesu.
Wreszcie, gdy wszedł, Jezus usiadł. W Ewangeliach jest to typowa postawa nauczyciela, tego, który naucza. Istotnie, Ewangelia mówi, że usiadł i nauczał. Widząc w oczach i sercach tych rybaków gorycz z powodu nocy bezowocnego trudu, Jezus wszedł do łodzi, aby nauczać, to znaczy głosić dobrą nowinę, wnieść światło w tę noc rozczarowania, opowiedzieć o pięknie Boga w trudzie ludzkiego życia, aby ludzie poczuli, że wciąż jest nadzieja, nawet gdy wszystko zdaje się stracone.
I wtedy dzieje się cud: kiedy Pan wchodzi do łodzi naszego życia, aby przynieść nam dobrą nowinę o Bożej miłości, która zawsze nam towarzyszy i nas podtrzymuje, wtedy życie zaczyna się na nowo, nadzieja się odradza, powraca utracony entuzjazm i możemy ponownie zarzucić sieć w morze.
Homilia w niedzielę 9 lutego, podczas obchodów jubileuszu wojska, policji i służb mundurowych

Pewne praktyki w mediach sprawiają, że stajemy się niewrażliwi, co prowadzi do ogólnego zatwardzenia serc. W rzeczywistości grozi nam utrata tego, co najszlachetniejsze w ludzkim sercu: miłosierdzia i współczucia. (…)
Obecnie ponad czterdzieści milionów dzieci zostało przesiedlonych w wyniku konfliktów, a około sto milionów jest bezdomnych. Istnieje również tragedia niewolnictwa dzieci: około stu sześćdziesięciu milionów dzieci jest ofiarami pracy przymusowej, handlu ludźmi, wszelkiego rodzaju nadużyć i wykorzystywania, w tym przymusowych małżeństw. Są miliony dzieci migrantów, czasami z rodzinami, ale często samotnie. Zjawisko nieletnich bez opieki jest coraz częstsze i poważniejsze.
Wielu innych nieletnich żyje w „zawieszeniu”, ponieważ nie zostali zarejestrowani przy urodzeniu. Szacuje się, że sto pięćdziesiąt milionów „niewidzialnych” dzieci nie ma osobowości prawnej. Stanowi to przeszkodę w dostępie do edukacji lub opieki zdrowotnej, a co gorsza, ponieważ nie są objęte ochroną prawną, mogą być łatwo wykorzystywane lub sprzedawane jako niewolnicy. To się faktycznie dzieje! Możemy pomyśleć o małych dzieciach Rohingja, które często walczą o rejestrację, lub o „nieudokumentowanych” dzieciach na granicy Stanów Zjednoczonych, tych pierwszych ofiarach tego exodusu rozpaczy i nadziei dokonanego przez tysiące ludzi przybywających z południa do Stanów Zjednoczonych Ameryki i wielu innych.
Niestety, ta historia ucisku dzieci ciągle się powtarza.
Przemówienie podczas Światowego Szczytu Praw Dziecka w Watykanie w poniedziałek 3 lutego

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki