Wiele razy mówię: przeczytaj fragment Ewangelii, miej małą, kieszonkową Ewangelię. Noś ją przy sobie, wykorzystując nawet krótkie dogodne chwile. Kapłan i poeta, Clemente Rebora, mówiąc o swoim nawróceniu, napisał w swoim dzienniku: „To Słowo uciszyło moją gadaninę!”. Słowo Boże sprawia, że milkną nasze powierzchowne plotki, i pozwala nam wypowiadać słowa poważne, słowa piękne, słowa radosne. Słuchanie słowa Bożego sprawia, że milkną plotki. W ten sposób możemy robić w sobie miejsce na głos Ducha Świętego. A także podczas adoracji – nie zapominajmy o modlitwie adoracji w milczeniu – zwłaszcza tej prostej, cichej, takiej, jaką jest adoracja. I tam mówiąc sobie wzajemnie dobre słowa, powiedzieć je w sercu, aby móc je następnie przekazać innym, jedni drugim. W ten sposób dostrzegamy echo głosu Pocieszyciela, Ducha.
Czytanie Ewangelii i medytowanie nad Ewangelią, modlitwa w milczeniu, mówienie dobrych słów – to nie są rzeczy trudne, nie są skomplikowane – wszyscy możemy to robić.
Regina caeli w niedzielę 19 maja
Podobnie jak apostołowie, jesteśmy posłani, zwłaszcza dzisiaj, aby głosić Ewangelię wszystkim, wychodząc „coraz dalej, nie tylko w sensie geograficznym, ale przekraczając bariery etniczne i religijne, z misją prawdziwie powszechną”. Dzięki Duchowi Świętemu możemy i musimy czynić to z tą samą mocą i łagodnością.
Z tą samą mocą: czyli nie z arogancją i narzucaniem się. Chrześcijanin nie jest apodyktyczny, jego siła jest inna, a jest nią moc Ducha. Nie czyni też tego z wyrachowaniem i przebiegłością, lecz trzeba to czynić z energią wypływającą z wierności prawdzie, której Duch uczy nasze serca i sprawia, że w nas wzrasta. Zatem nie poddajemy się. Poddajemy się Duchowi, nie poddajemy się siłom świata, ale nadal mówimy o pokoju tym, którzy chcą wojny, mówimy o przebaczeniu tym, którzy sieją zemstę, mówimy o gościnności i solidarności tym, którzy zatrzaskują drzwi i stawiają bariery, mówimy o życiu tym, którzy wybierają śmierć, mówimy o szacunku dla tych, którzy lubią poniżać, obrażać i odrzucać, mówimy o wierności tym, którzy odrzucają wszelkie więzi, myląc wolność z powierzchownym, nieprzejrzystym i pustym indywidualizmem. Nie dając się zastraszyć ani trudnościom, ani szyderstwom, ani przeciwieństwom, których dziś, podobnie jak wczoraj, w życiu apostolskim nigdy nie brakuje.
Jednocześnie nasze głoszenie, czynione z tą mocą, chce być łagodne, aby akceptować wszystkich – nie zapominajmy o tym: wszyscy, wszyscy; nie zapominajmy o tej przypowieści o zaproszonych na ucztę, którzy nie chcieli iść: „Idźcie na rozdroże i przyprowadźcie wszystkich, wszystkich, dobrych i złych, wszystkich”. Duch Święty daje nam siłę, by iść i wzywać wszystkich z tą życzliwością. Daje nam życzliwość, by akceptować wszystkich.
Homilia w uroczystość Zesłania Ducha Świętego, 19 maja
Jezus głosi w Kazaniu na górze: „Jeśli miłujecie tych tylko, którzy was miłują, jakaż za to dla was wdzięczność? Przecież i grzesznicy miłość okazują tym, którzy ich miłują. I jeśli dobrze czynicie tym tylko, którzy wam dobrze czynią, jaka za to dla was wdzięczność? I grzesznicy to samo czynią”. I podsumowuje: „Wy natomiast miłujcie waszych nieprzyjaciół – jesteśmy przywykli do obmawiania naszych nieprzyjaciół – miłujcie waszych nieprzyjaciół, czyńcie dobrze i pożyczajcie, niczego się za to nie spodziewając, szczodrze. A wasza nagroda będzie wielka i będziecie synami Najwyższego; ponieważ On jest dobry dla niewdzięcznych i złych”. Zapamiętajmy te słowa: „miłujcie waszych nieprzyjaciół, czyńcie dobrze i pożyczajcie, niczego się za to nie spodziewając”. Nie zapominajmy tych słów.
W tych słowach miłość ukazuje się jako cnota teologalna i przyjmuje imię miłosierdzia – miłość jest miłosierdziem. Natychmiast zdajemy sobie sprawę, że jest to trudna miłość, wręcz niemożliwa do praktykowania, jeśli nie żyje się w Bogu. Nasza ludzka natura sprawia, że spontanicznie kochamy to, co dobre i piękne. W imię ideału lub wielkiego uczucia możemy być nawet szczodrzy i dokonywać heroicznych czynów. Ale Boża miłość wykracza poza te kryteria. Chrześcijańska miłość obejmuje to, co nie jest urocze, oferuje przebaczenie – jakże trudno przebaczać, jakże wiele miłości trzeba, żeby przebaczać. Chrześcijańska miłość błogosławi tych, którzy przeklinają, a my jesteśmy zwykli, aby w obliczu zniewagi, przekleństwa reagować inną zniewagą czy kolejnym przekleństwem. Jest to miłość tak śmiała, że zdaje się prawie niemożliwa, a jednak jest jedyną rzeczą, która po nas pozostanie. Miłość jest „ciasną bramą”, przez którą musimy przejść, aby wejść do Królestwa Bożego. Bo pod koniec życia nie będziemy sądzeni z ogólnikowej miłości, lecz będziemy sądzeni właśnie z miłosierdzia, konkretnie okazanej przez nas miłości.
Audiencja ogólna w środę 15 maja