Logo Przewdonik Katolicki

Wędrówki Friedricha

Natalia Budzyńska
Caspar David Friedrich, Mnich nad morzem, 1808-1810 r., il. Wikipedia

Niemiecki romantyk stworzył nowy rodzaj malarstwa religijnego. Caspar David Friedrich, melancholik i samotnik, szukał odpowiedzi na pytania w kontakcie z naturą.

Samotny człowiek – z tytułu wnioskujemy, że mnich – stoi na brzegu morza. Co najmniej piąta część obrazu to niebo: zachmurzone i zamglone. Człowiek patrzy przed siebie, my widzimy jego bok, ręką podpiera brodę w zamyśleniu. Stalowogranatowe morze jest wzburzone. Co przychodzi nam do głowy, kiedy patrzymy na to płótno? Na pewno samotność, samotność i jeszcze raz samotność. Tak niewiele znacząca ludzka istota skonfrontowana z mocą natury, jakby rzucona w świat wcale nie tak przyjazny, w świat natury pięknej, lecz groźnej. Jakie są myśli człowieka w szumie fal i przeszywającym wietrze? Tego człowieka, którego namalował w 1808 lub 1810 r. Caspar David Friedrich? Wiemy, że Friedrich był bardzo pobożnym chrześcijaninem, więc może mnich po prostu modli się, odnajdując w otaczającej go naturze Boga? Mnich nad brzegiem morza wystawiony razem z płótnem Opactwo w dąbrowie przyniósł Friedrichowi wielki sukces. Przedtem nie był nawet pewien, czy w ogóle poświęcić się malarstwu olejnemu. Bo przede wszystkim rysował. Ołówkiem i sepią, głównie widoki przyrody, czasem zatopione w krajobrazie budynki, zdarzały się i portrety. Aż w 1808 r. namalował swój pierwszy obraz olejny Krzyż w górach. Od tej chwili wszystkie krajobrazy, które go otaczały, których poszukiwał i które tak pochłaniały jego wyobraźnię, można było podziwiać na sporych rozmiarów płótnach.

Między morzem a górami
Wcale nie urodził się w rodzinie o artystycznych tradycjach. Jego ojciec był wytwórcą mydła i świec w Greifswaldzie nad Bałtykiem. Miał dziewięcioro rodzeństwa. Jako kilkulatek stracił matkę, a parę lat potem młodszego brata, który ratował go w czasie jazdy na łyżwach. Właśnie to traumatyczne wydarzenie miało być powodem depresyjnych stanów malarza i gnębiącej go całe życie melancholii. Podobno jako dwudziestoparolatek miał już za sobą próbę samobójczą: mówiło się, że próbował podciąć sobie gardło, a bliznę starał się ukrywać pod brodą. Jak to się jednak stało, że jedno z wielu dzieci zwykłej rzemieślniczej rodziny zostało wysłane na naukę rysunku? Nie wiadomo. Na pewno te lata nauki odcisnęły na nim piętno, bo nauczyciel, wykładowca na uniwersytecie w Greifswaldzie, lubił ze swoimi uczniami podróżować po wybrzeżu i uwrażliwiać ich na naturę. I pewnie to dzięki jego sugestii Friedrich został wysłany na studia artystyczne do Kopenhagi, gdzie szkolił się w rysunku.
Po latach wspominał ten czas: „Nie wszystkiego można się nauczyć i nabyć przez zwykłe ćwiczenia, bo to, co w sztuce można nazwać czysto duchowym, leży poza wąskimi granicami rzemiosła. Dlatego wy nauczyciele, którzy tak bardzo cenicie swoją wiedzę i umiejętności, uważajcie, aby nie narzucać nikomu w sposób tyrański swoich nauk i zasad. W ten sposób łatwo można złamać delikatne kwiaty i zniszczyć świątynię indywidualności, bez czego człowiek nie dokona niczego wielkiego”.
Po doświadczeniach kopenhaskich Drezno musiało mu się wydawać stolicą wolności artystycznej. Mimo swojej wycofanej natury łatwo wszedł w środowisko malarzy, z wieloma się zaprzyjaźnił. Mnóstwo rysował i zarabiał w ten sposób na życie. To wtedy powstały rysunki i szkice, które później stały się podstawą jego obrazów. Często odwiedzał swoje rodzeństwo, stąd wśród prac znaleźć można studia wybrzeża i słynnych ruin klasztoru Eldena. Odkrył też Rugię, wyspę na Bałtyku, słynną z pogańskich śladów i legend oraz fascynujących krajobrazów, które stały się tematem rysunków Friedricha. To właśnie te pejzaże rozwinęły styl malarza. Sprawiły też, że młody człowiek, wychowany przez bardzo pobożnego ojca, w naturze zaczął kontemplować Boga. Sztuka i podróże stały się dla niego lekarstwem na trawiącą go melancholię. Drezno było miejscem, z którego wyruszał dalej. Z czasem górzyste okolice przestały mu wystarczać i wtedy ciągnęło go na północ, nad Bałtyk.

Wędrowiec
Po okolicach chadzał pieszo, w góry Szwajcarii Saksońskiej jeździł dorożką. Przeważnie w te podróże wybierał się sam: samotne wędrówki były na początku XIX w. modne, należały do modelu życia młodego romantyka. Ale zdarzało się, że zabierał ze sobą towarzysza – zwykle był to malarz Georg Friedrich Kersting. W 1810  r. razem odkryli Karkonosze, po których wędrowali, zapełniając swoje szkicowniki. W tych wędrówkach nie chodziło tylko o czynny wypoczynek, a nawet zupełnie nie o to. Ta turystyka miała inny cel: zbliżyć się do stworzenia i doświadczyć spotkania ze Stwórcą. I znaleźć inspiracje. Opisał to tak: „Zamknij swoje fizyczne oko, abyś najpierw mógł zobaczyć swój obraz okiem duszy. Następnie przenieś do światła to, co zobaczyłeś w ciemności, aby mogło oddziaływać na innych, świecąc do wewnątrz z zewnątrz”. Skomplikowane? Ale pokazuje, że dla Friedricha proces powstawania dzieła sztuki miał wymiar przede wszystkim duchowy, niemal mistyczny.
Tworzył więc obraz w wyobraźni, posiłkując się tym, co zobaczył i czego doświadczył. Potem, w pracowni, rozkładał swoje szkice z natury i posiłkując się nimi, stwarzał pejzaż na nowo. Dlatego w jego obrazach nie znajdziemy konkretnego miejsca istniejącego rzeczywiście. Można oczywiście rozpoznać znajome elementy: to wzniesienie czy tamtą skałę lub taki klif. Ale natychmiast dojdziemy do wniosku, że coś tu nie pasuje, że otoczenie jest inne. Tak jest np. w jednym z najbardziej znanych obrazów zatytułowanym Wędrowiec nad morzem mgły, gdzie można zidentyfikować kilka szkiców powstałych w Szwajcarii Saksońskiej i nazwać konkretne wzniesienia, jednak jako całość taki krajobraz nie istnieje.
Dzisiaj wielu miłośników Friedricha i pieszych wycieczek stara się znaleźć w tych samych miejscach i robi sobie zdjęcia, zamieniając się w anonimowe postaci z obrazów Friedricha. Bo samotną (najczęściej) osobą na jego płótnie może być każdy. Stoją tyłem, nie mają rysów twarzy, które umożliwiałyby identyfikację. Jako odbiorcy jesteśmy obserwatorami obserwującego, lub też obserwujemy razem z nim, dając się ponieść jego uczuciom i wrażeniom. Te niewielkie postaci są jak gdyby przewodnikami po bezkresnym świecie. Mają się w nas budzić te same emocje i pytania. Jakie? Być może te odwieczne: Kim jestem? Skąd się wziąłem? Dokąd podążam? Friedrich wskazuje na naturę, której wielkość, piękno i nieskończoność nasuwają odpowiedź i mają w nas wzbudzić bojaźń Bożą. „Sztuka pełni rolę pośrednika między naturą a ludźmi” – mówił.

Od Berlina po Drezno
Po sukcesach najsłynniejszego niemieckiego pejzażysty popadł w zapomnienie. Pod koniec życia dużo chorował, był sparaliżowany. W ostatnich miesiącach nie był w stanie malować, odwiedzający go przyjaciel odnotował: „Smutny wyniszczony człowiek. Płacze jak dziecko”. Zmarł 7 maja 1840 r. w Dreźnie i natychmiast o nim zapomniano, przywołując na nowo do popularności dzięki wystawie w Berlinie w 1906 r. Ale prawdziwy boom twórczość Friedricha nastąpił na początku XXI w.
Obecne niemieckie wystawy wpisują się w obchodzoną z wielką pompą 250. rocznicę urodzin artysty. Pierwsza wystawa odbyła się w Hamburgu (od 15 grudnia do 1 kwietnia). Była to pokaźna retrospektywa, a jej tematem przewodnim była relacja rodząca się między człowiekiem a naturą. Berlińska odsłona w Alte Nationalgalerie zatytułowana jest „Nieskończone krajobrazy” i będzie trwała do 4 sierpnia. Na dwóch piętrach zgromadzonych jest około 60 obrazów i 50 rysunków z kolekcji niemieckich i zagranicznych, w tym oczywiście są płótna najsłynniejsze i uznawane za kultowe dla twórczości Friedricha. Potem, 24 sierpnia, wystawa w nowej wersji i pod nowym tytułem „Gdzie wszystko się zaczęło” przeniesie się do Drezna. Natomiast
7 lutego 2025 r. zostanie otwarta wystawa „Caspar David Friedrich: The Soul od Nature” w Metropolitan Museum of Art w Nowym Jorku.

---

„Nieskończone krajobrazy"
Alte Nationalgalerie, Berlin
do 4 sierpnia 2024 r

„Gdzie wszystko się zaczęło"
Albertinum i Kupferstich-Kabinett, Drezno, od 24 sierpnia 2024 r.

„Caspar David Friedrich: The Soul od Nature"
Metropolitan Museum of Art, Nowy Jork
od 7 lutego 2025 r.

 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki