Logo Przewdonik Katolicki

Zdrowe jest nadal za drogie

Karolina Sternal
Studentka rolnictwa ekologicznego Polina zdobywa zawodowe szlify w ekologicznej wiosce Sunderbyn na Gotlandii, sierpień 2022 r. | fot. Narciso Contreras/Anadolu Agency/Getty Images

Chcemy jeść zdrowo, jednak podczas zakupów kierujemy się głównie ceną. Tymczasem żywność ekologiczna jest droższa i dlatego popyt na nią jest mały. Znawcy tematu uważają jednak, że trend ten się zmienia, głównie za sprawą młodego pokolenia.

Ma być smacznie i zdrowo – tego głównie oczekujemy, gdy sięgamy po coś do jedzenia. I tu zaczyna się problem, gdyż zdrowa, ekologiczna żywność jest droższa od tej konwencjonalnej. Na tym nie koniec naszych dylematów zakupowych. Wielu z nas, chcąc sobie zapewnić smaczne i zdrowe jedzenie, ufa bardziej własnej ocenie i słowu sprzedawcy na osiedlowym bazarze czy miejskim targowisku niż oznakowaniu produktów na półkach sieciowych marketów. Tymczasem zawieść może zarówno jedno, jak i drugie podejście.

Biały na zielonym
Stajemy się coraz bardziej świadomymi klientami. Wiemy, co możemy znaleźć w żywności i jaki wpływ na nasz organizm mogą mieć różnego rodzaju „dodatki”. Wiedząc o tym, producenci często używają takich określeń jak: eko, bio i organic. Takie produkty znajdziemy nie tylko w sklepach wielkopowierzchniowych czy internetowych, ale także u osiedlowych sprzedawców, w kioskach, na bazarach czy targowiskach. Aby mieć pewność, że faktycznie kupujemy zdrową żywność, powinniśmy sięgać po produkty z gospodarstw ekologicznych objętych systemem kontroli. Takie produkty posiadają odpowiednie certyfikaty i są oznakowane symbolem tzw. euroliścia, czyli stylizowanego białego listka na zielonym tle.
– Widząc „euroliścia” na produktach, otrzymujemy informację, że żywność została wytworzona zgodnie z przepisami regulującymi produkcję ekologiczną – mówi Krystyna Radkowska, prezes Polskiej Izby Żywności Ekologicznej (PIŻE). – Tylko biały liść na zielonym tle daje nam pewność, że mamy do wyboru produkt, który został zweryfikowany przez wyspecjalizowane jednostki certyfikujące, które rokrocznie kontrolują gospodarstwa ekologiczne. Mniej więcej jedna trzecia Polaków, widząc znak „euroliścia”, rozumie, co on oznacza; że jest to certyfikowana i bezpieczna żywność, która jest produkowana zgodnie z konkretnymi zasadami. Natomiast pozostała część naszego społeczeństwa albo miesza żywność ekologiczną z żywnością z ogródka pani Basi, albo utożsamia ten znak z innymi rodzajami logo, np. „żywność pochodzenia polskiego”.

Droga ekologia
Na przestrzeni ostatnich lat produkcja żywności ekologicznej zaliczała wzloty i upadki. Po wejściu Polski do Unii Europejskiej powierzchnia upraw ekologicznych gwałtownie wzrosła z 82,7 tys. do 670 tys. hektarów. Jednak gdy skończyły się łatwo dostępne dotacje, liczba gospodarstw oraz obszar upraw gwałtownie spadły. Po 2019 r. nastąpił ponowny, stopniowy wzrost. Obecnie rolnictwem ekologicznym zajmuje się niespełna 22 tys. podmiotów na powierzchni 509 tys. ha. Biorąc pod uwagę, że Polska ma 14,7 mln ha użytków rolnych, to daje wynik 3,5 procent udziału użytków ekologicznych w całym areale (dane z rocznika Głównego Urzędu Statystycznego z 2023 r). Pod tym względem przodują województwa zachodniopomorskie i lubuskie.
Duży wpływ na zainteresowanie produktami pochodzącymi z gospodarstw ekologicznych ma zamożność społeczeństwa. Przy inflacji w Polsce i ogólnym wzroście kosztów utrzymania zakup żywności ekologicznej się zmniejszył. Przeciętny polski klient na tego typu produkty wydaje rocznie zaledwie 36 zł. W Europie średnio mieszkańcy wydają 76 euro, czyli około 323 zł. Liderem sprzedaży są Niemcy, którzy już w 2021 r. przekroczyli 15,5 mld euro, kupując produkty ekologiczne głównie w supermarketach.
W Polsce niska sprzedaż żywności ekologicznej wiąże się z jej ceną, która wynika z wyższych kosztów surowców naturalnych, niemożności stosowania sztucznych nawozów czy środków ochrony roślin przez ekologiczne gospodarstwa. To zaś wpływa na ilość plonów i wyższe koszty pracy. W efekcie konsumenci, którzy podczas zakupów  nadal w znacznym stopniu kierują się przede wszystkim ceną, omijają droższą, choć zdrowszą żywność.

Światełko w tunelu
Polska Izba Żywności Ekologicznej przekonuje, że idee rolnictwa ekologicznego – a więc: zrównoważona konsumpcja, bliskość z naturą, ograniczenie stosowania nawozów sztucznych, ochrona bioróżnorodności czy poprawa dobrostanu zwierząt hodowlanych – bliskie są najmłodszym konsumentom: milenialsom i generacji Z.
Potwierdza to zlecone przez PIŻE badanie wśród konsumentów. Wynika z niego, że 31 proc. milenialsów i 40 proc. generacji „zetek” deklaruje zakup żywności ekologicznej minimum raz w tygodniu. Grupy te wybierały te produkty jako zdrowe i pozbawione chemii, a także dobre dla środowiska i naturalne. – Dane za ubiegły rok pokazują już lekki wzrost sprzedaży i tego spodziewam się w tym roku. Jeśli nie będziemy mieć kolejnej wojny i kolejnego kryzysu ekonomicznego, to żywność ekologiczna wróci do popularności – mówi Krystyna Radkowska.
Jednak dla ponad połowy ankietowanych z obu grup barierą dla kupowania żywności ekologicznej nadal jest jej wysoka cena. – Chcielibyśmy osiągnąć większą świadomość konsumentów o tym, co to jest żywność ekologiczna, jak ona powstaje, w jaki sposób rozpoznać ją w sklepie, dlaczego jest droższa i czemu warto się nią żywić. Badanie opinii, które zrealizowaliśmy przy okazji kampanii promującej żywność ekologiczną, pokazało, że w przypadku młodych konsumentów posiadanie certyfikatów żywności ekologicznej może decydować o wyborze danego produktu – dodaje Krystyna Radkowska.
 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki