Kiedy wąż zaczyna rozmawiać z Adamem i Ewą, ukazuje, że jest również pomysłowy i sprawny w argumentacji. Zaczyna tak, jak to się robi w przypadku złych plotek, od złośliwego pytania: „Czy rzeczywiście Bóg powiedział: Nie jedzcie owoców ze wszystkich drzew tego ogrodu?”. Zdanie to jest kłamliwe: Bóg rzeczywiście dał mężczyźnie i kobiecie wszystkie owoce ogrodu, z wyjątkiem tych z określonego drzewa: drzewa poznania dobra i zła. Zakaz ten nie chce zabraniać człowiekowi korzystania z rozumu, jak jest to czasami błędnie interpretowane, lecz jest miarą mądrości. Jakby chciał powiedzieć: rozpoznaj granicę, nie czuj się panem wszystkiego, ponieważ pycha jest początkiem wszelkiego zła. W ten sposób historia ta mówi nam, że Bóg umieszcza pierwszych rodziców jako panów i stróżów stworzenia, ale chce uchronić ich przed zarozumiałym poczuciem wszechmocy, czynienia siebie panami dobra i zła. To okropna pokusa, także obecnie. To najgroźniejsza pułapka dla ludzkiego serca.
Audiencja ogólna, środa 27 grudnia
Rozważmy przez chwilę tę scenę: Szaweł i Szczepan, prześladowca i prześladowany. Wydaje się, że istnieje między nimi mur nieprzenikniony, tak twardy jak fundamentalizm młodego faryzeusza i kamienie rzucane w człowieka skazanego na śmierć. Jednak, mimo pozorów, jest coś silniejszego, co ich łączy: dzięki świadectwu Szczepana Pan już przygotowuje w sercu Szawła, chociaż on o tym nie wie, nawrócenie, które doprowadzi go do stania się wielkim apostołem. Posługa, modlitwa i wiara, którą głosi Szczepan, jego odwaga, a zwłaszcza jego przebaczenie w chwili śmierci, nie są daremne. Mówiono w czasach prześladowań – a także dziś wypada to powiedzieć – „krew męczenników jest nasieniem chrześcijan”. Wydaje się, że ci dwaj nie mają ze sobą nic wspólnego, ale w rzeczywistości jego ofiara zasiewa ziarno, które, dążąc w kierunku przeciwnym do kamieni, zasiewa się w ukryty sposób w sercu jego najgorszego przeciwnika.
Anioł Pański, wtorek 26 grudnia
W Piśmie Świętym Książę Pokoju jest przeciwstawiony „władcy tego świata”, który siejąc śmierć, działa przeciwko Panu, „miłośnikowi życia”. Widzimy go działającego w Betlejem, kiedy po narodzinach Zbawiciela dochodzi do rzezi niewiniątek. Ileż jest rzezi niewiniątek na świecie: w łonie matki, na szlakach ludzi zrozpaczonych w poszukiwaniu nadziei, w życiu wielu dzieci, których dzieciństwo zostało zrujnowane przez wojnę. Oni są małymi Jezusami dnia dzisiejszego, te dzieci, których dzieciństwo zostało zdewastowane przez wojnę, przez wojny.
Zatem powiedzenie „tak” Księciu Pokoju oznacza powiedzenie „nie” wojnie, i to z odwagą: powiedzenie „nie” wojnie, wszelkiej wojnie, samej logice wojny, podróży bez celu, porażce bez zwycięzców, szaleństwu bez wymówek. To jest wojna: podróż bez celu, porażka bez zwycięzców, szaleństwo bez wymówek. Ale aby powiedzieć „nie” wojnie, trzeba powiedzieć „nie” broni. Jeśli bowiem człowiek, którego serce jest niestabilne i zranione, znajdzie w swoich rękach narzędzia śmierci, prędzej czy później ich użyje. A jak można mówić o pokoju, jeśli wzrasta produkcja, sprzedaż i handel bronią? Dziś, podobnie jak w czasach Heroda, intrygi zła, które sprzeciwiają się Bożemu światłu, poruszają się w cieniu hipokryzji i tajności: ileż rzezi zbrojnych odbywa się w głuchym milczeniu, bez wiedzy bardzo wielu! Ludzie, którzy nie chcą broni, lecz chleba, którzy trudzą się, aby przetrwać, i wzywają do pokoju, nie zdają sobie sprawy z tego, jak wiele pieniędzy publicznych wydaje się na zbrojenia. A przecież powinni o tym wiedzieć! Niech się o tym mówi, niech się o tym pisze, aby znane były interesy i zyski, które pociągają za sznurki wojen.
Bożonarodzeniowe orędzie „Urbi et Orbi”, poniedziałek 25 grudnia
Tej nocy możemy zadać sobie pytanie: w jakiego Boga wierzymy? W Boga wcielenia czy też w bożka wydajności? Tak, ponieważ istnieje groźba przeżywania Bożego Narodzenia, mając w naszych głowach pogańskie wyobrażenie Boga, jakby był możnym panem, który jest w niebie; bożkiem powiązanym z władzą, z doczesnym sukcesem i bałwochwalstwem konsumpcjonizmu. Zawsze powraca fałszywy obraz oderwanego i obrażającego się bożka, który jest uprzejmy dla dobrych a złości się na złych; boga stworzonego na nasze podobieństwo, przydatnego tylko do rozwiązywania naszych problemów i usuwania naszych nieszczęść. On natomiast nie używa magicznej różdżki, nie jest komercyjnym bożkiem „wszystkiego i natychmiast”; nie zbawia nas naciśnięciem guzika, lecz staje się bliskim, aby zmienić rzeczywistość od wewnątrz. A jednak, jakże zakorzeniona jest w nas światowa idea boga dalekiego i kontrolującego, surowego i potężnego, który pomaga swoim zwyciężać nad innymi! Wiele razy taki obraz jest w nas zakorzeniony. Ale tak nie jest: On narodził się dla wszystkich, podczas spisu ludności całej ziemi.
Homilia podczas pasterki, niedziela 24 grudnia