Logo Przewdonik Katolicki

Czasem musi być beztrosko

fot. Piotr Łysakowski

Jeśli chcemy integralnie patrzeć na człowieka, potrzebuje on odpoczynku nie mniej niż pracy. Nie można deprecjonować czasu przeznaczonego na odpoczynek

Nie mamy raczej zbyt dobrej opinii o kimś, kto żyje beztrosko. Właściwie kiedy tak o kimś mówimy, to z jakąś nutą pogardy. A przynajmniej braku akceptacji dla tego stylu życia. A co, gdyby powiedzieć, że nie da się odpocząć, jeśli nie pozwoli się sobie na odrobinę beztroski? Czy jesteśmy w stanie wyobrazić sobie siebie beztroskich?
Czasem słucham wspomnień ludzi, którzy wracają do lat dziecięcych. Zmęczeni natłokiem spraw, przygnieceni problemami, z gęsto zaplanowanym kalendarzem i mnóstwem spraw na liście „to do”, wracają myślami do czasu, gdy wszystko wydawało się… beztroskie. Kiedy problemem było to, że trzeba już wracać do domu, choć rówieśnicy mogą jeszcze chwilę pobyć na dworze (lub na polu, jak wolą niektórzy), albo którą z ulubionych zabaw wybrać. Oczywiście, przerysowuję. Ale beztroska lat dziecięcych to był czas, kiedy potrafiliśmy nie myśleć zanadto. Po prostu cieszyliśmy się chwilą. Tym, co było, nawet jeśli było tego niewiele.
Gdzie więc zgubiliśmy po drodze tę zdolność? Dlaczego daliśmy sobie wmówić, że musimy wszystko kontrolować, nad wszystkim zapanować, wszystko zaplanować? Czy życie szczęśliwe to życie perfekcyjne? 
Beztroska polega „na tym, żeby przestać się nakręcać, napędzać, oczekiwać, przestać się trudzić, przestać kontrolować” – przekonuje filozof Dariusz Duma, z którym rozmawia Anna Druś. – Gdy tak się już wszystko puści – to zostaje beztroska. Po prostu bycie. Jestem, bo jestem. Doświadczam. Wchodzimy w coś bardzo chrześcijańskiego – odpuszczenie kontroli, otwartość na siebie, innych i świat, zwykłe bycie tu i teraz, bez udawania, że da się zastąpić „być” jakimś „mieć” albo jakimś „działać”, jakimś „robić”. Może szaleństwem dzisiejszego człowieka jest przekonanie, że „jestem, gdy robię”, „będę, jak zrobię”, bo tyle jeszcze jest do zrobienia. Tymczasem w potrzebnej do odpoczynku beztrosce trzeba odpuścić przeszłość i przyszłość. Jestem tu i teraz, także z moim zmęczeniem – mówi.
W kontekście stanowiska Komisji Duszpasterstwa KEP w sprawie planowanych zmian ustawy o handlu w niedzielę, który szerzej w tym numerze omawia Monika Białkowska, stawiamy pytanie o odpoczynek. Jaki jest jego cel? Czy zakupy w niedzielę albo spędzanie czasu w galerii handlowej są wypoczynkiem dla naszego przeciążonego mózgu?
Jeśli chcemy integralnie patrzeć na człowieka, potrzebuje on odpoczynku nie mniej niż pracy. Nie można deprecjonować czasu przeznaczonego na odpoczynek. Wydaje się, że nieraz się go lękamy, myśląc: nic nie robię, a mógłbym albo mogłabym zrobić w tym czasie tak wiele pożytecznego. To błąd logiczny. Jeśli nie odpocznę, nie zrobię niczego dobrze. Przemęczony organizm nie pracuje dobrze. A przewlekle przemęczony po prostu zastrajkuje. Nie wahałbym się uznać braku odpoczynku jako zaniedbanie własnego zdrowia. Czymś, z czego powinniśmy się spowiadać. Jeśli spowiadamy się dziś z przekraczania dozwolonej prędkości, nie dlatego że jest to wykroczenie, ale dlatego że stwarzamy realne zagrożenie dla bezpieczeństwa własnego i innych, dlaczego takiej samej kategorii nie przykładamy do kwestii odpoczynku. To dla dobra mojego i innych zwyczajnie go potrzebuję. I nie ma tu żadnego „ale”.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki